niedziela, 28 lutego 2016

Rozdział 22: Głupi telefon


Przez ludzi nie można płakać... Nie są tego warci...

- I jak było? - zapytał od razu gdy wyszłam Elek.
- Em... Dziwnie. Nie chcę o tym gadać.
- Ok, ale pamiętaj, że na mnie zawsze możesz liczyć M.
- Pamiętam i jestem Ci za to bardzo wdzięczna - przytulił mnie. W tym momencie to tak wiele dla mnie znaczyło. Gdy już się od siebie osunęliśmy skierowaliśmy się do domu Mateusza. Tam byli jego rodzice.
- Dzień dobry - przywitałam się z nimi.
- Cześć Mary - odpowiedziała bardzo miło jego mama. Nie za bardzo miałam nastój do rozmowy dlatego poszłam do pokoju gościnnego. Położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć.
Już niedługo Eleven wraca do Polski. Co ja wtedy zrobię? Jechać z nim nie mogę i nawet nie chcę. Powrót do Walii też chyba najmądrzejszy nie jest, bo tam są chłopaki, a ich widzieć nie chcę. Poza tym jak Aneta wyjedzie to ja wrócę do domu Marcina i nie chcę go zostawiać. Muszę od tego odpocząć. Wyłączyć się. Jestem w końcu sierotą i powinnam siedzieć jeszcze dwa lata w sierocińcu, a później wyjechać i zacząć nowe lepsze życie. Cóż... Tak nie jest i muszę się już z tym pogodzić.

Tydzień później
Od wyjazdu Anety minął jakiś tydzień. Nie poszłam wtedy na lotnisko. Nie byłam w stanie. Rozmów z Marcinem i spotkać z Mateuszem unikam jak ognia. Bardzo owocnie, bo odkąd wróciłam do domu nie widziałam żadnego z nich. Eleven wyjeżdża na początku sierpnia. Jeszcze pozostał tydzień do jego wyjazdu, a ja dalej nie wiem co powinnam zrobić. Mam tak wielką ochotę wrócić do Walii, ale wiem że nie mogę. To nie jest moje miejsce. W końcu już kiedyś tam mieszkałam co prawda nie za długo, ale jednak.  Może moje pogodzenie się z Anetą to był jakiś znak? Nie... To nie możliwe. Chłopaki mnie nienawidzą z wzajemnością zresztą, Oliwia też czasem mam wrażenie, że za mną nie przepada, z Anetą to sama nie wiem co jest. Jedyną pewną dla mnie osobą w tej rodzinie jest Marcin. Czasami mam wrażenie, że jestem dla nich wszystkich tylko ciężarem. Jako dziecko byłam inna. Tak bardzo pragnę aby to wszystko wróciło do momentu, w którym mieszkałam w Bristolu. Gdyby nie to, że moi rodzice musieli wyjechać do Port Talbot, a później do Polski teraz miałabym ich i przyjaciela, a może i nawet dwóch. 
Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Eleven wie, że potrzebuję teraz samotności, a Marcin powinien być w pracy.
- Mary! Zejdź tu natychmiast! - usłyszałam krzyk ojca Anety. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół.
- O co chodzi?
- O co chodzi? Serio?
- Tak. Pytam serio.
- Od tygodnia siedzisz w pokoju i nie ma z Tobą żadnego kontaktu. Wydzwania do Ciebie Aneta, Oliwia i z tego co słyszałem nawet Leo i Charlie próbowali się kilka razy dodzwonić.
- Mam wyłączony telefon. Potrzebuję w samotności przemyśleć parę spraw.
- Tak ważnych, że nie możesz się z nikim skontaktować? Chyba nie ma nic aż tak ważnego.
- Jeżeli sens tego po co jeszcze żyję nie jest aż tak ważny do odcięłam się dla głupoty.
- Mary co się dzieje?
- Nic.
- Twoje poprzednie zdanie świadczy, że to nic to bardzo wielkie coś. Chodzi o to, że tak mało czasu Ci poświęcam?
- Nie... Po prostu nie rozumiem do czego wam jestem potrzebna. Nie jesteście moją rodziną ani nic takiego. Jestem właściwie bezużyteczna.
- Nie mów tak Mary. Ja i Oliwia kochamy Cię jak własną córkę.
- Ty może jeszcze tak, ale ona raczej wątpię. Bardzo często mam wrażenie, że traktuje mnie z góry jak kogoś gorszego.  Od jakiegoś czasu coraz częściej żałuję, że nie pojechałam wtedy z rodzicami.
- Dlaczego? Co się dzieje w Twoim życiu? Nie jestem jasnowidzem, a ty nic mi nie mówisz.
- Odkąd poszłam do szkoły była wyzywa i znęcano się nade mną. Wszyscy mają mnie za śmiecia. Tyle dobrego, że nie są w stanie mnie uderzyć.
- Tak było?
- Tak. Wiem, że macie swoje problemy dlatego nie zawracałam wam swoimi głowy.
- Powinnaś nam powiedzieć, a jak nie nam to przynajmniej mi. Zrobiłbym coś.
- Co? Przeniósł do innej szkoły, w której nic by się nie zmieniło?
- Może chcesz wrócić do Walii? Z tego co słyszałem młodzież jest bardzo wyrozumiała i nie ma w szkole ani gorszych ani lepszych.
- Tak słyszałeś? To niby jakim cudem znęcali się w szkole nad Leo?
- Przyjacielem Anety?
- Tak!
- Nie wiedziałem.
- Domyślam się. Dlatego w ogóle nie chcę chodzić do szkoły, ale niestety muszę skoro chcę iść na studia. A co do propozycji powrotu to kategorycznie odmawiam. Nie chcę być jeszcze bardziej sama i zdołowana - odwróciłam się od niego i wróciłam do pokoju. Świetnie Mary... Zraniłaś także jego.

