sobota, 17 października 2015

Rozdział 5: Wakacje pełne wrażeń

W drodze na koncert byłam nieco zaskoczona wiadomością taty, że wyjedzie do Norwegii na jakiś czas. Tym bardziej zaskoczyła mnie reakcja i pytanie Mary na tą wiadomość. Byłam jeszcze w lekkim szoku, ale po dotarciu na miejsce poczułam radość, która pojawiła się też na mojej twarzy. Co chwilę spoglądałam na zegarek i odliczałam do momentu spotkania z chłopakami i oczywiście koncertu.
Koncert mijał rewelacyjnie. W trakcie koncertu Mary potrząsnęła mnie delikatnie po czym powiedziała
-Muszę się przewietrzyć bo nie chcę się tu udusić. - powiedziała
-Ok – odpowiedziałam
Ja byłam potem tak pochłonięta śpiewaniem razem z chłopakami, że nie pomyślałam co się dzieje z Mary. Zaczęłam się nieco o nią martwić. Jednak dopuściłam do siebie myśl, że nie dała rady się przepchnąć do mnie na sam przód. Pomyślałam, że nic jej nie jest. Po koncercie kiedy reszta dziewczyn zaczęła wychodzić ja nerwowo zaczęłam się rozglądać za siostrą. Po 2 minutach zauważyłam ją leżącą na ziemi. Po czym podbiegłam do niej zauważyłam krew wokół ręki więc natychmiast pobiegłam na zaplecze usiłując znaleźć kogoś kto mi pomoże. Na zapleczu znalazłam chłopaków, a że dobrze znałam angielski to udało mi się z nimi porozumieć i opowiedziałam im szybko w skrócie całą historię, która miała miejsce. W oczach miałam łzy i kiedy skończyłam opowiadać pocieszyli mnie mówiąc że pomogą. Poszliśmy więc do Mary i Charlie wziął ją, i poszliśmy na zaplecze, żeby przemyć ranę na ręce mojej siostry, a potem ją opatrzyć. Po chwili Mary odzyskała przytomność.
-Co ja tu robię? - zapytała
-Straciłaś przytomność i chłopacy pomogli mi po tym jak cię znalazłam na ziemi z raną na ręce.-odpowiedziałam.
-Pamiętasz coś?- zapytał Leo
-Pamiętam tylko tyle, że zrobiło mi się duszno i chciałam się przewietrzyć i próbowałam się przecisnąć przez ten tłum. Jednak upadłam i potem zrobiło mi się słabo, a ciągle ktoś mnie deptał po ręce, no a później straciłam przytomność i urwał mi się film.-powiedziała Mary
-To ja potem szukałam cię jak reszta dziewczyn się rozchodziła. Aż się zaczęłam coraz bardziej martwić że tak długo nie przychodzisz- powiedziałam
-Twoja ręka miała dużą ranę- powiedział Charlie
-Na szczęście Ci nic nie jest.- powiedziałam
Po całym tym zdarzeniu zrobiłam sobie parę zdjęć z chłopakami i wzięłam od nich autografy, a potem pojechaliśmy do domu. Kiedy już byliśmy na miejscu chłopacy wyszli razem z nami i się pożegnali. Ja natomiast wcześniej dostałam od nich numery i ja im podałam swój.

Później
Siedząc w pokoju myślałam co będzie dalej. Jak to będzie wyglądać, kiedy Mary pojedzie z tatą do Norwegii na wakacje. Gdy tak myślałam usłyszałam jak mama woła mnie i Mary na kolacje. Na dole byłam pierwsza i nadal byłam zamyślona. Rodzice tego nawet nie zauważyli. Po zjedzeniu kolacji i odejściu od stołu poczułam jak wibruje mój telefon. Okazało się, że to Leo. Napisał mi czy się jutro spotkamy. Ja odpisałam, że to zależy o której wstanę bo jutro Mary wyjeżdża z tatą i że chcę się z nią jeszcze pożegnać. Na co Leo mi odpisał, że jeszcze do mnie napisze to się spotkamy jutro we trójkę.
Kiedy byłam już w swoim pokoju usiadłam przy biurku i odpaliłam laptopa. W międzyczasie ustawiłam budzik, żeby nie zaspać. Po zrobieniu tego weszłam na yt i zaczęłam oglądać ulubionego YouTubera Mary – Elevena. Od razu stwierdziłam, że ten YouTuber jest najlepszy. Tak mnie te odcinki wciągnęły, że nie zauważyłam kiedy zrobiło się ciemno i była godzina 21:00. Pomyślałam dość na dzisiaj i poszłam się odświeżyć i potem spać. Przez godzinę nie mogłam usnąć. Coś mnie męczyło. Czułam się taka zamyślona. Wreszcie usnęłam.

