sobota, 10 października 2015

Rozdział 4: Plany wyjazdu.



Mam prawo być z daleka od Ciebie... Będę żyć tak jak chcę i wyjeżdżać z kim i kiedy chcę. Nawet jeżeli Ciebie nie będzie. Nawet jeżeli materialnie Cię opuszczę zawsze będę przy tobie duchem...
Together Forever! Remember!


1 lipca pierwszy pełnoprawny dzień wakacji
Nareszcie wakacje! Zaraz. Nie mnie to jednak nie dotyczy. Od dłuższego czasu mam wakacje. Dzisiaj jest ich taki pełnoprawny początek więc należy się uśmiechnąć, zdjąć czarne okulary i pożyć 24 godziny pełnią życia. Zwłaszcza, że dzisiaj idę na koncert z Anetą. Czy się cieszę? Em... Tak jakoś nie do końca, ale dla niej mogę udawać szczęśliwą, że zobaczę jej idoli. Tak jej. Ja ich tylko lubię. Nie mogę ich nazwać idolami, bo to jest zbyt poważne słowo.

Z Anetą już lepiej. Nawet dużo lepiej. Rękę ma w gipsie, ale siniaki dalej są widoczne tyle że mniej. Obecnie szykuję się. Tak... Pewnie jesteście ciekawi gdzie? Otóż... Na koncert Bars And Melody. Moja jakże kochana siostra powiedziała mi, że mam wyglądać jak normalny człowiek na tym koncercie albo mnie... Nie. Ja oduczam się przeklinać. Albo mnie zabije. A że mi jeszcze życie miłe to wolę się nie narażać. Najbardziej dobija mnie to, że nadaje się tylko najbardziej znienawidzona rzecz w mojej szafie. Tak! Jest to ten czarny potwór! Czytaj sukienka. Tylko teraz taki zong. Weź człowieku bądź mądry i wygrzeb ją z jakiegoś ciemnego kąta szafy. Po prostu pięknie.
- Dziewczynki pośpieszcie się! Chcę wam jeszcze coś powiedzieć! - Krzyknął Marcin. Ta. Temu to łatwo mówić! Nie musi szukać na dnie szafy czarnej, niezakrywającej nóg szmaty. 

Po jakiś 3 minutach udało mi się i wyciągnęłam to cholerstwo! Nie było łatwo, ale się udało. Wzięłam to coś i szybko pobiegłam do łazienki się w to ubrać. Wyszłam z niej po jakiś 7 minutach. Oczywiście uczesana i przebrana. Z biurka wzięłam moją bransoletkę i wisiorek. Do tego moją trzecią rzecz, z którą rzadko się rozstaję. A mianowicie szarą czapkę. Założyłam dodatki i teraz zostało mi ubrać buty. Nie zajęło mi to długo, bo mimo, że mam sukienkę ubrałam moje kochane styrane trampki. Zgarnęłam jeszcze telefon i zbiegłam do salonu. 

Oczywiście Anety jeszcze nie było. No tak ma spotkać swoich cudownych idoli, więc musi wyglądać jak chodzący ideał. W sumie to trochę śmieszne. Oni mówią, że kochają wszystkie Bambino, a o większości nawet nie mają pojęcia. Nawet jeżeli już jakąś spotkają to po godzinie o niej zapominają. A te dziewczyny robią sobie wielkie nadzieje, że zapamiętają je na wieki. Dlatego ja się nie angażuje. Raz to zrobiłam i długo przez to płakałam. Byłam wtedy wielką Directioner. Wiedziałam i w sumie dalej wiem o nich wszystko. Siedziałam wtedy w pokoju i sobie kolorowałam. Do tego oczywiście słuchałam chłopaków. Nagle wbiegła Aneta i zapytała się mnie czy widziałam. Ja takie co miałam znowu widzieć? Wtedy wzięłam mój komputer i weszła na jakąś stronkę związaną z nimi. Weszła w artykuł, który niestety był po angielsku, i kazała przeczytać. Na szczęście jestem i byłam dobra z angielskiego więc nie miałam żadnego problemu z odczytaniem. Gdy skończyłam po raz pierwszy od bardzo bardzo dawna rozpłakałam się. Dowiedziałam się, że Zayn odszedł. Właśnie wtedy inaczej podeszłam do tematu idoli. W końcu każdy prędzej czy później zakończy karierę, a wtedy całe grono fanów będzie płakać i pogrąży się w smutku i cierpieniu, a ja nie chcę cierpieć. Postanowiłam, że nie będę nikogo nazywać idolem, bo prędzej czy później będę cierpieć. Tak to wiadomo, że będzie mi smutno, ale nie aż tak.

