czwartek, 31 grudnia 2015

Happy New Year!

Witajcie misie!
Ahh... Ten rok minął... Za wolno jak na moje.
Tak.
Jestem chyba jedyną osobą, która tak mówi.
Mimo tych złych rzeczy jakie mi się przytrafiły działo się też dobrze.
W końcu otworzyłam tego bloga i Cztery żywioły, byłam na YSF, a przede wszystkim poznała moje przyjaciółki.
Mogę go chyba uznać za udany.
Mam nadzieję, że dla was też taki był.
A teraz tak życzonka ode mnie.
Mam nadzieję, że wszystkie wasze marzenia się spełnią w roku, który nastanie za właściwie kilka godzin.
Tak wiem.
Zero oryginalności, ale nie znam się na życzeniach.
Co by się tu dłużej rozwodzić. 
Nie ma co :)
Mam dla was całkiem przyjemny wierszyk.
Nie pisałam go, ale znalazłam

Szampana piccolo,
Brokatu na czoło,
Uśmiechu na twarzy,
Szampańskiej zabawy,
Życzeń serdecznych,
Wspomnień najlepszych
oraz braku kaca
kiedy w Nowym Roku pamięć wraca …

Także...
Wszystkiego Nasuper w nowym roku!
I oby był lepszy niż ten co teraz trwa :)
Zamyślona Marzycielka :)
P.S. Rozdział w sobotę na 100% :D

sobota, 26 grudnia 2015

Rozdział 13: To nie możesz być ty...

Rozdział dedykuję marceli weasley. Dziękuję za pierwszy komentarz :)


Czasem nie jesteśmy w stanie poznać, że ktoś kogo zaczynamy nienawidzić jest naszym dawnym przyjacielem...

Rano
Wstałam bardzo szybko, bo już o 6:30. Chciałam się szybko dopakować, a później jeszcze spotkać z Mateuszem. W końcu nie wiadomo kiedy go znów spotkam... Ubrałam się typowo dla mnie więc nic specjalnego. Jak zwykle cała na czarno. Kilka dni nie zakładałam wisiorka więc dzisiaj postanowiłam znów go założyć. Gdy się szykowałam zastanawiałam się, czy na pewno dobrze robię, że wracam. Chyba tak. W końcu Aneta sama mówiła, że tęskni za mną. Ale... To co czuje, a co mówi to dwie różne rzeczy. Z nią nie można być pewnym niczego. Za to ją właśnie kocham. Jest nieprzewidywalna i jedyna w swoim rodzaju, a takich ludzi w tych czasach się ceni, bo coraz rzadziej występują. 

Marcina jak zwykle nie było. Pracuje... Dalej męczą mnie wyrzuty sumienia, że tak go zostawiam. Niby mało co się widywaliśmy, ale jednak nie czuł się samotny. Jak będzie teraz? Gdy przyjdzie do domu nie będzie miał nawet do kogo się odezwać. Nie! Przecież może do nas dzwonić. Może... Nie będzie sam... Muszę przestać się tym aż tak zadręczać, bo zwariuję. Kocham go. Jak rodzonego ojca... Z Oliwią nigdy nie miałam tak dobrego kontaktu. Pewnie dlatego, że jest mniej wyluzowana niż Marcin. Bynajmniej jeżeli chodzi o mnie...

Gdy już byłam gotowa wyszłam z domu i zaczęłam kierować się do miejsca, w którym umówiłam się z Elkiem. Ta... Za dużo się Neskota nasłuchałam. Zdecydowanie. Drogę przebyłam w mniej niż 10 minut. Czekał już na mnie. Zdziwiło mnie to, bo to ja zwykle jestem ta co przychodzi wcześniej. Podeszłam do niego i usiadłam obok pod drzewem.
- Hej - przywitałam się.
- Hej! Wybacz, zamyśliłem się.
- Nic się nie stało. O czym bądź o kim myślałeś.
- O Darii.
- Pokłóciliście się?
- Nie! W żadnym wypadku. Po prostu tęsknię za nią.
- Rozumiem...
- W ogóle ładny wisiorek.
- Dziękuję. Znalazłam go kiedyś jak byłam w Będzinie.
- Zabawne... Ja kiedyś właśnie w Będzinie taki zgubiłem. Chciałem go znaleźć i przeszedłem wszystkie miejsca w jakich tego dnia byłem, ale on zniknął. Pamiętam, że Daria była zła - zaśmiał się.
- Zgubiłeś wisiorek, który od niej dostałeś? Jak?
- No tak jakoś. Przypadkowo. Ale nigdy go nie zapomnę. Z tyłu miał wyryte serduszko zrobione tak, że wygląda jak rdza. Zrobiła to sama.
- Wiesz, że ten też ma takie serce - zdjęłam go i pokazałam mu.
- To ten! Patrz. Ma przy tym drobnymi literkami D+M - rzeczywiście, że też go na początku nie poznałam.
- Fajnie, że Ci pomogłam odzyskać zgubę.
- Może chcesz go z powrotem? W końcu trochę go miałaś.
- Bierz go. To prezent od Twojej dziewczyny. Tylko tym razem go nie zgub.
- Uwierz mi, nie zrobię tego - założył go - gotowa do wyjazdu?
- Nie. Znowu nie jestem pewna, czy dobrze robię.
- Co jest Mary? Przecież wczoraj cieszyłaś się, że zobaczysz siostrę.
- No wiem. Tylko zdałam sobie sprawę, że zostawiam Marcina samego. Pewnie jest mu przykro.
- Zrozumie to Mary. Na pewno. Masz prawo tęsknić i jest to w pełni uzasadnione.
- Wiem. Tylko jednak z tamtym miejscem łączą się wspomnienia, o których chcę zapomnieć. Sam z resztą wiesz jak jest.
- Wiem, ale nie rozumiem czemu chcesz zapomnieć. Owszem Twoi rodzice nie żyją, zdaję sobie z tego sprawę, ale czy przez to warto zapominać o kilku pierwszych latach swojego życia. Ja uważam, że nie. Życie masz tylko jedno Mary i nie można zapomnieć o niczym, bo drugiej szansy by być szczęśliwym nie dostaniemy.
- Niestety...
- Właśnie bardzo dobrze! Jeżeli dostalibyśmy jeszcze jedną szansę nie staralibyśmy się być szczęśliwi teraz.
- Zadziwiasz mnie Eleven. Gdzie jest ten ktoś, którego oglądam codziennie na yt?
- Dalej tu siedzi tylko włączyło mu się gadanie mądrości - powiedziała i mnie przytulił.

Wieczorem
Na lotnisku
Jestem na lotnisku nawet nie wiem kiedy ten czas minął. Przecież jeszcze przed chwilą wydurniałam się z Mateuszem w naszym ulubionym miejscu. Teraz jestem w tym wielkim gmachu i żegnam się z na prawdę bliską mi osobą jaką jest Marcin. Będę za nim bardzo tęsknić, ale myślę że za Anetą tęsknię bardziej niż będę tęsknić za nim.
- Nie daj się tamtemu miejscu mała. Jesteś silną dziewczyną i wiem, że dasz radę - mężczyzna mnie przytulił.
- Nie daj się samotności Marcin.
- Nie będę samotny, bo będę do Ciebie co wieczór dzwonić. A przynajmniej postaram się - usłyszeliśmy wezwanie do odprawy - leć. Wiem, że nie lubisz kolejek - pocałował mnie w głowę, a ja szybko poszłam w stronę bramek. I znowu to samo. Nienawidzę tego powolnego procesu odprawy. Najpierw te głupie bramki, następnie chwila czekania, później odprawa paszportowa i znów czekanie. Teraz wezwanie do samolotu, a po nim kolejna odprawa tym razem paszportowo-biletowa. I tak po przeszło 45 minutach czekania i przechodzenia przez odprawy znów jestem zamknięta w wielkiej blaszanej puszce. Tym razem całkiem sama. O dziwo boję się mniej niż jak jestem z kimś. To trochę dziwne. Pewnie to przez zapewnienia Mateusza, że samoloty nie są takie złe, i że statki są gorsze. W sumie to się z nim zgodzę. Nienawidzę statków. Pewnie dlatego, że mam chorobę morską i boję się wody. Z resztą nie ważne. Muszę się wyłączyć dlatego podłączyłam słuchawki do telefonu i włączyłam muzykę. W moich uszach rozbrzmiały nuty Hopeful. To na pewno sprawka Anety! Nigdy nie nagrywałam sobie na telefon żadnej ich piosenki. Na tablet tak, ale nie na telefon. Mimo to jestem jej wdzięczna bo wydłużyła moją play listę o jakieś... Kilka piosenek...

Później
Lotnisko w Londynie
W końcu dali mi wyjść! Przysięgam, że choćbym miała iść do Marcina na pieszo już nigdy więcej nie wsiądę do tej pułapki. Przed wyjściem było jakieś zamieszanie, bo ponoć w tracie lotu z silnikiem coś się stało. Co to jest?! Piątek 13.?! NIGDY WIĘCEJ! Ale teraz jestem już na stałym lądzie. Dobra, może nie stałym bo to wyspa, ale nie ma zagrożenia, że za sekundę wybuchnę! Muszę się uspokoić. Zdecydowanie...

Zaczęłam kierować się w stronę wyjścia gdyż jestem po wszystkich odprawach. Przy samych drzwiach zobaczyłam Oliwię. Gdy zatrzymałam się obok niej mocno mnie przytuliła.
- Czyli słyszałaś o tym co się stało? - zapytałam.
- Tak. Dobrze, że nic Ci nie jest.
- Dzwoniłaś do Marcina?
- Nie. Nie chciałam go denerwować. Poza tym pewnie już śpi. Jest późno - poszłyśmy do samochodu. Kobieta włożyła moją walizkę do samochodu a ja w tym czasie do niego wsiadłam. Ona tuż za mną. Odpaliła silnik samochodu i po chwili już byłyśmy w drodze do domu - mogę Cię Mary o coś spytać?
- Pewnie.
- Dlaczego postanowiłaś wrócić?
- Tęskniłam za Anetą i z tego co mi mówiła ona za mną też.
- Na prawdę? - zdziwiła się. Coś mi tu nie gra.
- Tak. A o co chodzi?
- Wiesz Aneta wspominała mi, że tęskni, ale z czasem to przestało być jak dla mnie na prawdę szczere. Zwłaszcza jak zaczęła spędzać całe dnie z chłopakami - nie odpowiedziałam. Zrobiło mi się przykro, że tak mnie okłamała.

Czy może być gorzej? Osoba przy, której zawsze byłam tak mnie okłamała. Mówiła, że bardzo tęskni, a jakoś tego po niej nie widać. Po co ja w ogóle tu wracałam? Może ona chce mieć mnie pod ręką w razie gdyby pokłóciła się z nimi, albo jak będzie bardziej zdołowana? Super... Wsiadłam do samolotu całkiem sama by być przy niej, a ona mówiła, że tęskni mimo że nie było to prawdą. I co? Znowu będę piątym kołem u wozu? Mam nadzieję, że dwa tygodnie miną bardzo szybko i niedługo wrócę do Norwegii. Nic mnie tu nie trzyma. Na pewno nie ona...

W domu
Całą drogę nie spałam. Nie mogłam... Obecnie jest gdzieś 2 - 3. Znów to uczucie. Na prawdę nie czuję się w tym domu dobrze... Po co więc przyjechałam? A tak. Dla niej...