Następny dzień
Obudziłam się o 5 w wyjątkowo dobrym humorze. Czy to możliwe, że dlatego, bo powiedziałam Marcinowi co leżało mi na sercu? Słyszałam, że zawsze lepiej się wygadać, ale nie myślałam, że to tyle daje. Postanowiłam w końcu włączyć telefon. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to miliony wiadomości i nieodebranych telefonów. Postanowiłam przeczytać kilka sms'ów.

Od: Aneta
Hej Mary

Od: Aneta
Żyjesz tam?

Od: Aneta
Ej! Martwię się!

Od: Aneta
Mary! Znowu jesteś za coś zła?

Od: Aneta
Halo?! Martwię się o Ciebie!

Od: Aneta
Jeżeli zaraz się nie odezwiesz przysięgam, że jak tylko Cię dopadnę to zginiesz.

Od: Aneta
Jeżeli to ma być jakiś żart to nie jest śmieszny.

Od: Aneta
Aha... Potrzebujesz mnie... Wolisz się odciąć od świata niż ze mną pogadać. Dziękuję za zaufanie...

Czyli się obraziła. Zarąbiście. Nie rozumiem tylko czemu uznała, że odcięcie się od świata jest złe. To zajebista rzecz. Ona się raczej o tym nie przekona, bo jest od telefonu i wszystkich portali społecznościowych uzależniona. Ok. Też mam FaceBooka, Instagram i Twittera, ale dwóch pierwszy prawie w ogóle nie używam. Wolę Twittera i, i tak wchodzę raz kiedyś. Uzależniłam się tylko od yt, ale to dobre uzależnienie. Postanowiłam do tej panikary zadzwonić i wytłumaczyć czemu postąpiłam tak, a nie inaczej. Jedno pip... Drugie pip... Trzecie pip... Odebrała!
- Cześć Aneta. Wybacz, że się odcięłam od wszystkiego i nie powiedziałam Ci, ale przez to co się ostatnio dzieje potrzebowałam takiej zmiany. Sama wiesz...Powoli denerwuję się szkołą, i że znowu będzie tak jak było w Polsce.
- Pudło. Tu Charlie. Aneta w łazience.
- Charlie?! Nie nauczyłeś się, że nie odbiera się cudzych telefonów?! Mogłeś chociaż coś powiedzieć! - myślałam, że trafi mnie szlag. Czemu on musiał odebrać. Nie mógł po prostu olać jej telefony?!
- Nie chciałem Ci przerywać. Zmieniając temat. Co się działo w Polsce?
- Nic Ci do tego.
- Biorąc pod uwagę, że już trochę mi powiedziałaś to jednaj coś mi do tego.
- Myślałam, że mówię to Anecie.
- A właśnie. Jeżeli o nią chodzi. Ciekawe co zrobi jeżeli się dowie, że powiedziałaś to wszystko mi, a nie jej.
- Nie ośmielisz się.
- Skąd ta pewność?
- Bo nie jesteś podły.
- Ale skąd to wiesz. W końcu masz mnie za najgorszą osobę na świecie. Mogę Ci w końcu dać podstawy żebyś miała prawo mnie za taką osobę uważać.
- Jesteś w moich oczach jedynie pustą gwiazdeczką, która myśli, że może pomiatać ludźmi takimi jak ja. Goń się frajerze - nie czekając na jego odpowiedź rozłączyłam się. Świetnie. Teraz mogę iść się utopić, bo jeżeli kiedykolwiek pojadę do Walii nie będę miała życia... Tylko nie płacz...

~***~
Hejka. Tak wiem, że rozdział bardzo krótki, ale cieszcie się, że w ogóle jest. Nie miałam totalnie weny i ciut przymusiłam się żeby go dokończyć. Podoba wam się? Mi średnio. Mało treściwy i w ogóle jakiś nudny. Swoje opinie zostawiajcie w komentarzach.
Do następnego!
Papa!
Zamyślona Marzycielka :)

sobota, 20 lutego 2016

Rozdział 21: Wielka próba...