Nad ranem.
Jest 4:00. Budzik mnie obudził po czym zeszłam na dół i zauważyłam, że Mary i tata już się zbierają więc zdążyłam w samą porę. Po pożegnaniu i wyjściu Mary i taty poszłam do swojego pokoju i się położyłam bo nadal czułam, że jestem senna. Po zaśnięciu miałam sen jak w bajce i nie myślałam, żeby się z niego obudzić. Po paru godzinach obudził mnie telefon. Dzwonił Leo po 5 minutach rozmowy gdy skończyliśmy, podeszłam do szafy i wybrałam ubrania po czym poszłam do łazienki. Tam zrobiłam wszystkie czynności jakie miałam w planach zrobić i zeszłam z telefonem na dół. W kuchni spotkałam mamę, która przygotowywała przekąski do zjedzenia. Czekając na coś do zjedzenia zajrzałam na aska, tt, ig, tumblra i snapa. Na wszystkim było coś nowego. Wreszcie śniadanie było gotowe więc zaczęłam je jeść. Podczas śniadania rozmawiamy razem
-Masz jakieś plany na dzisiaj?- zapytała mama
-Chce się spotkać z Charlie'm i Leo- powiedziałam
-To może ich zaprosisz do nas to coś przygotuje i spędzicie trochę czasu w domu bo na dworze strasznie zimno.- powiedziała mama
-No ok to jeszcze napisze chłopakom, że mogą przyjść no i że coś przygotujesz.- powiedziałam.
Gdy napisałam do chłopaków, że możemy spędzić trochę czasu u mnie w domu się zgodzili. Pojawili się na ustaloną godzinę. Postanowiliśmy, że pójdziemy do mojego pokoju posiedzieliśmy tam trochę. Nudziło nam się trochę i zeszliśmy na dół ponieważ były tam fajne zapachy.
-Co tu tak ładnie pachnie?- zapytał Charlie
-Zaraz się zapytam mamy- powiedziałam
-Masz może nutelle, bo mam na nią ochotę- zapytał Leo
-Leo zachowuj się.- powiedział Charlie
-Charlie spokojnie nie gniewam się. Mam Leo zaraz ci dam, ale nie zjedz mi jej całej- powiedziałam
-Ok nie zjem – powiedział Leo
Po chwili byliśmy już w kuchni gdzie zapach był intensywniejszy.
-Co to za zapach?- zapytałam mamy
-Będzie pizza i do tego trochę frytek- powiedziała mama
-To zjemy trochę- powiedziałam.
Kiedy tak czekaliśmy na pizzę i frytki robiliśmy dużo zdjęć na snapa. Nawet Leo robił sobie zdjęcia z moją nutellą. Mieliśmy ubaw. Po zjedzeniu pizzy i frytek postanowiliśmy się jeszcze trochę przewietrzyć
-Mamo to my się pójdziemy jeszcze przejść trochę- powiedziałam
-Dobrze, tylko nie za długo- powiedziała mama
Po wyjściu z domu rozmawialiśmy dużo, a Leo był nieco smutny bo niestety nie mógł jeść już nutelli.
Ja z Charliem go pocieszaliśmy i udało nam się . Ponieważ chłopacy przyjechali ze swoim opiekunem samochód stał pod moim domem to się wróciliśmy po 30 minutach. Na pożegnanie chłopacy dali mi mały prezent.
-Co to jest?- zapytałam
-Taka mała niespodzianka, zobacz co to jest.- powiedział Charlie
Kiedy otworzyłam średniej wielkości pudełko zauważyłam coś białego, a tym była jeszcze jedno pudełko. Zaczęłam rozpakowywać to drugie pudełko i zobaczyłam, że jest to płyta. Potem popatrzyłam co to jest to białe i okazało się, że jest to bluzka.
-Mam jeszcze coś dla ciebie- powiedział Leo
-Co takiego?- zapytałam
Charlie był nieco zdziwiony
-Proszę myślę, że Ci się spodoba.- powiedział Leo
-Ooo dziękuje.- powiedziałam
-Wiemy, że bardzo nas lubisz i dlatego nie dla wszystkich fanek mamy takie niespodzianki – powiedział Charlie
-Kiedy Was zaczęłam słuchać miałam nieco trudną sytuacje i myślałam, że nie dam rady. No ale dzięki Wam jest coraz lepiej.- powiedziałam
-To może jutro znowu się spotkamy?- Zapytał Leo
-Zobaczę czy mama będzie miała jakieś plany i czy nie będzie chciała żebym jej przy czymś pomogła- powiedziałam
-No ok to jeszcze pogadamy przez telefon – powiedział Charlie
Pożegnaliśmy się i poszłam do domu. W domu czekała na mnie mama, która oglądała w salonie telewizję.
-I jak było?- zapytała mama
-A fajnie dostałam od chłopaków płytę, bluzkę i parę bransoletek.- powiedziałam.
-To masz szczęście. Ciekawe co by powiedzieli na to Mary i tata. - powiedziała mama
-Też się zastanawiam. Pójdę już do pokoju. - powiedziałam