Pierwszą rzeczą jaką usłyszałam był głośny śmiech Anety i chłopaków. Zaraz? To ona o tej porze nie śpi? Zawsze kładzie się nie później niż o 22:45. Czyżby to też było kłamstwem?
- Idź do niej. Jak słyszysz nie śpi. Dobranoc - powiedziała Oliwia i poszła do siebie do pokoju. Chwilę się zastanawiałam co powinnam zrobić. Iść na spacer? Do siebie? Czy do niej? Wybrałam ostatnią opcję. Niech wie, że nie zrobiła mi przykrości opowiadając tyle kłamstw. Zaczęłam wchodzić po schodach. Z każdym krokiem coraz pewniej aż w końcu doszłam pod jej drzwi. Chwyciłam klamkę i zawahałam się. A co jeśli mnie wyprosi? W końcu może się wstydzić pokazać mnie tym słynnym Bars And Melody. Mimo wszystko postanowiłam wejść. Nikt mnie nie zauważył. Dalej siedzieli i się śmiali.
- Już dawno minęła 22:45 - powiedziałam i wtedy wszyscy na mnie spojrzeli.
- Mary! - Aneta zerwała się i mnie przytuliła - Tęskniłam - ta... Szkoda, że to tylko ściema...
- Słyszałam coś innego, ale też tęskniłam.
- O co chodzi?
- O co? Na prawdę jeszcze się pytasz?
- Tak.
- Aneta, Twoja mama powiedziała mi na czym polegała Twoja tęsknota. Na prawdę tęskniłaś tylko kilka pierwszych dni, a później mówiłaś to z rutyny.
- Mary ja...
- I co? Nie zaprzeczysz nawet?
- Nie... To nie jest do końca tak.
- A jak? Zrozumiem wszystko tylko nie kłam.
- Mówiłam, że tęsknię, ale to po jakimś czasie nie było prawdą. Ja po prostu nie miałam czasu tęsknić.
- Teoretycznie ja też nie. A jednak to robiłam.
- Ale ty nie poznałaś tam nikogo. Ja mam ich - wskazała na chłopaków - oni nie dawali mi tęsknić.
- Aha czyli oni są ważniejsi ode mnie? Super... Czyli nie potrzebnie leciałam tu całkiem sama uszkodzonym samolotem.
- Co? - zapytała ze zdziwieniem.
- Tak. Przyjaciel powiedział, że powinnam przylecieć i spróbować od nowa, że nie mogę żyć przeszłością. Kupiła bilet na najbliższy lot i przyleciałam. Gdy byliśmy w połowie drogi okazało się, że samolot ma uszkodzony silnik. Mogłam zginąć, ale wiedziałam, że nic się nie stanie, bo chciałam do Ciebie wrócić. A teraz co? Moje obawy się potwierdziły. Przyleciałam nadaremno. Najgorsze, że obiecałam sobie, Marcinowi i mojemu przyjacielowi, że jeżeli będę chciała wrócić to nie wcześniej niż po dwóch tygodniach. I wrócę - w jej oczach widziałam łzy. Moje były puste, ale smutne. Czyli nie wygląda to najlepiej. Szybko opuściłam pokój, a następnie dom. Musiałam ochłonąć. Przejść się po ulicach, po których spacerowałam z rodzicami. Dlaczego mnie zostawili? Nie mam rodziny. Jestem sierotą i taka jest prawda. Teraz wiem, że Aneta przyjaźni się ze mną dalej z litości. Znów jestem piątym kołem u wozu. Gdy tak szłam poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę i odwraca w swoją stronę. To był Charlie.
- Możesz mi powiedzieć co ty wyprawiasz?! Wróciłaś i myślisz, że możesz robić wszystko?! Że Aneta rzuci Ci się na szyję i powie jak bardzo Ci jej brakowało?!
- Nie! Wiedziałam, że tego nie zrobi! Nie jestem głupia! Nie znoszę też kłamstw!
- Ona za Tobą bardzo tęskniła. Ciągle nam o Tobie mówiła.
- Doprawdy? To skoro tak tęskniła to czemu od dłuższego czasu nie dzwoniła? Wie, że ja nie miałam za bardzo możliwości. I czy dla kogoś za kim się ponoć tęskni nie powinno się znaleźć chociaż pięciu minut? Odkąd wy się pojawiliście o mnie totalnie zapomniała. Zostawiła mnie - spojrzałam mu w oczy. W moich zauważył łzy i ogromną burzę. Nagle coś w nim zmiękło. O co mu chodzi?
- Nie wierzę... Jak mogłem Cię wcześniej nie poznać...
- O czym ty mówisz?
- Nie pamiętasz? Byłaś kiedyś w Bristolu z rodzicami. Spotkałaś chłopca, z którym się zaprzyjaźniłaś.
- Skąd to wiesz?
- To byłem ja Mary.
- Co? Nie! To nie mogłeś być ty! Pamiętam dokładnie tego chłopca. Miał jasne włosy, był strasznie chudy, a jego oczy... Były tak jasne... Jak może w niektórych częściach świata. To nie mogłeś być ty. Do dziś pamiętam jak się czułam gdy z nim rozmawiałam, albo gdy mnie przytulał.
- A czy rozmawialiśmy odkąd się tu pojawiłyście? Czy Cię przytuliłem? - chciał to zrobić, ale się odsunęłam.
- Nie dotykaj mnie! To nie jesteś ty! Tego chłopca już nie ma. Wyjechał przed moją przeprowadzką do Port Talbot. Nawet się nie pożegnał - spuściłam wzrok, a z oczu poleciały mi łzy. On to wykorzystał i mnie przytulił. Poczułam to co wtedy przy tym chłopcu...
- Przepraszam... Moja ciocia zachorowała i musieliśmy pojechać do Londynu... To stało się z dnia na dzień. Gdy przyjechałem od razu poszedłem do Ciebie żeby Cię przeprosić, ale... Zastałem tylko pusty, otwarty dom... Myślałem, że tylko sobie Ciebie wyobraziłem... - nie wytrzymałam. Zrobiłam to po raz pierwszy od bardzo bardzo dawna... Rozpłakałam się jak małe dziecko...

 ~***~
Witajcie w ten piękny sobotni poranek! Wyspaliście się? Ja nie za bardzo, i obudziłam się podczas pięknego snu ;(. Ale nie ważne! Jak się rozdział spodobał. Mi o dziwo bardzo. Wprowadziłam małe zamieszanie, bo jak widać Aneta nie do końca tęskniła. Mary mieszkała w Bristolu. A na dokładkę znała Charliego. Ale nie myślcie, że zapomniałam o chłopcu z Port Talbot. Jego sprawa będzie poruszona ciut później. Ale tak. Możecie być ze mnie dumni. Sama napisałam jak dla mnie całkiem dobrą 13. Wiedzcie, że zwykle pisałam zapasy 5 rozdziałów w przód. Gdy dochodziłam do 13 zawsze byłam w tył, a to mi nie za bardzo odpowiadało. Jeszcze takie info. Jakby co to nie wiem kiedy Aneta wróci. Chce odpocząć tak jak ja odpoczywałam, ale będę starała dodawać się na czas. Chociaż obecnie mam małe problemy i jest mi bardzo ciężko pisać nie zawiodę was. Na razie to tyle.
A na razie ja już się żegnam.
Nie zapomnijcie o komentarzach ponieważ one bardzo motywują i wywołują nasz uśmiech :D
Jeżeli chcecie być z rozdziałami możecie nacisnąć niebieski guzik znajdujący się z prawej strony :)
Papa!
Zamyślona Marzycielka :)

czwartek, 24 grudnia 2015

Wesołych Świąt ho ho ho


Hejka
Dzisiaj już Wigilia. Co ja wam mogę życzyć? Przede wszystkim Wesołych, zdrowych, spokojnych i ciepłych świąt. Do tych krótkich życzeń dołączam wierszyk i zdjęcie - kolaż

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam nadziei, własnego skrawka nieba, zadumy nad promieniem świecy, filiżanki dobrej herbaty, pięknej poezji, muzyki, pogodnych świąt zimowych, odpoczynku, chwil roziskrzonych kolędą, śmiechem i wspomnieniami.
WESOŁYCH ŚWIĄT ;***

Cóż zrobiłam Wam taką małą niespodziankę bo teraz sobie odpoczywam po takim czasie pisania. Myślę, że jesteście z tego zadowoleni, że rozdziały Wam się podobają. Za niedługo znowu będę pisać.
To do zobaczenia za niedługo.

 
W tym wyjątkowym dla wszystkich czasie
Gdy renifer zagląda przez okno z błyskiem w oku
Chcę złożyć wszystkim najserdeczniejsze życzenia
Aby pokój i miłość panował w waszych sercach
Aby dobrego jedzenia na stole nie brakowało (zwłaszcza bigosu)
Aby uśmiech gościł na waszych twarzach każdego dnia
Aby wasze serca były hojne i przepełnione dobrocią dla innych
Aby szaleństwo i dobra zabawa panowały w sylwestra
Aby nowy rok powitać w dobrej formie
Aby końskie zdrowie nam dopisywało
Aby miłość była dla was najważniejsza
Aby czas z rodziną spędzony był wyjątkowy
Aby wśród prezentów dużo dobrych gier było
I aby wszystkim się dobrze żyło!
Wesołych Świąt!

Tak wiem wiem, mało oryginalne zwłaszcza jak ktoś ogląda Madzię.
Na więcej mnie nie stać, bo nie umiem składać życzeń.
Ale chciałabym wam złożyć serdeczne życzenia z okazji świąt.
Wybaczcie ale więcej nie wycisnę.
Życzę wam spełnienia marzeń no i w ogóle.
Tak mało ciekawe, ale szczere.
Co jeszcze dodać...
Spędźcie te święta z rodziną, albo z przyjaciółmi, a nie przed kompem.
Nie bierzcie kochani ze mnie przykładu.
Żebyście nie uczestniczyli w kłótniach ani nie musieli ich słuchać.
I przede wszystkim żebyście mimo wszystko poczuli magię świąt.
Bo jak się jej nie czuje to święta nie pykną.
Także tego...
Do soboty ;)
Papa!
Zamyślona Marzycielka :)

wtorek, 22 grudnia 2015

Dziękuję!




Heja!
Właśnie zalogowałam się na bloggera i co widzę?
Widzę dokładnie 1071 wyświetleń!
Nie wiem czy Aneta to widziała, czy nie, ale ja jestem mega zadowolona!
Nawet nie wiecie jak to jest przeżyć to po raz kolejny.
To uczucie, że osiągnęło się jakiś sukces.
Dla mnie bardzo duży, mimo że wyświetlenia miałam kiedyś większe :D
Miałam się wcześniej wziąć za rozdział, ale dzisiaj dopadłam się mega fajnej książki i dzisiaj ją skończyłam :D
Jakby ktoś chciał przeczytać to serdecznie polecam "7 Dni" Eve Ainsworth.
Wracając.
Nie wiem co mogę jeszcze dodać.
Jestem wam misiaki bardzo wdzięczna i Aneta pewnie też.
Na święta dodam jeszcze notkę.
Taką osobną :)
A teraz dziękuję wam jeszcze raz z całego serca i biorę się za rozdział.
Przy dobrych wiatrach skończę go na czas :D
Pozdrawiam miśki!
Zamyślona Marzycielka :)

niedziela, 20 grudnia 2015

Rozdział 12: Spodziewaj się niespodziewanego.


 Zawsze spodziewaj się niespodziewanego gdyż może okazać się ono bardziej niespodziewane niż mogłoby się wydawać...

Od kilku dni wpadłam w rutynę. Wstaję, ubieram się, jem śniadanie i siedzę sama w domu, bo Marcin jest w pracy. Ostatnio dowiedziałam się, że zostaniemy tu na dłużej. Odpowiada mi to. Kocham ten kraj. Jest tylko jedna niepokojąca mnie rzecz. Pójdę tu do szkoły. Nie wiem czy chcę. Chyba nie dorosłam do tego, ale cóż... Nic na to nie poradzę. Chyba wolę być tu niż w Anglii. To miejsce jest nowe, bez żadnych wspomnień. Dziś postanowiłam zrobić coś nowego. Wzięłam mój fioletowy plecak i zaczęłam pakować do niego laptopa, kredki, kolorowanki, jakieś przekąski i wodę. Pójdę kolorować w teren. Wyszłam z domu, który zakluczyłam i skierowałam się w miejsce, które odwiedziłam od razu gdy tu przyjechałam. Mam do niego sentyment. Poza tym widziałam je na instagramie Elevena.

Brakuje mi Anety. Odkąd wyjechała zaczęłam się zastanawiać czy dobrze robię zostając tu. No ale chyba tak... Tu jestem szczęśliwsza niż w Anglii. Tamto miejsce zbyt przypomina mi rodziców. Nie lubię tych wspomnień. Są straszne... Nie umiem sobie z nimi radzić. Tu to co innego. Tu zaczęłam się szczerze uśmiechać. Może nie powinnam była jej mówić wprost, że nie chcę wracać. Zrobiłam jej przykrość. Ale ona ma chłopaków. Ja byłabym piątym kołem u wozu.  Nie znalazłabym z nimi wspólnego języka. Bo w sumie po co? Po co im taka przyjaciółka.

Gdy doszłam do tego pięknego miejsca zaczęłam rozkładać się pod moim ukochanym drzewem. Na szczęście mój laptop ma bardzo wytrzymałą baterię. Gdy byłam już gotowa włączyłam odcinek Elevena i zaczęłam kolorować. Czułam na sobie wzrok przechodniów. No tak... Nie często spotyka się dziewczynę siedzącą pod drzewem słuchającą czegoś dla nich niezrozumiałego. Pewnie gdybym była normalna zaczęłabym się z nich śmiać, ale byłam za bardzo pochłonięta wykonywanymi przez siebie czynnościami.
- Lubisz Elevena? - usłyszałam nagle. Nie wiem kto zapytał. Nawet nie podniosłam głowy.
- Nawet bardzo - zaśmiałam się. No co? Obejrzałam wszystkie odcinki na obecnym kanale i jeszcze kilka na Ryjemy Banie zanim kanał został usunięty. Czułam jak tajemniczy ktoś dalej nade mną sterczy co zaczęło mnie irytować. Oderwałam wzrok od kolorowanki i spojrzałam na postać. Ej nie! To mi się śni! To... To... To nie może być Eleven. Chciałam powiedzieć coś. Coś cokolwiek. Mądrego bądź mniej. Ale za każdym razem zamykałam tylko bezdźwięcznie usta.
- Cześć - przywitał się trochę głupkowato. Cały Mateusz...
- Hej - byłam wszystkim zaskoczona. Ej no! Nie codziennie spotyka się swoich ulubionych YouTuberów! Chciałam wstać, ale on wyprzedził mnie siadając obok.
- Ładny rysunek - stwierdził na co się zaśmiałam - no co?
- To kolorowanka. Ja nie rysuję. Nie umiem - on też się zaśmiał.
- I tak ładne. W ogóle jak masz na imię?
- Mary.
- Zaraz! Kiedyś pisałem z jedną dziewczyną o imieniu Mary. Pamiętam, że pisała, że miewa koszmary...
- A ty napisałeś jej, że też je masz i opisałeś z grubsza sytuację po jednym z nich. Wiesz... To chyba byłam ja.
- Fajnie Cię tak spotkać w realu.
- I wzajemnie Jedenastku.
- Wybacz, że spytam, ale muszę. Od jak dawna mnie oglądasz. Twoje komentarze pamiętam tylko z serii Layers of Fear i jeszcze z jakiegoś jednego odcinka.
- Oglądam Cię bardzo długo. Pamiętam jeszcze odcinki z czasów Ryjemy Banię także no. I nie dziwię się, że kojarzysz mnie tylko z tamtych komentarzy. Nigdy więcej nic nie komentowałam, ale miło, że pamiętasz każdy mój komentarz.
- Zostawiłaś ich tak mało i były tak długie, że nigdy ich nie zapomnę. Tak w ogóle to co ty tu robisz? Nie mieszkałaś czasem na południu Polski?
- Mieszkałam, ale później przeprowadziłam się do Anglii. Byłam tam jakiś czas i Marcin dostał tu pracę, a ja przyjechałam z nim.
- Nie podoba Ci się w Anglii?
- Nie... Jest pięknie, ale nie czułam się tam najlepiej. Tak obco. Tu jest trochę lepiej.
- A będziesz wracać?
- To jest temat dyskusyjny. Z jednej strony jest tam Aneta, ale z drugiej odkąd poznała Leo i Charlie'go czuję się jak piąte koło u wozu.
- Czyli uciekłaś od problemu?
- Nie. Znaczy nie do końca. Przyjechałam tu głównie dlatego, że uważam Norwegię za piękny kraj, ale jeżeli tu zostanę to wiem, że dlatego, bo czuję się odrzucona.
- A nie łatwiej byłoby z nimi porozmawiać?
- Żeby to było takie proste.
- Jest.
- Nie w moim przypadku. Jeżeli ja wchodzę w grę wszystko jest bardziej... Skomplikowane.
- Domyślam się. Mówiłaś mi trochę o sobie, ale patrz. Ze mną łatwo Ci wychodzi rozmowa.
- Ale ty to ty. Wiem czego mogę się po Tobie spodziewać. Po niej nie. Z nią nigdy nic nie wiadomo, a chłopaków prawie nie znam - zaśmiałam się.
- Ciekawy człowiek ta Aneta skoro nie wiesz czego się po niej spodziewać, a po mnie tak.
- A żebyś wiedział.
- Ale powiedz. Tak szczerze. Nie tęsknisz za nią?
- Tęsknię, ale nie wiem czy chcę tam wracać.
- Dlatego powinnyście szczerze porozmawiać. Serio. To wyjdzie wam lepiej.
- Nie ma okazji żeby pogadać. To nie jest rozmowa na telefon, a ona niedawno wróciła do Anglii.
- To może ty też powinnaś wrócić i z nią pogadać, a w razie co przyjechać tu z powrotem.
- Nie ma jak. Nikt nie będzie jeździł w tą i z powrotem.
- Z tego co kojarzę skończyłaś 16 lat. Możesz sama latać samolotem.
- No chyba zwariowałeś. Ja mam problem żeby wsiąść do samolotu z kimś, a co dopiero sama. Poza tym nie mam skąd wziąć pieniędzy na dwa bilety.
- A skąd wiesz, że ten drugi, będzie potrzebny?
- Nie wiem. Ale wiem, że nie chcę stąd wyjeżdżać. Uwielbiam Norwegię.
- Nikt Ci nie broni tu przyjeżdżać. Poza tym tu jest bliska Ci osoba. Na pewno pozwolą Ci go odwiedzać.
- Niby tak...
- Więc co Ci szkodzi?
- To, że ona i tak będzie ze mną rzadko. Znalazła przyjaciół. I to jeszcze sławnych. Leo i Charlie to inaczej Bars And Melody.
- Domyśliłem się. Ale ty też możesz jej w razie czego pochwalić się, że masz sławnego przyjaciela.
- Kogo?
- No mnie!
- Ty i sławny? Chyba w snach - zaśmiałam się.
- Ha ha ha. No na prawdę - nie wytrzymał i zaśmiał się razem ze mną.

Później
Jestem już w domu. Mateusz był tak miły, że mnie odprowadził, bo zaczęło się ściemniać. Miło z jego strony. Dał mi nawet swój numer gdybym potrzebowała pogadać. Cieszę się, że go poznałam. Nie chodzi tu nawet o to, że jest znanym YouTuberem. Jest bardzo fajnym człowiekiem i go polubiłam. Szkoda, że mieszkamy tak daleko. Namówił mnie na rozmowę z Anetą. Pojadę do Anglii na 2 tygodnie i w razie czego wrócę. Oczywiście jeżeli Marcin mi pozwoli. Jestem nawet gotowa wsiąść sama do samolotu. Chciałabym mieć ją przy sobie. To moja przyjaciółka. Najlepsza, ale już nie jedyna. Moim drugim przyjacielem stał się Eleven. Tak wiem niby znamy się jeden dzień, ale styczność mieliśmy już kiedyś. Pisaliśmy przez jakiś czas do siebie. Poza tym oby dwoje sporo przeszliśmy. Dopiero on uświadomił mi jak tęsknię za siostrą. Mimo to dalej boję się, że jak wrócę ona skupi się głównie na chłopakach. Eh...

Nagle usłyszałam otwierające się drzwi. To musiał być Marcin. Szybko zbiegłam na dół i go przytuliłam.
- Hej Mary. Co robiłaś cały dzień?
- To co zwykle.
- Nie znudziło Ci się to jeszcze?
- Marcin kolorowanie mi się nigdy nie znudzi. A właśnie mam prośbę.
- Co się stało?
- Bo... Chciałabym wrócić do Anglii.
- Coś się stało? Zrobiłem coś?
- Nie! Po prostu... Tęsknię za Anetą...
- Rozumiem... Ale mówiłaś, że nie czujesz się tam dobrze.
- Wiem, ale kolega uświadomił mi, że powinnam z nią szczerze porozmawiać i wszystko będzie ok.
- Pewnie. Jak chcesz to jedź - powiedział z uśmiechem.
- Tylko... Jeżeli dalej bym się źle czuła... Mogę tu wrócić?
- Pewnie. Ale nie mamy na tyle pieniędzy żebyś co chwila latała w te i wew te.
- Wiem. Postanowiłam zostać tam na co najmniej 2 tygodnie. Jeżeli nic się nie polepszy to wrócę. Nie jest to problem?
- Nie. Cieszę się, że mimo wszystko chcesz wrócić do domu - uśmiechnęłam się ponuro.
- Dzisiaj ktoś mi uświadomił, że żyć trzeba dalej nie ważne co strasznego się stało.
- Mądra musi być ta osoba.
- Raczej nie. Umie powiedzieć coś mądrego i właściwie jest mądry, ale robi z siebie głupka. Z resztą nie ważne. Pójdę się spakować.
- Leć - zaczęłam kierować się do pokoju - Mary poczekaj! O której masz samolot?
- Jutro o 22.
- Mam powiadamiać Oliwię, albo Anetę o Twoim przyjeździe?
- Tylko Oliwię. I poproś ją żeby nie brała ze sobą Anety.
- Ok. Teraz już idź - uśmiechnęłam się szeroko i poszłam do siebie. Ciężko jest mi go zostawiać. Lubię Marcina i czuję się głupio zostawiając go, ale muszę stawić czoła strachowi i wrócić tam. Eh... Będąc w pokoju zaczęłam się pakować. Nie zajęło mi to dużo czasu. Gdy skończyłam poszłam się umyć i przebrać, a następnie spać...

~***~
Hejo! Wita was po masakrycznie długiej przerwie nie kto inny niż Zamyślona Marzycielka. Tak... Wróciłam. Nie odeszłam ani nic. Po pierwsze chciałam powiadomić was, że przez najbliższy czas to ja będę dodawać rozdziały, bo Aneta musi odpocząć. Po drugie w ostatnim rozdziale ciut namieszała z historią Mary, ale ja to naprostuję nie miejcie pretensji, że źle napisała. Możecie mieć do mnie, że nie sprawdziłam. Po trzecie jest mi przykro, że nie komentujecie. My na prawdę staramy się pisać dobrze. Mi nie zawsze to wychodzi, a Aneta się jeszcze uczy. Dla was to tylko chwila, a u nas to powoduje ogromniasty uśmiech na twarzach. Dlatego mam nadzieję, że ten rozdział ktoś skomentuje. Po czwarte i ostatnie mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Fani Elevena już na starcie mogli się domyślić, że skoro Norwegia to on musi być. I jak widać zrobił coś dobrego :D Wiem, że rozdział krótki, ale na start chyba odpowiedni. Na przyszły tydzień napiszę dłuższy. A na pewno się postaram.
A na razie się żegnam.
A! Jeżeli chcecie być z rozdziałami na bieżąco to możecie zaobserwować naszego bloga klikając na niebieski guziczek z prawej strony :)
Papa!
Zamyślona Marzycielka :)

niedziela, 13 grudnia 2015

Rozdział 11: Nowa szkoła i nowe wyzwania

Następny dzień zaczął się jak zwykle. Tyle, że byli chłopacy u mnie bo zrobili mi niespodziankę z czego się cieszyłam. Zjedliśmy razem śniadanie. Przy śniadaniu byłam jakaś taka nieobecna. Cały czas myślałam kiedy Mary wróci. Jednak dopuszczałam do siebie myśl, że z dłuższym pobytem Mary w Norwegii wiąże się coś o czym ja nie wiem. Starałam się nie pokazywać tego, ale to było silniejsze. Chłopacy i mama to zauważyli.
-Czemu nic nie jesz? - zapytała mama
-Myślę o Mary i o tym czemu jej tu nie ma. - odpowiedziałam
-Później o tym pogadamy jeszcze - powiedziała mama.
-A to jakaś tajemnica czy coś? - zapytałam
-Wiesz to nie jest temat tak przy śniadaniu. - powiedziała mama
-No dobrze. Ale myślę, że to nic strasznego? - zapytałam
-Tak pośrednio. - odpowiedziała mama
-To poczekam na tą rozmowę. - powiedziałam
Po zjedzeniu śniadania mama pozwoliła jeszcze chłopakom zostać ze mną więc poszliśmy do mojego pokoju.
-O co chodziło z twoją siostrą? - zapytał Charlie
-Pojechała z moim tatą do Norwegii i potem okazało się, że zostają tam dłużej. - powiedziałam
-Tęsknisz za nią prawda? - zapytał Leo
-Bardzo. Brakuje mi jej. Jednak mam wrażenie tak jak by coś się stało. - powiedziałam
-Wy byłyście przyjaciółkami? - zapytał Charlie
-Tak. Traktowałyśmy się jak siostry. Jej rodzice zginęli w wypadku. Wiem tyle, że mieszkali gdzieś za granicą. - powiedziałam
-Może to jest jakieś wyjaśnienie tego dlaczego nie chce wrócić tutaj. - powiedział Leo
-Może, ale skąd wiadomo, że mieszkali np. tutaj w Anglii? - zapytałam
-No nie wiadomo. Może sie dowiesz czegoś jak mama z Tobą porozmawia. - powiedział Charlie.
-Zobacze, może akurat macie racje. - powiedziałam.
W pewnym momencie do pokoju przychodzi mama.
-Charlie i Leo powoli czas na Was. Chodźcie odwiozę was. - powiedziała mama
-To ja jadę z Wami. - powiedziałam
W samochodzie jeszcze gadamy. Umówiliśmy się na następny dzień. Po pożegnaniu wracam z mamą do domu.
Przez całą drogę znowu byłam zamyślona. W domu usiadłam razem z mamą i porozmawiałam o tym wszystkim.
-No więc co chcesz mi powiedzieć? - zapytałam mamy
-Wiesz, że rodzice Mary zginęli w wypadku samochodowym? - zapytała mama
-Wiem. - powiedziałam
-Mary z rodzicami mieszkała tutaj w Anglii, a potem sie przeprowadzili do Polski i tam zginęli. - powiedziała mama
-Nie mówisz tego tak na serio? - zapytałam mamy
-Mówię całkiem poważnie. - odpowiedziała mama
-To już się domyślam dlaczego Mary sie tak dziwnie zachowała jak się ją zapytałam kiedy wróci. - powiedziałam
-To miejsce się jej źle kojarzy. Za dużo ma z nim wspomnień. - powiedziała mama
-Mogę iść do swojego pokoju? - zapytałam
-Tak możesz. - odpowiedziała mama
Po tej rozmowie poszłam do swojego pokoju z wielkim smutkiem na twarzy. Nie miałam już na nic ochoty. Wzięłam szybko prysznic po czym weszłam jeszcze na YT żeby zobaczyć co się dzieje ciekawego. Zobaczyłam, że na kanale Elevena jest nowy filmik, ale nie chciałam oglądać bo za dużo wspomnień z tym. Reszta dnia okazała się zbędną częścią i nie chciało mi się nic robić. 

~**~
Hejka to ja Aneta. Sama nie wiem czy rozdział jest fajny. W połowie tak fajny i w połowie smutny. Historia się będzie rozwijać dalej. Cóż myślę, że nie będę musiała już pisać kolejnego rozdziału bo Zamyślona Marzycielka zaczęła coś pisać więc jestem nadziei, że w przyszły weekend się pojawi rozdział od niej. Zapraszam do komentowania i do zobaczenia za tydzień. ;***

niedziela, 6 grudnia 2015

Rozdział 10: Rzeczywistość i powrót

Na następnego dnia wstałam w średnim nastroju, ale robiłam sztuczny uśmiech żeby nie wzbudzić podejrzeń. Przez połowę dnia siedziałam w pokoju razem z Mary i oglądałam filmik na yt. Czas przemijał aż wreszcie przyszedł ten moment kiedy musiałam z mamą wracać do domu. Z tego nie byłam jakoś zadowolona, ale jednak lepiej czułam się w Anglii. Tam miałam kilku znajomych. W samochodzie myślami byłam przy chłopakach. W pewnym momencie dostałam sms'a.

Od Leo:
Hejo i jak tam?

Do Leo:
No hejo już wracam do domu. Nie mogę się doczekać aż wrócę.

Od Leo:
No my już też nie możemy się doczekać aż wrócisz trochę zatęskniliśmy za Tobą.

Do Leo:
Tak jak ja za Wami. Powiedz Charlie'mu, że miałam przy sobie taką samą maskotkę minionka jak on.

Od Leo:
Charlie jest bardzo zadowolony. A ja jeszcze mam nutellę, którą mi dałaś.

Do Leo:
Wow, myślałam, że już jej nie masz. Dobrze wiem jaką masz słabość do nutelli

Od Leo:
Jakoś tak postanowiłem, że zostawię trochę, żeby zostało jej na dłużej.

Do Leo:
Domyślam się. Też bym tak zrobiła.

W tym czasie zdążyłyśmy z mamą dojechać o czym mama mi powiedziała. Ja się ucieszyłam, choć wiedziałam, że nie będzie mojej siostry w domu.

Do Leo:
Już wróciłam do domu.

Od Leo:
Nawet nie wiesz jak się z Charls'em cieszymy z tego.

Do Leo:
Gdybyście to wy gdzie pojechali i dowiedziałabym się, że wróciliście to bym się tak samo cieszyła jak wy.

Po wejściu do domu poczułam zapach, który wydał mi się bardzo znajomy.
-Czujesz ten zapach? - zapytała mama
-Tak, czuje i wydaje mi się bardzo znajomy. - odpowiedziałam
-Może to po ostatnim czasie jak chłopacy tu byli. - powiedziała mama
-Ale okno jest otwarte, a my zostawiałyśmy zamknięte. - powiedziałam
-A no fakt ktoś jest w domu. - powiedziała mama
Zauważamy, że w kuchni jest bałagan i jeszcze bardziej nas to dziwi. Nie wiemy czy mamy się bać czy coś innego. W pewnym momencie usłyszałam pewien dźwięk dochodzący z góry.
-Mamo słyszysz ten dźwięk? - zapytałam
-Tak. On dochodzi z góry. Chodź do góry po cichu i sprawdzimy wszystkie pokoje, ale twój sprawdzimy na końcu bo tam to może ktoś na serio być - powiedziała mama
-Ok - powiedziałam
Tak jak ustaliłyśmy po cichu wchodzimy do góry i zaczynamy od sypialni mamy. Tam nikogo nie ma. Po cichu przechodzimy do pokoju Mary i tam też nikogo nie ma. Ja się trochę zaczynam bać, że ktoś może być w moim pokoju i boje się zajrzeć do niego. Wiedziałam jednak, że jest ze mną mama i nic mi się nie stanie. Po wejściu nie słyszałam żadnych dźwięków, wtedy postanowiłam, że zaświecę światło. Po zapaleniu światła zobaczyłam chłopaków o czym nawet nie miała ludzkiego pojęcia, że ich tam znajdę. Byłam mega zadowolona.
-Wiedziałaś o tym, że znajdziemy chłopaków w naszym domu? - zapytała ze śmiechem mama
-Nie miałam o tym zielonego pojęcia. Pisałam z Leo sms'y, ale nie napisał mi, że mają jakąś niespodziankę - odpowiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
-No sama widziałam jak to wyglądało w samochodzie - powiedziała mama.
-A wy to zostawiliście w kuchni trochę bałaganu, a tak wgl to jak się dostaliście do domu? - zapytałam chłopaków
-No nie pamiętasz dałaś nam jeden z kluczy i powiedziałaś, że możemy przyjechać i coś zrobić zanim przyjedziesz. - powiedział Charlie
-Wiecie ja już nic nie pamiętam więc wybaczcie, ale jakoś o tym zapomniałam. - powiedziałam
-Nie chce, żebyście wracali w ciemnościach do domu, więc zostaniecie tutaj na noc, a rano zjemy razem śniadanie i odwieziemy Was do domu. - powiedziała mama
-Ty nie mówisz tego tak na poważnie mamo? - zapytałam
-Owszem bardzo poważnie. - powiedziała mama
Mojego zachwycenia i wielkiego uśmiechu na twarzy się nie dało opisać. Chłopacy też byli zaskoczeni i przez 5 minut staliśmy jak słupy zapatrzeni w siebie.
-Możecie chcecie coś jeszcze zjeść? - zapytała mama
-Ja z chęcią - powiedziałam
-My tak samo - powiedzieli chłopacy.
-To chodźcie do kuchni to coś zrobię. - powiedziała mama
Razem z mamą zeszliśmy na dół. Usiedliśmy do stołu i poczekaliśmy aż mama nam coś przygotuje. Zrobiła dla nas kanapki. W niecałe 5 minut zjedliśmy wszystkie.
-To my już idziemy spać. Dobranoc - powiedziałam
-Dobranoc - powiedzieli równocześnie chłopacy
-Dobranoc. - powiedziała mama
My poszliśmy do mojego pokoju i nadmuchaliśmy jeszcze jeden duży materac, którym mają spać chłopacy. Po nadmuchaniu dałam dwie poduszki i jeden duży koc.
-To dobranoc chłopacy. - powiedziałam z uśmieszkiem na twarzy.
-Dobranoc. - powiedzieli oboje równocześnie z uśmieszkiem

~**~
Hej to ja Aneta. Cóż jak widać kolejny rozdział znowu ja napisałam. Nie wiem dokładnie ile jeszcze tak będzie, ale myślę, że już nie tak długo, bo powoli nie wyrabiam z czasem. Wydaje mi się, że rozdział jest w porządku. Mnie się podoba. Tak patrzyłam na ilość wyświetleń ostatniego rozdziału i aż mnie zdziwiło. Zapraszam do komentowania i do zobaczenia za tydzień.