Po tym co powiedziała Mary zrobiło mi się tak przykro, że nie miałam już ochoty z nikim gadać. Na górze był jeszcze jeden pokój, który był dla mnie. Dzień moich urodzin okazał się dniem, który był dla mnie najokropniejszym dniem w moim życiu. Miałam nadzieje, że jeszcze się wszystko ułoży, ale po tym co się stało już je straciłam. Stałam jak słup, a w środku moje serce łamało się na kawałki. Straciłam wszelkie nadzieje na pogodzenie się z Mary. Pobiegłam do pokoju z łzami w oczach. Do pokoju po tym całym zdarzeniu przyszedł tata.
-Jak się czujesz? - zapytał tata
-A jak mam się czuć? Dzień moich urodzin okazał się najgorszym dniem w moim życiu. - zapytałam
-Sam jej nie poznaje. O co chodzi z tym co mówiła? - zapytał tata
-To dosyć długa historia. - powiedziałam
-Podobno nie tęskniłaś za nią. - powiedział tata
-Oczywiście tęskniłam. Możesz się chłopaków zapytać, a ci powiedzą jak było. - powiedziałam. - A sam do mnie nie dzwoniłeś, a jak Mary była w Anglii to do niej jakoś zadzwoniłeś. O mnie już zapomniałeś? - zapytałam
-Nie to że zapomniałem tylko nie miałem zbytnio czasu. - powiedział tata
-Dla Mary masz czas, ale dla mnie to co? - zapytałam
-Zależy mi żeby mieć z Tobą i z Mary dobre relacje. - powiedział tata
-Jakoś ze mną mało rozmawiasz przez telefon, a z nią dużo więcej. I to co mogę powiedzieć ona już nie jest moją siostrą. Jeśli ona nie chce się pogodzić to ja nie zamierzam marnować czasu. - powiedziałam
-Zastanawiam się co teraz z Wami się stało. Przecież na początku było tak fajnie. - powiedział tata
-To było na początku, ale odkąd ona pojechała z Tobą tutaj to potem jak przyjechała do Anglii zaczęła mnie oskarżać, że ja za nią nie tęsknie, a nawet chłopacy by powiedzieli, że cały czas o niej mówiłam. - powiedziałam
-Dobrze już nie mówmy teraz o tym. Pogadamy o tym jeszcze jutro. A teraz wszystkiego najlepszego i spełnienia marzeń. - powiedział tata wręczając mi małe pudełeczko z ozdobną kokardką
-Dziękuje tato. - powiedziałam
-Jeszcze dzisiaj zadzwonię do swojego szefa i poproszę go o dzień wolnego to spędzimy jakoś razem ten dzień jak Mary nie będzie chciała z nami gadać co? - zapytał tata
-No dobrze. - powiedziałam
Na chwilę zostałam sama, a tata poszedł zadzwonić do swojego szefa. Strasznie tęskniłam za chłopakami. Jednak cieszyłam się, że jeszcze jeden cały dzień i noc no i wracam do domu. Wyobrażałam sobie, że będzie to nieco lepiej wyglądać, ale się trochę pomyliłam.
-No to załatwione. Jutro spędzamy razem dzień. - powiedział tata
-To super. A Mary w ogóle wróci do domu jutro? - zapytałam
-Będę jeszcze do niej dzwonił, a czemu pytasz? - zapytała tata
-Tak tylko pytam. Spróbowałabym jej to jeszcze wytłumaczyć, ale i tak już wiem, że się nie będzie dało. - powiedziałam
-Trudne to trochę, prawda? - zapytał tata
-Nawet nie wiesz jak. Już chyba wszystkiego próbowałam. - powiedziałam
-Mam pewien pomysł. - powiedział tata
-Jaki? - zapytałam
-Jutro spędzając wspólnie czas tak we dwoje pójdziemy do sklepów kupię Tobie coś, żeby Ci to jakoś wynagrodzić, a przy okazji poszukamy czegoś dla Mary. Ty ją najlepiej znasz to wiesz co lubi. - powiedział tata
-No wiem. Już nawet mam pewien pomysł. Są tutaj może jakieś sklepy gdzie by były jakieś ciekawe kolorowanki? - zapytałam
-Są, a co chciałabyś kupić jej kolorowankę? - zapytał tata
-Tak, bo nie raz jak byłam u niej w pokoju widziałam jedną z jej kolorowanek i tak teraz myślę, że może to pomoże. - powiedziałam
-To zobaczymy, a teraz się połóż bo na pewno jesteś zmęczona. - powiedział tata
-No jestem - powiedziałam
Po odejściu taty ja się położyłam w salonie nakrywając kocem. Przez pół nocy myślałam co się stanie jak się nie uda. Dopiero nad ranem zasnęłam. Przespałam tylko parę godzin i się obudziłam. Kiedy się podniosłam w kuchni zobaczyłam tatę.
-No cześć jak się spało? - zapytał tata
-Tak średnio. Przez pół nocy myślałam co będzie jak się nie uda i zasnęłam nad ranem dopiero. - powiedziałam
-Widać, że nie za bardzo spałaś. - powiedział tata
-Aż tak bardzo? - zapytałam
-Uwierz, że nie jest źle. Zobaczysz wszystko będzie w porządku. Jak potrzebujesz skorzystać z toalety to jest na górze, a ja w międzyczasie zrobię śniadanie. - powiedział tata
-A dzwoniłeś do Mary? - zapytałam
-Dzwoniłem i powiedziała, że przyjdzie po południu i żeby jeszcze zadzwonić do niej. - powiedział tata
-A to ok. - powiedziałam
Poszłam do toalety, zrobiłam to co miałam zrobić. Ubrałam się w czarne ciuchy i zeszłam na dół. Na dole w kuchni śniadanie było już gotowe. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Po śniadaniu pomogłam trochę tacie przy sprzątaniu.
-W domu też tak pomagasz mamie? - zapytał tata
-Staram się jej pomagać jak najlepiej. Dom bez Ciebie to nie to samo. - powiedziałam
-Na pewno wytrzymacie jeszcze trochę - powiedział tata
-Zapewne tak. To co już gotowa, żeby iść? - zapytał tata
-Zdecydowanie tak, tylko jeszcze torebkę wezmę. - powiedziałam
-Dobrze. - powiedział tata