-Halo!- Z rozmyśleń wyrwała mnie przyjaciółka. Wyglądała... WoW... Pierwszym dziwem było dla mnie, że rozpuściła włosy. Drugim, że aż tak się pomalowała. A trzecim buty na podwyższonym obcasie.
- Wyglądasz jak lalka. - Stwierdziłam bez żadnych uczuć.
- Czyli chłopakom się spodoba. - Powiedziała uradowana. Tak bo im na pewno podobają się laleczki. W sumie faceci.
- Yhy... - Burknęłam i wtedy do pokoju wszedł Marcin.
- Dziewczynki... Może to nie jest najłatwiejsza sprawa, ale nie ma co owijać w bawełnę... Jesteście już duże i na pewno zrozumiecie...
- O co chodzi tato? - Przerwała mu Aneta. No tak ona taka jest. Nie umie powstrzymać emocji.
- Na co najmniej całe wakacje muszę wyjechać do Norwegii. - Powiedziała. Ja tylko kiwnęłam głową. Po chwili doszło do mnie, że Eleven też obecnie jest w Norwegii u rodziców!
- Em... Marcin...
- O co chodzi Mary?
- A czy ja mogłabym... No wiesz... Jechać z Tobą?
- Co?! - Wykrzyczała Aneta. -  Chcesz mnie tak zostawić?!
- Po pierwsze nie zostawić, bo wrócę. Po drugie mam chyba prawo pojechać gdzieś gdzie ty nie jedziesz. - Ona tylko kiwnęła głową, a ja spojrzałam na Marcina. - To jak?
- Jeżeli tylko chcesz... Pewnie. - Uśmiechnął się. W głębi serca wiedziałam, że się bardzo ucieszył. Mam z nim bardzo dobry kontakt. - Jutro z rana wyjeżdżamy. Jak wrócicie to zacznij się pakować. A na razie chodźcie. Chyba nie chcecie się spóźnić. - Anecie tylko zaświeciły się oczy. Chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia.

20 minut później.
Jesteśmy już w hali. Jest całkiem spora co oznacza mega super wielki tłok. Po prostu cudownie. Nie mogę się doczekać żeby spędzić całe 2 godziny w tym tłoku po czym będę czekać z przyjaciółką aż będziemy mogły wejść do chłopaków wziąć autografy i zrobić z nimi zdjęcia.... Ta... Ja i zdjęcia... Nie ma mowy. Autografów też od nich nie chcę. Dla mnie liczą się wspomnienia, a nie jakieś napisy na kartce, które łatwo można podrobić.

Miałyśmy o tyle szczęścia, że udało nam się zająć miejsca na samym przodzie. Super... Chociaż trochę tlenu będzie. Mam nadzieję, że dziewczyny są ogarnięte i nie będą się przepychać, bo tego ja nie zniosę i wolę nie myśleć co będzie, a może być na prawdę źle... Spojrzałam na Anetę. Jej oczy śmiały się. Była szczęśliwa. Tłumu z każdą chwilą było więcej i więcej, i więcej... Mogę się założyć, że moje oczy poszarzały, albo z czerniały. Ta... Mam dziwne oczy. Bardzo. Gdy sala się zapełniła na scenę weszli chłopcy. Zaczęli od Hopeful. Ta... To przez tę piosenkę ich polubiłam. Zawsze daje mi kopa. Najśmieszniejsze jest to, że gdy tylko Leo rapował robiło się ciszej. Obstawiam, że większość dziewczyn nie umie rapować i dlatego robi się ciszej. Później przeszli do Keep Smiling, Stay Strong, Stay Young i reszty... W pewnym momencie zrobiło mi się słabo.
- Aneta ja idę się przewietrzyć, bo zaraz się uduszę i padnę! - Próbowałam przekrzyczeć hałas.
- Ok! - Od krzyczała, a ja zaczęłam kierować się do wyjścia. Gdy już byłam w połowie drogi jakaś dziewczyna mnie popchnęła, a ja upadłam. Kilka mnie zdeptało. Na ziemi było jeszcze duszniej. Przed oczami zaczęłam widzieć plamki. Po chwili film mi się urwał i nastała ciemność...