Poszłam do pokoju. Położyłam te prezenty na łóżku i poszłam do łazienki się odświeżyć. Po powrocie z łazienki do pokoju włączyłam tv i pooglądałam trochę seriali i poszłam spać.

~**~
Hej to ja Aneta uważam, że rozdział wyszedł mi fajnie. Mnie się podoba. I pomimo, że było w nim trochę błędów, które zostały w porę poprawione to i tak fajnie to wyszło. Kolejny rozdział powinien się na czas, więc komentujcie i z cierpliwością czekajcie na kolejny rozdział.

sobota, 10 października 2015

Rozdział 4: Plany wyjazdu.



Mam prawo być z daleka od Ciebie... Będę żyć tak jak chcę i wyjeżdżać z kim i kiedy chcę. Nawet jeżeli Ciebie nie będzie. Nawet jeżeli materialnie Cię opuszczę zawsze będę przy tobie duchem...
Together Forever! Remember!


1 lipca pierwszy pełnoprawny dzień wakacji
Nareszcie wakacje! Zaraz. Nie mnie to jednak nie dotyczy. Od dłuższego czasu mam wakacje. Dzisiaj jest ich taki pełnoprawny początek więc należy się uśmiechnąć, zdjąć czarne okulary i pożyć 24 godziny pełnią życia. Zwłaszcza, że dzisiaj idę na koncert z Anetą. Czy się cieszę? Em... Tak jakoś nie do końca, ale dla niej mogę udawać szczęśliwą, że zobaczę jej idoli. Tak jej. Ja ich tylko lubię. Nie mogę ich nazwać idolami, bo to jest zbyt poważne słowo.

Z Anetą już lepiej. Nawet dużo lepiej. Rękę ma w gipsie, ale siniaki dalej są widoczne tyle że mniej. Obecnie szykuję się. Tak... Pewnie jesteście ciekawi gdzie? Otóż... Na koncert Bars And Melody. Moja jakże kochana siostra powiedziała mi, że mam wyglądać jak normalny człowiek na tym koncercie albo mnie... Nie. Ja oduczam się przeklinać. Albo mnie zabije. A że mi jeszcze życie miłe to wolę się nie narażać. Najbardziej dobija mnie to, że nadaje się tylko najbardziej znienawidzona rzecz w mojej szafie. Tak! Jest to ten czarny potwór! Czytaj sukienka. Tylko teraz taki zong. Weź człowieku bądź mądry i wygrzeb ją z jakiegoś ciemnego kąta szafy. Po prostu pięknie.
- Dziewczynki pośpieszcie się! Chcę wam jeszcze coś powiedzieć! - Krzyknął Marcin. Ta. Temu to łatwo mówić! Nie musi szukać na dnie szafy czarnej, niezakrywającej nóg szmaty. 

Po jakiś 3 minutach udało mi się i wyciągnęłam to cholerstwo! Nie było łatwo, ale się udało. Wzięłam to coś i szybko pobiegłam do łazienki się w to ubrać. Wyszłam z niej po jakiś 7 minutach. Oczywiście uczesana i przebrana. Z biurka wzięłam moją bransoletkę i wisiorek. Do tego moją trzecią rzecz, z którą rzadko się rozstaję. A mianowicie szarą czapkę. Założyłam dodatki i teraz zostało mi ubrać buty. Nie zajęło mi to długo, bo mimo, że mam sukienkę ubrałam moje kochane styrane trampki. Zgarnęłam jeszcze telefon i zbiegłam do salonu. 

Oczywiście Anety jeszcze nie było. No tak ma spotkać swoich cudownych idoli, więc musi wyglądać jak chodzący ideał. W sumie to trochę śmieszne. Oni mówią, że kochają wszystkie Bambino, a o większości nawet nie mają pojęcia. Nawet jeżeli już jakąś spotkają to po godzinie o niej zapominają. A te dziewczyny robią sobie wielkie nadzieje, że zapamiętają je na wieki. Dlatego ja się nie angażuje. Raz to zrobiłam i długo przez to płakałam. Byłam wtedy wielką Directioner. Wiedziałam i w sumie dalej wiem o nich wszystko. Siedziałam wtedy w pokoju i sobie kolorowałam. Do tego oczywiście słuchałam chłopaków. Nagle wbiegła Aneta i zapytała się mnie czy widziałam. Ja takie co miałam znowu widzieć? Wtedy wzięłam mój komputer i weszła na jakąś stronkę związaną z nimi. Weszła w artykuł, który niestety był po angielsku, i kazała przeczytać. Na szczęście jestem i byłam dobra z angielskiego więc nie miałam żadnego problemu z odczytaniem. Gdy skończyłam po raz pierwszy od bardzo bardzo dawna rozpłakałam się. Dowiedziałam się, że Zayn odszedł. Właśnie wtedy inaczej podeszłam do tematu idoli. W końcu każdy prędzej czy później zakończy karierę, a wtedy całe grono fanów będzie płakać i pogrąży się w smutku i cierpieniu, a ja nie chcę cierpieć. Postanowiłam, że nie będę nikogo nazywać idolem, bo prędzej czy później będę cierpieć. Tak to wiadomo, że będzie mi smutno, ale nie aż tak.

-Halo!- Z rozmyśleń wyrwała mnie przyjaciółka. Wyglądała... WoW... Pierwszym dziwem było dla mnie, że rozpuściła włosy. Drugim, że aż tak się pomalowała. A trzecim buty na podwyższonym obcasie.
- Wyglądasz jak lalka. - Stwierdziłam bez żadnych uczuć.
- Czyli chłopakom się spodoba. - Powiedziała uradowana. Tak bo im na pewno podobają się laleczki. W sumie faceci.
- Yhy... - Burknęłam i wtedy do pokoju wszedł Marcin.
- Dziewczynki... Może to nie jest najłatwiejsza sprawa, ale nie ma co owijać w bawełnę... Jesteście już duże i na pewno zrozumiecie...
- O co chodzi tato? - Przerwała mu Aneta. No tak ona taka jest. Nie umie powstrzymać emocji.
- Na co najmniej całe wakacje muszę wyjechać do Norwegii. - Powiedziała. Ja tylko kiwnęłam głową. Po chwili doszło do mnie, że Eleven też obecnie jest w Norwegii u rodziców!
- Em... Marcin...
- O co chodzi Mary?
- A czy ja mogłabym... No wiesz... Jechać z Tobą?
- Co?! - Wykrzyczała Aneta. -  Chcesz mnie tak zostawić?!
- Po pierwsze nie zostawić, bo wrócę. Po drugie mam chyba prawo pojechać gdzieś gdzie ty nie jedziesz. - Ona tylko kiwnęła głową, a ja spojrzałam na Marcina. - To jak?
- Jeżeli tylko chcesz... Pewnie. - Uśmiechnął się. W głębi serca wiedziałam, że się bardzo ucieszył. Mam z nim bardzo dobry kontakt. - Jutro z rana wyjeżdżamy. Jak wrócicie to zacznij się pakować. A na razie chodźcie. Chyba nie chcecie się spóźnić. - Anecie tylko zaświeciły się oczy. Chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia.

20 minut później.
Jesteśmy już w hali. Jest całkiem spora co oznacza mega super wielki tłok. Po prostu cudownie. Nie mogę się doczekać żeby spędzić całe 2 godziny w tym tłoku po czym będę czekać z przyjaciółką aż będziemy mogły wejść do chłopaków wziąć autografy i zrobić z nimi zdjęcia.... Ta... Ja i zdjęcia... Nie ma mowy. Autografów też od nich nie chcę. Dla mnie liczą się wspomnienia, a nie jakieś napisy na kartce, które łatwo można podrobić.

Miałyśmy o tyle szczęścia, że udało nam się zająć miejsca na samym przodzie. Super... Chociaż trochę tlenu będzie. Mam nadzieję, że dziewczyny są ogarnięte i nie będą się przepychać, bo tego ja nie zniosę i wolę nie myśleć co będzie, a może być na prawdę źle... Spojrzałam na Anetę. Jej oczy śmiały się. Była szczęśliwa. Tłumu z każdą chwilą było więcej i więcej, i więcej... Mogę się założyć, że moje oczy poszarzały, albo z czerniały. Ta... Mam dziwne oczy. Bardzo. Gdy sala się zapełniła na scenę weszli chłopcy. Zaczęli od Hopeful. Ta... To przez tę piosenkę ich polubiłam. Zawsze daje mi kopa. Najśmieszniejsze jest to, że gdy tylko Leo rapował robiło się ciszej. Obstawiam, że większość dziewczyn nie umie rapować i dlatego robi się ciszej. Później przeszli do Keep Smiling, Stay Strong, Stay Young i reszty... W pewnym momencie zrobiło mi się słabo.
- Aneta ja idę się przewietrzyć, bo zaraz się uduszę i padnę! - Próbowałam przekrzyczeć hałas.
- Ok! - Od krzyczała, a ja zaczęłam kierować się do wyjścia. Gdy już byłam w połowie drogi jakaś dziewczyna mnie popchnęła, a ja upadłam. Kilka mnie zdeptało. Na ziemi było jeszcze duszniej. Przed oczami zaczęłam widzieć plamki. Po chwili film mi się urwał i nastała ciemność...

Gdy się obudziłam na szyję od razu rzuciła mi się siostra.
- Jak dobrze, że nic Ci nie jest. - Powiedziała nie puszczając mnie. Matko czy ona zapomniała, że nie przepadam za przytulaniem? Odepchnęłam ją delikatnie na co się zaśmiała.
- Co się w ogóle stało? - Zapytałam. Doszło do mnie, że nie słychać wrzeszczących na całą japę Bambino. W ręcz przeciwnie tu było bardzo cicho. Cicho i spokojnie. To gdzie ja u licha jestem?
- Obstawialiśmy, że straciłaś przytomność. Pewnie się przewróciłaś i ktoś Cię nadepnął. Nie Leo? - Że co? Czy ja o czymś nie wiem? Spojrzałam w stronę mówiącej do mnie osoby i zdębiałam. Ok... Wiem, że miałyśmy M&G, czy jak to tam się nazywa, ale żeby od razu takie coś? Tego jak czego, ale tego bym się nawet po śmierci nie spodziewała. Chłopak tylko kiwnął głową.
- Ok... Tyle to pamiętam. Ale może łaskawie ktoś z waszej trójki powie mi dlaczego tu jestem?
- A więc tak. -  Zaczęła młoda. - Powiedziałaś, że idziesz się przewietrzyć. Długo nie wracałaś, ale uznałam, że pewnie nie dałaś rady dopchać się na sam przód. Gdy reszta dziewczyn zaczęła wychodzić zaczęłam się rozglądać, bo w końcu miałyśmy być na Meet & Greed. Zobaczyłam Ciebie leżącą na ziemi, a w okół ręki miałaś krew. Na ręce ranę, bo ktoś widocznie Cię tak mocno nadepnął, że rękę Ci przebił. Starałam się coś zrobić, ale nie do końca mi wyszło. Pobiegłam na zaplecze, czyli tu, żeby znaleźć kogoś kto mi pomoże. Jedynymi osobami byli chłopcy. Charlie Cię tu przeniósł, a Leo opatrzył ranę i oto cała historia.
- Ok... Rozumiem... - Po raz pierwszy od dawna zaśmiałam się. - Tyle, że sorka ja muszę wracać. Miło było was chłopcy poznać.
- Nam również. - Odpowiedzieli chórem.
- No weź! Pogadajmy jeszcze z nimi trochę! - Powiedziała głośno. Na szczęście po polsku. - Wiesz dobrze, że już nigdy mogę nie mieć takiej okazji.
- Dobra! - Odpowiedziałam też po polsku. Tak oto zaczęła się długa rozmowa...

Później!
Właśnie jedziemy do domu. Okazało się, że chłopcy mieszkają kilka domów dalej od nas. Oni i Aneta bardzo się zaprzyjaźnili. To w sumie fajnie. Nie będzie jej aż tak przykro gdy wyjadę. Gdy podjechaliśmy pod dom szybko wysiadłam z samochodu. Poczekałam oczywiście na młodą. Za nią wysiedli chłopcy. Super czyli będzie tulaśne pożegnanie... Uhg...
- A ty dasz się przytulić? - Usłyszałam za sobą czyjś głos. Jego właścicielem okazał się uśmiechnięty od ucha do ucha Charlie.
- Nie ma mowy. - Odpowiedziałam bez wyrazu, a on trochę posmutniał.
- To co jutro się widzimy! - Uradował się Leo. Haha! Sorki chłopcy mnie jutro tu nie będzie.
- Nie ze mną. Mnie już jutro jak wstaniecie nie będzie. Z samego rana wyjeżdżam z Marcinem do Norwegii. - Powiedziałam z uśmiechem.
- Zaraz... Ty mówisz do swojego taty po imieniu? - Zdziwili się obaj. No nie...
- Nieważne. Aneta musimy już iść. - Powiedziałam i skierowałam się w stronę domu, a ta pobiegła za mną. Gdy weszłam do budynku poszłam do swojego pokoju się pakować.

~***~
Hej z tej strony Marzycielka. Tak wiem wiem. Zawaliłam. 2 tygodnie opóźnienia. Ale nie jestem pisarskim robotem i na blogu moje życie się nie kończy. Mam jeszcze na głowie szkołę. Dokładnie gimnazjum. Dokładnie 3 klasę gimnazjum w najlepszej szkole w moim mieście. Nauczyciele nas piłują, a przez to ja nie mam czasu pisać rozdziałów. Dlatego jak Aneta nie skończy w tygodniu rozdziału, szykujcie się na kolejne opóźnienie. Wene mam, ale no czasu brak. I też co innego pisanie samej bloga, a z kimś. Aneta się dopiero uczy pisać i ja poprawiam dużo błędów w jej rozdziałach. Interpunkcyjnych może nie bo ja sama tego nie umiem, ale językowe poprawiam i ortograficzne. Więc podsumowując moje rozdziały mogą się w czasie nie pojawiać, ale na pewno będą się pojawiać :D
A na razie... Komentujcie. Obserwujcie. Niebieski magiczny guziczek. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie!
Papa!
Zamyślona Marzycielka