W swojej torebce miałam dwa telefony i chusteczki higieniczne. Po obejściu paru sklepów znalazłam interesującą kolorowankę. Spodobała mi się po czym powiedziałam:
-Ta będzie idealna
-Tak sądzisz? - zapytał tata
-Tak. Myślę, że się jej spodoba. Zobaczymy co będzie dalej. - powiedziałam
-To chodź do kasy zapłacimy i możemy powoli wracać do domu - powiedział tata
Po odejściu od kasy ktoś do mnie dzwonił. Wyjęłam telefon i okazało się, że to Charlie dzwoni. Odebrałam.
-Hej. No i jak tam? - zapytałam
-A ok a tam? - zapytała Charlue
-U mnie wszystko ok. Teraz jestem z tatą na zakupach i kupiłam kolorowankę dla Mary może wreszcie się uda, ale strasznie się boje jej reakcji. - powiedziałam
-Zobaczysz jaka będzie reakcja, a sama nie wiesz jak to wyjdzie. - powiedział Charlie
-Masz racje nigdy nic nie wiadomo. Jutro na szczęście wylatuje i wieczorem albo w nocy już będę na miejscu. Przyjdziecie po mnie? - zapytałam
-Tak przyjdziemy. Powiemy twojej mamie, że jutro przyjedziesz. - powiedział Charlie
-No ok to super to do zobaczenia jutro. Pa. - powiedziałam
-Pa... - powiedział Charlie i się rozłączył
Po rozmowie się trochę uspokoiłam, ale moja mina nie była najlepsza.
-Co się stało? - zapytał tata
-Nic tylko trochę mi smutno, że Mary w moje urodziny tak mnie potraktowała. Sama już nie wiem co myśleć. - powiedziałam
-Nie martw się może jeszcze wszystko wróci do normy. - powiedział tata
-Miejmy taką nadzieje chociaż szczerze w to wątpię. - powiedziałam
Po wejściu do domu wyczułam, że coś jest nie tak. Czułam się tak dziwnie, że nawet sama moja mina mówiła "Co jest grane?". Jak dla mnie to nie wróżyło to nic dobrego.
-No to zadzwonię do Mary, żeby choć na 15 minut wróciła. - powiedział tata
-Ok. - powiedziałam
W tym czasie kiedy tata dzwonił do Mary. Ja usłyszałam jakiś dzwonek dochodzący z góry. Jednak odrzucałam myśl, że ktoś jest w domu. Wzięłam kolorowankę i ładnie ją zapakowałam w papier na prezenty i dałam kokardkę dla ozdoby.
-No ładnie to wygląda. Na pewno się jej spodoba. - powiedział tata
-Zobaczymy. - powiedziałam
Po 15 minutach Mary przyszła z Mateuszem. Mateusz oczywiście poczekał na zewnątrz.
-No to o co chodzi? - zapytała Mary
-Proszę cie wysłuchaj Anetę choć przez chwilę. - powiedział tata
-No dobrze wysłucham, ale nie będę aż tak długo tutaj bo przyszłam tu żeby zobaczyć co ona chce mi powiedzieć. - powiedziała Mary
-To ja Was zostawiam. - powiedział tata
-Mary... Posłuchaj mnie chociaż trochę. Wiem, że nawaliłam. To tylko moja wina. Ale kiedy wyjechałaś zaczęłam tak tęsknić, że mnie aż rozsadzało. Mało dzwoniłam, bo jak już kończyłyśmy rozmowę to zaczynałam płakać. Przy chłopakach jak z nimi rozmawiałam o Tobie potrafiłam się rozkleić i nawet łzy mi leciały. Wiem, że jesteś na mnie zła i to bardzo. Aż czuje to we własnej skórze. Nie wiem czy to coś pomoże, ale bardzo Cię przepraszam i proszę to dla Ciebie na przeprosiny. - powiedziałam
-A co to jest? - zapytała Mary
-Otwórz i zobacz. Na pewno Ci się spodoba - powiedziałam
Kiedy otworzyła zobaczyła okładkę z kolorowanki. Przejrzała ją. Ja patrzyłam ze smutkiem.
-To dla mnie trochę trudna decyzja. Muszę się nad nią dobrze zastanowić. - powiedziała Mary
-Ja jeszcze muszę Ci coś powiedzieć. - powiedziałam
-Co? - zapytała Mary
-Na pewno Cię to zaskoczy, ale jesteś moją siostrą i obiecuje, że będę do Ciebie dzwonić i już na pewno nigdy nie będę Cię okłamywać, ale to że tęskniłam to była szczera prawda. Chłopacy Ci to potwierdzą. I obiecuje też, że Cię wysłucham jak będziesz miała jakiś problem. Mało będę mówiła o chłopakach. Obiecuje Ci - powiedziałam
-Obiecujesz? - zapytała Mary
-Obiecuje. - powiedziałam
-Ja jeszcze to dobrze przemyślę na spokojnie. Dasz mi trochę czasu? - zapytała Mary
-Dam. Poczekam ile będzie trzeba. - powiedziałam
-A kiedy wyjeżdżasz? - zapytała Mary
-Jutro mam samolot, ale możesz się spokojnie zastanowić i potem napisać mi sms'a albo powiedzieć jak ja zadzwonię. - powiedziałam
-Jak znajdę trochę czasu to przyjdę jeszcze zanim wylecisz. - powiedziała Mary
-Ok to już Ci nie zabieram czasu. - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam
-To ja już pójdę. - powiedziała Mary
W tym momencie tata wchodzi do salonu. My się obie tak popatrzyłyśmy na tatę, a potem na siebie.
-No i jak tam? - zapytał tata
-Dobrze. Ja liczę na jeszcze lepiej. - powiedziałam
-No ja też myślę, że chciałabym, żeby było lepiej. - powiedziała Mary
-To dobrze. Już idziesz Mary? - zapytał tata
-Tak. To ja się jeszcze zastanowię i dam Ci jakoś znać. - powiedziała Mary
-Ok to może się przytulimy choć na krótką chwilę? - zapytałam
-Zrobię to dla Ciebie choć robię to z wielką niechęcią. - powiedziała Mary
Przytuliłyśmy się lekko i wyszła. Już trochę mi ulżyło. po rozmowie z nią.
-No i jak poszło? - zapytał tata
-Myślałam, że nie będzie chciała mnie wysłuchać, ale jednak wysłuchała. Powiedziała, że jeszcze się zastanowi i jutro przyjdzie jak znajdzie trochę czasu. - powiedziałam
-To chyba dobrze nie? - zapytał tata
-Raczej tak. - powiedziałam

Wieczorem...
Przez resztę po południa oglądałam telewizje. Po obejrzeniu telewizji postanowiłam sobie coś zrobić do jedzenia. poszłam do kuchni i zajrzałam do lodówki. Znalazłam tam sałatę i pomidory. Wzięłam to i do tego wyciągnęłam chleb. Na parę małych kromeczek chleba dałam sałaty i plasterki pomidora. Wszystkie kromki chleba dałam na talerzyk i usiadłam przy stole. Po zjedzeniu posprzątałam i poszłam się odświeżyć. Zeszłam na dół. Położyłam się spać i spałam długo...

~**~
Hej. No i dzisiaj mój rozdział. Jestem pod wrażeniem bo staram się je pisać jak najdłuższe. Cóż miałam więcej czasu bo aktualnie ferie. Niestety jeszcze mam tydzień i do szkoły. Ale ogólnie rozdział mi się podoba i sama nie wiem dlaczego, ale mi trochę łez poleciało. Na całe szczęście jest ok. Także zapraszam do komentowania. I do zobaczenia za dwa tygodnie.
Papa
Aneta

sobota, 13 lutego 2016

Rozdział 20: Po co ona tu przyleciała?

Czemu ludzie, którzy kiedyś byli dla nas tak bliscy po zerwaniu wszystkich więzi nie dają nam spokoju...

Musiała. Musiała się wmieszać! Po co ona tu przyjeżdża? Skoro wyjechała to chyba jasne, że nie chcę się z nią widzieć. Jeszcze Oliwia kazała mi ją odebrać. Świetnie! Niestety dzisiaj nie dość, że musimy jechać autobusem to Mateusz nie może jechać ze mną. Chociaż tyle dobrego, że do mnie przyjdzie. Tak. Powiedziałam mu, że Aneta przyjeżdża. Zapytał się rodziców czy może mnie trochę przenocować. Zgodzili się. Tak samo Marcin. W sumie to ją rozumiem. Chce pobyć trochę z tatą. Nie zabronię jej, ale niech nawet nie próbuje się ze mną komunikować. Jak tylko wrócę do domu to się spakuję i poczekam na Elka. Wracając do teraz. Jestem na lotnisku i czekam aż jej samolot wyląduje. Tak bardzo nie chce mi się tu być. No, ale Marcin prosił żebym ją odebrała i poczekała do jego powrotu. Gdyby zrobiła to tylko Oliwia olała bym to totalnie. Nie jest dzieckiem i dałaby sobie radę, ale nie. Po co? Lepiej męczyć wszystkich w koło, bo ją musi ktoś odebrać. Trudno. Dam radę. Taki tego pożytek, że wyjdę z domu gdzieś dalej niż do Elevena.

30 minut później
W końcu wylądowali! Z 20 minutowym opóźnieniem, ale udało się. Teraz czekam na nią. Tak bardzo nie chcę, ale czasem trzeba się przemóc i być silnym. Zobaczyłam tłum ludzi przechodzących przez bramki, a wśród nich Anetę. Podeszła do mnie. Uśmiechnęłam się sztucznie co chyba zauważyła, bo zrobiła to samo.
- Po co tu jesteś? - zapytałam wściekła.
- Chcę się z Tobą pogodzić.
- To daj sobie spokój. Odkąd oni się w Twoim życiu pojawili liczą się tylko oni i ty. Nie wypieraj tego.
- Ale to zrobię. Nie tu, ale w domu...

Dom ojca Anety
Właśnie weszłyśmy do domu. Już mam jej dość. Nie chce mi się z nią rozmawiać bardziej niż kiedykolwiek. Usiadłam na kanapie.
- No już. Na lotnisku chciałaś wyprzeć moje słowa. Proszę bardzo.
- Dlaczego uważasz, że odkąd w moim życiu pojawili się chłopaki liczę się tylko ja i oni.
- A nie? Kiedy od zostania Bambino naprawdę się mną zainteresowałaś - cisza. - Właśnie! Gdy już chciałam Ci się wygadać ty miałaś wylane, bo oni!
- Wiesz co dla mnie zrobili...
- Tak, tak! Milion razy słyszałam historię o tym jak to oni Cię wielce uratowali. Mam już tego wszystkiego dosyć. Powinnaś brać pod uwagę, że też jestem człowiekiem i mam uczucia. A ty nie dość, że ciągle ich chwaliłaś to jeszcze kłamałaś, że tęskniłaś.
- To ty pierwsza mnie okłamałaś! Nie powiedziałaś, że nosisz okulary!
- Czy ty siebie dziewczyno słyszysz?
- Lepiej niż myślisz.
- Chyba nie. Jesteś wielce obrażona księżniczka, bo nie powiedziałam Ci o takiej głupocie.
- Przyjaciółki nie opowiadają sobie kłamstw.
- Ja Cię w życiu nie okłamałam. Nigdy nie zaprzeczałam, że noszę okulary. Nie noszę ich w dzień, bo wiesz jak mnie w szkole traktowali i bez nich. Poza tym nigdy nie pytałaś czy mam jakąś wadę. Nie uważam, że wada wzroku to jest coś czym należy się chwalić na prawo i lewo.
- I tak mogłaś mi powiedzieć.
- Boże, ale ty jesteś głupia. Czy do tego Twojego mózgu nic nie dociera?! Po co miałam się tym chwalić? Czy ty rozgłaszasz na wszystkie strony wszystko? - spuściła wzrok. - Właśnie.
- Ale ty o niczym mi nie mówisz. Nigdy. Wiesz, że ja i chłopaki...
- Nic mi o nich nie mów. Już i tak zmarnowali za dużo mojego czasu. Kiedyś jak i kiedyś. Teraz i ty go marnujesz. Także wybacz, ale ja dzwonię do mojego przyjaciela, bo mam Cię dość.
- Masz nie dzwonić! Nie pozwalam Ci!
- Kim ty niby jesteś żeby mi pozwalać czy nie?
- Twoją siostrą.
- Ja nie mam siostry.
- To nie dzwoń po niego, bo to będzie nie fair. Was będzie dwójka, a ja jedna.
- Aha czyli jak ty jesteś jedna to nieuczciwe, ale jak ja byłam sama a was trójka to było ok.
- Tak. Jesteś starsza.
- Wiesz co... Mam Cię dość. Idę do siebie i dzwonię po niego. Nie waż się mi przeszkadzać - syknęłam i poszłam do siebie. Matko jedyna, ale ona jest powalona. Serio chciałabym cofnąć czas i wtedy być z rodzicami, albo zabronić im jechać. Tak bardzo chciałabym skończyć te 18 lat i się uwolnić. Wyjechać, pójść do pracy, zacząć żyć po swojemu. Dobra. Mary skończ marzyć i dzwoń do Elka.
- Halo?
- Cześć Mateusz.
- Hej M. Już w domu.
- Niestety... Możesz przyjechać? Nie wytrzymam tu do przyjazdu Marcina.
- Zaraz będę.
- Ale to nie problem? Bo w końcu jesteś tu, bo tu są Twoi rodzice.
- Spokojnie. Są w pracy. Poza tym z tego co pamiętam dopóki Aneta nie wyjedzie masz nocować u mnie.
- Tak. Myślałam, że już nie chcesz i w ogóle...
- Przestań, bo jak Cię dopadnę to oberwiesz, a teraz wybacz, bo muszę wychodzić.
- Do zaraz.
- Do zaraz - po jego słowach usłyszałam już tylko pikanie. Postanowiłam zejść na dół zrobić jakieś przekąski. W salonie natknęłam się na nią. Rozmawiała przez telefon.
- Jest ok. Serio. Nie musicie się martwić... Tak od razu! Ona i miła. Ciekawe jakim cudem... Zaraz pewnie przyjdzie ten jej cały przyjaciel... A jak mam się nie bać? Pewnie styrają mnie po całości, ale nie dam im się. Nie mogę... Dobra idź, bo Simon i Charlie Cię zatłuką... Hej - skończyli gadać. Serio się boi? Matko jakie ona ma o nim zdanie. Przecież nie raz go oglądała. A może nie wie, że moim przyjacielem jest Eleven? Nie... Na pewno wie. Przecież Charlie to jest taka pleciuga, że większej to i rok się nie znajdzie. Zabrałam naszykowane jedzenie i picie do pokoju. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam w tamtą stronę i otworzyłam je. Stał za nimi Mateusz. Od razu go przytuliłam.
- Aż tak się stęskniłaś?
- Nawet bardziej.
- Idziemy już do mnie czy jak?
- Nie mogę. Marcin uznał, że ktoś musi z nią zostać.
- Oj biedna ty.
- Tak. Chodź.

Później...
Cały dzień spędziłam z Elevenem u mnie. O dziwo nie nudziło nam się co jest na prawdę dużą nowością gdyż w nic nie graliśmy i ogólnie ominęliśmy tematykę gier i komputerów. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi wejściowe. Tak! W końcu przyjechał i mogę sobie iść. Wzięłam uprzednio spakowaną niedużą torbę i wraz z przyjacielem zeszłam na dół. Tam zobaczyłam Anetę witającą się z Marcinem. Gdy już się od siebie oderwali odezwałam się.
- Cześć.
- Cześć Mary - powiedział niby spokojnie, ale jednak coś mi nie pasowało.
- To ja już będę szła.
- Nie zapomniałaś o czymś? - zapytał zdziwiony. O co mu chodzi?
- Nie. Spakowałam wszystko.
- Ale nie możesz dzisiaj iść - torba, którą trzymałam wypadła mi z ręki. Telefon z resztą też.
- Że co?!
- Nie krzycz. Aneta ma urodziny dzisiaj urodziny. Wypadałoby żebyś też była.
- Chyba sobie ze mnie kpisz. Myślisz, że zrezygnuję z kilku dni spędzonych z Mateuszem dla niej?!
- Tak. To Twoja siostra i...
- Ja nie mam siostry! Czy wy nie możecie tego zrozumieć? Od zawsze byłam jedynaczką, a później stałam się sierotą. Do mnie to już dotarło czemu do was nie może?!
- Co się ostatnio z Tobą dzieje dziewczyno? Odkąd wróciła z Anglii źle się z Tobą dzieje.
- Bo dowiedziałam się, że ktoś kogo miałam za siostrę oszukiwał mnie odkąd się tylko w Norwegii pojawiłam i przeszłość znów mnie odnalazła. Odnalazły mnie wspomnienia, o których przez większość życia usiłowałam zapomnieć! Ma prawo się to wszystko ze mną źle dziać! Mam tej dziewczyny dosyć! Myślałam, że mogę jej ufać, a ona okłamała mnie! Udawała wielce stęsknioną, a tak naprawdę miała mnie w dupie. Ale po co ja Ci to mówię. Ona jest Twoją córką, a ja to obca dziewczyna wzięta z litości - powiedziałam wszystko co mi na sercu leżało, wzięłam swoje rzeczy z podłogi i wyszłam z tego powalonego domu. Słyszałam, że za mną wyszedł Mateusz, ale teraz mało mnie to interesowało. Poza miejscem, w którym spędzałam z Elevenem znałam jeszcze jedno. Takie do, którego nikt nie znaj dojścia... Tylko ja...

~***~
Hejo. Jak się rozdział podoba? Mi tak całkiem całkiem. Powiem szczerze, że myślałam, że dzisiaj już go nie dodam, bo ostatnio coś weny nie mam, a tu jebut. Udało mi się :) Wybaczcie mi, że taki krótki, ale chyba lepszy taki niż żaden. Nie? Dobra nie będę już wam przedłużać i po prostu zakończę tu. To widzimy się za dwa tygodnie.
Do następnego! 
Papa!
Zamyślona Marzycielka :)

sobota, 6 lutego 2016

Rozdział 19: Kolejne problemy

Po tym co działo się w pokoju Mary razem z Leo wróciliśmy do mojego pokoju. Ja byłam w szoku tego co się stało z Mary. Po krótkiej chwili Charlie do nas przyszedł. Zaczęliśmy się zastanawiać co dzieje się z Mary. Po co najmniej 15 minutach usłyszałam jak ktoś wyszedł z domu.
-Ktoś wyszedł z domu. - powiedziałam
-No rzeczywiście jakoś tak cicho. Z pokoju Mary nawet nic nie słychać. - powiedział Leo
-A no tak nic nie słychać - powiedział Charlie
-Chodźcie do jej pokoju zobaczyć - powiedziałam
Podeszliśmy pod jej drzwi i zdecydowaliśmy, że zajrzymy do jej pokoju. Otworzyliśmy drzwi i zobaczyliśmy, że w jej pokoju jest pusto. Ja jeszcze zauważyłam, że na biurku coś leży. Podeszłam do biurka i zobaczyłam bransoletkę, którą zawsze nosiła na ręce. Charlie mówił, że ta bransoletka jest od niego.
-Charlie patrz ta bransoletka. - powiedziałam
-No tak. Widać nie chce już jej. - powiedział Charlie
-Nigdy się z nią nie rozstawała. Czyli to co mówiła, że nas nienawidzi to była prawda. - powiedziałam
-Nie przejmuj się już jest nie warta naszej uwagi. - powiedział Charlie
-Ona jednak jest moją siostrą - powiedziałam
-No i co z tego, że jest twoją siostrą? Ona sama jakoś do Ciebie nie dzwoni, a ma pretensje do Ciebie, że Ty nie dzwonisz. - powiedział Charlie
-Masz racje bo powinna mieć też pretensje do Siebie bo ona też nie dzwoniła. Choćbym chciała tam jechać to czuje, że nawet z tatą bym się pokłóciła bo do mnie to oni razu nie zadzwonił od pory kiedy wyjechał. - powiedziałam
-Zrobisz co byś chciała - powiedział Leo
-Nawet nie wiecie jak za nim tęsknie. Jedyne co to do Mary dzwonił jak tu była. Słyszałam raz. Dla mnie to znaczy, że ja nie jestem dla niego ważna - powiedziałam
-Nie mów tak. Może nie miał już czasu do Ciebie zadzwonić. - powiedział Charlie
-Ja widzę jak on czasu nie miał. Do Mary jakoś zadzwonił, ale o mnie to już zapomniał. - powiedziałam
-Nie martw się wszystko się ułoży jeszcze. - powiedział Leo
-Co sądzicie o tym, żebym na dwa dni poleciała do Norwegii i spróbowała pogadać z Mary? - zapytałam
-Możesz spróbować tylko musisz być z Nami w stałym kontakcie. - powiedział Charlie
-Obiecuje, że będę. Najlepiej jakbym poleciała jutro. - powiedziałam
-To tyle dobrze. - powiedział Leo
-Dzisiaj porozmawiam z mamą jak tylko wróci. - powiedziałam
Po chwili ciszy usłyszeliśmy, że ktoś wszedł do domu. Zeszliśmy na dół i zobaczyliśmy mamę.
-Gdzie Mary? - zapytałam
-Poleciała już do Norwegii. - powiedziała mama
-Dobrze myślałam, że już poleciała. Miała nas dość. - powiedziałam
-O co chodzi? - zapytała mama
-Dzisiaj przed jej wyjściem z domu głośno śpiewała w pokoju. My we trójkę tam do niej poszliśmy i wyłączyliśmy jej tą muzykę bo zaczęło nas to denerwować. A potem to ja z Leo wyszliśmy i Charliego zostawiliśmy samego z nią żeby wyjaśnił z nią parę rzeczy. No i z tego wyszło to że doszło do wymiany zdań m.in. też coś o mnie, że ja nie dzwonie i że nie tęsknie za nią. - powiedziałam
-Ja już tego kompletnie nie rozumiem. Mogłybyście się wreszcie pogodzić. - powiedziała mama
-Ja z nią? W życiu. Ona mnie posądza że ja ją okłamałam, a tak wcale nie było. Ja za nią tęskniłam. Chłopacy to nawet potwierdzą. Ciągle o niej mówiłam. - powiedziałam
-A dzwoniłaś do niej? - zapytała mama
-Może jeszcze ty jesteś po jej stronie co? Zadzwoniłam może z dwa razy, ale sama mogła też do mnie zadzwonić - zapytałam
-Nie jestem po jej stronie. - powiedziała mama
-A tata to co? Do mnie jakoś nie dzwoni, ale jak Mary tu była to do niej zadzwonił. O mnie już kompletnie zapomniał. - zapytałam
-Wiesz, że tata ma dużo pracy i nie ma za bardzo czasu, żeby zadzwonić. - powiedziała mama
-O tym to wiem, ale do Mary jakoś zadzwonił. To jest nie sprawiedliwe. Mną się nie zainteresował od pory wyjazdu do Norwegii. - powiedziałam
-Może chcesz pojechać i to wyjaśnić? - zapytała mama
-Akurat chciałam się o to zapytać bo chciałam coś wyjaśnić z Mary. - powiedziałam
-A kiedy byś chciała jechać? - zapytała mama
-Jutro tak o 14.30 i zostałabym tam dwa dni o ile tam wytrzymam, a jak nie wytrzymam to przyjechałabym wcześniej jeśli bym mogła. - powiedziałam
-No mogłabyś. Dobrze to będziesz mogła jechać. - powiedziała mama
-Dziękuje. Może wreszcie się uda z Mary porozmawiać - powiedziałam
Posiedzieliśmy trochę w kuchni. Zjedliśmy obiad i poszliśmy do mojego pokoju.
Zajrzałam do szafy i myślałam co by wziąć. Wiedziałam, że nie będę brała dużo bo to tylko na dwa dni. Miałam jednak złe przeczucia, że nic się nie uda.
-Co się dzieje? - zapytał Leo
-Mam złe przeczucia, że mnie odtrąci i będzie wolała spędzić czas ze swoim przyjacielem. - powiedziałam
-Zobaczysz że wszystko się jakoś ułoży. - powiedział Chatlie
-A co jeżeli nie? - zapytałam
-To będzie to dowód, że już nie warto będzie zaprzątać sobie nią głowy. Jak nas troje nienawidzi to trudno. - powiedział Charlie
-Ja ją traktuje jak siostrę, ale jak już nie chce nią być to dobra. - powiedziałam
-Sama zobaczysz jak to będzie wyglądać. Wiesz że możesz do nas napisać. - powiedział Leo
-Wiem i dlatego Was naprawdę lubię - powiedziałam i się uśmiechnęłam. 
-Zawsze się staramy ci pomóc więc wiedz, że możesz na nas liczyć. - powiedział Leo

Późnym wieczorem
Nadal siedzimy i gadamy. Do pokoju przychodzi mama.
-Może już się położycie? - zapytała mama
-No w sumie to już jestem zmęczona - powiedziałam
-To już się położymy. - powiedział Charlie
-No dobrze to dobranoc. - powiedziała mama

Następnego dnia rano.
Obudziłam się i zastanawiałam się jak to będzie. Bałam się jej reakcji co powie itp. 
-Nad czym tak myślisz? - zapytał Charlie
-Tak się zamyśliłam. - powiedziałam
-Myślę, że nie myślisz o tym co będzie. - powiedział Charlie
-Nie, ale jednak mam trochę obaw. A gdzie Leo? - zapytałam
-Jest na dole i rozmawia z twoją mamą. - powiedział Charlie
-A o czym? - zapytałam z zaskoczeniem
-Mamy dla Ciebie niespodziankę, ale to powiemy Ci przy śniadaniu. - powiedział Charlie
-No dobrze. - powiedziałam
Zeszliśmy na dół na śniadanie. Usiadłam przy stole. Zastanawiałam się o co chodziło z tą niespodzianką. Wreszcie odezwał się Leo
-To mamy dla Ciebie niespodziankę. - powiedział Leo
-Jaką? - zapytałam
Mama z szafki w kuchni wyciągnęła jakieś pudełko i podała Leo, a on podał mi.
-Zobacz co w nim jest - powiedział Leo
Otwieram pudełko i widzę parę naszych zdjęć złączonych w jedno.
-Ale to śliczne. Tylko nie mówcie, że jest coś jeszcze. - powiedziałam
-Oczywiście, że jest. - powiedział Charlie
-To kiedy to zobaczę? - zapytałam
-Zaraz. - powiedział Leo
-No dobrze - powiedziałam
Po zjedzeniu śniadania poszliśmy do mojego pokoju gdzie była druga niespodzianka. Po wejściu do niego jakoś nie zauważyłam zmian. Leo znikąd wytrzasnął kolejne pudełko. Znowu mi je podał. Czułam, że jest coś w nim trochę ciężkiego. Po otwarciu pudełka zobaczyłam piękny złoty telefon.
-Przecież Was to dużo kosztowało. - powiedziałam
-Wiesz mieliśmy trochę oszczędności i postanowiliśmy się złożyć po połowie na ten model. - powiedział Charlie
-A ty w ogóle wiesz co dzisiaj za dzień? - zapytał Leo
-Jakoś sobie nie przypominam, żeby to był jakiś szczególny dzień. - powiedziałam
-Serio nie pamiętasz? A kiedy masz urodziny? - zapytał Charlie
-No 16.07. - powiedziałam
-A dzisiaj jest 16.07. - powiedział Charlie
-Na śmierć o tym zapomniałam. - powiedziałam
-Widać właśnie. Powoli czas się pakować. - powiedział Leo
-Nie za bardzo chce lecieć, ale chcę wyjaśnić to czego nie wiem. - powiedziałam
Zajrzałam do szafy i wyciągnęłam parę potrzebnych rzeczy na wyjazd. Wzięłam plecak i spakowałam do niego te rzeczy, które wybrałam. Do włożyłam jeszcze tablet i słuchawki.
-No to już powoli pora na mnie. Boje się trochę. - powiedziałam
-Nie musisz się bać. - powiedział Leo
-To i tak nic nie zmienia. Ja się bardziej boje tego, że przyjaciel Mary coś złego o mnie powie, a Mary tylko się z nim zgodzi, ale co tam. - powiedziałam
-To chodź na dół pojedziemy z Tobą na lotnisko. - powiedział Leo
Zeszliśmy na dół gdzie spotkaliśmy mamę.
-Dzwoniłam do Mary i powiedziałam, że przyjedziesz i żeby cię odebrała z lotniska. - powiedziała mama
-Przecież bym trafiła do domu, ale ok. - powiedziałam
-No dobrze to chodźmy do auta i jedźmy na lotniku. - powiedziałam
Poszliśmy do auta. W kieszeni bluzy miałam nowy telefon, który dostałam od chłopaków.
W drodze na lotnisko gadaliśmy jeszcze ze sobą. Po dotarciu na lotnisko wyszliśmy i poszliśmy na to lotnisko. Pożegnałam się z chłopakami i mamą.
-Pamiętaj, że jak będziesz chciała wrócić wcześniej to możesz wrócić tu masz jeszcze pieniądze na bilet powrotny i zadzwoń do mnie albo chłopaków, że wracasz wcześniej. - powiedziała mama
-Dobrze mamo. - powiedziałam
Pożegnałam się jeszcze raz z chłopakami i mamą po czym wsiadłam do samolotu i odleciałam...

~**~
Hej no i dzisiaj kolej na mój rozdział. Już za niedługo mam ferie i będę miała więcej czasu na pisanie. Rozdział mówi o tym jak Aneta ma urodziny i o nich zapomina. Do tego jedzie do Norwegii zeby spróbować pogadać z Mary jednak się boi trochę. Zapraszam do komentowania i do zobaczenia w następnym rozdziale.