Gdy się obudziłam na szyję od razu rzuciła mi się siostra.
- Jak dobrze, że nic Ci nie jest. - Powiedziała nie puszczając mnie. Matko czy ona zapomniała, że nie przepadam za przytulaniem? Odepchnęłam ją delikatnie na co się zaśmiała.
- Co się w ogóle stało? - Zapytałam. Doszło do mnie, że nie słychać wrzeszczących na całą japę Bambino. W ręcz przeciwnie tu było bardzo cicho. Cicho i spokojnie. To gdzie ja u licha jestem?
- Obstawialiśmy, że straciłaś przytomność. Pewnie się przewróciłaś i ktoś Cię nadepnął. Nie Leo? - Że co? Czy ja o czymś nie wiem? Spojrzałam w stronę mówiącej do mnie osoby i zdębiałam. Ok... Wiem, że miałyśmy M&G, czy jak to tam się nazywa, ale żeby od razu takie coś? Tego jak czego, ale tego bym się nawet po śmierci nie spodziewała. Chłopak tylko kiwnął głową.
- Ok... Tyle to pamiętam. Ale może łaskawie ktoś z waszej trójki powie mi dlaczego tu jestem?
- A więc tak. -  Zaczęła młoda. - Powiedziałaś, że idziesz się przewietrzyć. Długo nie wracałaś, ale uznałam, że pewnie nie dałaś rady dopchać się na sam przód. Gdy reszta dziewczyn zaczęła wychodzić zaczęłam się rozglądać, bo w końcu miałyśmy być na Meet & Greed. Zobaczyłam Ciebie leżącą na ziemi, a w okół ręki miałaś krew. Na ręce ranę, bo ktoś widocznie Cię tak mocno nadepnął, że rękę Ci przebił. Starałam się coś zrobić, ale nie do końca mi wyszło. Pobiegłam na zaplecze, czyli tu, żeby znaleźć kogoś kto mi pomoże. Jedynymi osobami byli chłopcy. Charlie Cię tu przeniósł, a Leo opatrzył ranę i oto cała historia.
- Ok... Rozumiem... - Po raz pierwszy od dawna zaśmiałam się. - Tyle, że sorka ja muszę wracać. Miło było was chłopcy poznać.
- Nam również. - Odpowiedzieli chórem.
- No weź! Pogadajmy jeszcze z nimi trochę! - Powiedziała głośno. Na szczęście po polsku. - Wiesz dobrze, że już nigdy mogę nie mieć takiej okazji.
- Dobra! - Odpowiedziałam też po polsku. Tak oto zaczęła się długa rozmowa...

Później!
Właśnie jedziemy do domu. Okazało się, że chłopcy mieszkają kilka domów dalej od nas. Oni i Aneta bardzo się zaprzyjaźnili. To w sumie fajnie. Nie będzie jej aż tak przykro gdy wyjadę. Gdy podjechaliśmy pod dom szybko wysiadłam z samochodu. Poczekałam oczywiście na młodą. Za nią wysiedli chłopcy. Super czyli będzie tulaśne pożegnanie... Uhg...
- A ty dasz się przytulić? - Usłyszałam za sobą czyjś głos. Jego właścicielem okazał się uśmiechnięty od ucha do ucha Charlie.
- Nie ma mowy. - Odpowiedziałam bez wyrazu, a on trochę posmutniał.
- To co jutro się widzimy! - Uradował się Leo. Haha! Sorki chłopcy mnie jutro tu nie będzie.
- Nie ze mną. Mnie już jutro jak wstaniecie nie będzie. Z samego rana wyjeżdżam z Marcinem do Norwegii. - Powiedziałam z uśmiechem.
- Zaraz... Ty mówisz do swojego taty po imieniu? - Zdziwili się obaj. No nie...
- Nieważne. Aneta musimy już iść. - Powiedziałam i skierowałam się w stronę domu, a ta pobiegła za mną. Gdy weszłam do budynku poszłam do swojego pokoju się pakować.

~***~
Hej z tej strony Marzycielka. Tak wiem wiem. Zawaliłam. 2 tygodnie opóźnienia. Ale nie jestem pisarskim robotem i na blogu moje życie się nie kończy. Mam jeszcze na głowie szkołę. Dokładnie gimnazjum. Dokładnie 3 klasę gimnazjum w najlepszej szkole w moim mieście. Nauczyciele nas piłują, a przez to ja nie mam czasu pisać rozdziałów. Dlatego jak Aneta nie skończy w tygodniu rozdziału, szykujcie się na kolejne opóźnienie. Wene mam, ale no czasu brak. I też co innego pisanie samej bloga, a z kimś. Aneta się dopiero uczy pisać i ja poprawiam dużo błędów w jej rozdziałach. Interpunkcyjnych może nie bo ja sama tego nie umiem, ale językowe poprawiam i ortograficzne. Więc podsumowując moje rozdziały mogą się w czasie nie pojawiać, ale na pewno będą się pojawiać :D
A na razie... Komentujcie. Obserwujcie. Niebieski magiczny guziczek. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie!
Papa!
Zamyślona Marzycielka 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz