środa, 30 marca 2016

Rozdział 25: Zły sen

Po obejrzeniu paru serialu w telewizji. Poszliśmy do pokoju. Cała nasz trójka chciała się odświeżyć. Postanowiliśmy się jakoś podzielić.
-No to ja mogę iść do łazienki w pokoju Mary - powiedziałam
-Ja moge się tutaj. - powiedział Leo
-Natomiast ja poczekam aż któraś się zwolni. - powiedział Charlie
-No coś ty łazienki w sypialni rodziców jest jeszcze. - powiedziałam
-Ale ja serio moge poczekać - powiedział Charlie
-No jak tam chcesz. - powiedziałam
Po zabraniu piżamy i ręcznika poszłam do łazienki w pokoju Mary. Po 15 minutach już wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju. Charlie jeszcze siedział i czekał aż się łazienka zwolni.
-Idź do łazienki w Mary pokoju. - powiedziałam
-A nie będzie zła jak wróci? - zapytał Charlie
-Na razie się nie zapowiada, żeby wróciła. A poza tym nie wiadomo czy w ogóle wróci. - powiedziałam
-No dobrze to ja pójdę do tej łazienki już. - powiedział Charlie
-No ok. - powiedziałam
Usiadłam na łóżku i myślałam co jest z mamą. Nie dawało mi to spokoju co wczoraj od niej słyszałam i to w tle. Nie wiedziałam czy w ogóle wróci do domu. Nie zauważyłam tego jak Leo wyszedł z łazienki
-Gdzie Charlie? - zapytał Leo
Ja nadal nie zauważając go w pokoju myślę co będzie jak nie wróci. W pewnej chwili poczułam sturchnięcie i popatrzyłam co się dzieje.
-Co się dzieje? - zapytał Leo
-Myślę o tej wczorajszej rozmowie z mamą. - powiedziałam
-Boisz się, że nie wróci do domu? - zapytał znowu
-Boje się i to bardzo. Jestem z nią bardzo zżyta i nie przeżyłabym gdyby się jej coś stało. - powiedziałam
-Będzie dobrze. Musisz mieć dobre myśli. - powiedział Leo
-W takiej sytuacji nie da się mieć dobrych myśli. Gdybyście słyszeli co się dzieje w tle to też byście się bali. - powiedziałam
-Domyślam się, że może być Ci ciężko, ale zobaczysz, że będzie wszystko wporządku i twoja mama wróci cała i zdrowa. - powiedział Leo
-Miejmy nadzieje, że tak będzie. - powiedziałam
W chwili ciszy usłyszałam dzwonek do drzwi zastanawiałam się kto to może być. -Pójdziesz ze mną zobaczyć kto to bo sama się boje? - zapytałam
-Tak. Chodź pójdziemy sprawdzić. - powiedział Leo
Po zejściu na dół zauważyłam coś ciemnego, ale takie też niebieskawe. Pomyślałam, że może być to listonosz. Po otwarciu drzwi się nie pomyliłam.
-Dzień dobry. Czy ty jesteś Aneta? - zapytał listonosz
-Tak, a o co chodzi? - zapytałam
-Mam dla Ciebie dwa listy. - powiedział listonosz
-Do mnie? - zapytałam
-Tak. Proszę tu pokwitować. - powiedział listonosz
-A wiadomo od kogo one są? - zapytałam pokwitując
-Niestety nie wiem. - powiedział listonosz
-Dobrze dziękuje i do widzenia. - powiedziałam
-Do widzenia - powiedział listonosz
Po zamknięciu drzwi popatrzyłam na te dwie koperty. Ręce strasznie mi się trzęsły. Miałam najgorsze myśli.
-Boisz się je otworzyć? - zapytał Leo
-Zdecydowanie tak. Jakoś mam złe przeczucia, że w tych kopertach nie ma nic dobrego. - powiedziałam
-Założe się, że nic złego w tych kopertach nie ma. - powiedziała Leo
-No dobrze. Chodź do góry i je otworze. - powiedziałam
Po wejściu do góry i dotarciu do pokoju usiadłam na łóżko. Odłożyłam jedną koperte i zaczęłam macać tą co miałam w rękach. Była bardzo miękka. Kiedy otworzyłam i zobaczyłam zawartość poczułam ulgę. Były tak takie małe drobiazki i krótki liścik. Było to od Mary. Bardzo się uspokoiłam. Po sięgnięciu po drugą kopertę znów mi się ręce trzesły i bałam się otworzyć. Po otwarciu spełniły się moje najgorsze myśli. W kopercie były zdjęcia z tego zamachu, który był i nadal trwał w Norwegii. Na zdjęciach była mama. Zastanawiałam się skąd ten ktoś kto to wysłał miał nasz adres.
-Co to jest? - zapytał Leo
-To są zdjęcia z tego zamachu w Norwegii. - powiedziałam
-Okropne. - powiedział Leo
-No bardzo ja nie mogę na to patrzeć. - powiedziałam
-Daj te zdjęcia i nawet ich nie oglądaj już. - powiedział Leo
-Poczekaj to jeszcze nie wszystkie zdjęcia. - powiedziałam
Gdy tak oglądałam w pewnym momencie zauważyłam znajomą twarz, ale nie byłam pewna czy to co mam na myśli jest prawdą. Postanowiłam zadzwonić. Dzwoniłam do taty. Po paru sygnałach telefon został odebrany.
-Hej tato. Dostałam zdjęcia z tego zamachu. Czy ty też zostałeś wzięty jako zakładnik? - zapytałam
-Nie skarbie. Ja jestem w pracy. Jakie zdjęcia? - zapytał tata
-Niedawno przyszedł listonosz i dał mi listy. Jeden był od Mary, a drugi nie wiem nawet od kogo.
-A czemu tak nagle zadzwoniłaś i pytasz czy już jestem zakładnikiem? - zapytał tata
-No bo na jednym ze zdjęć jest taki podobny do ciebie mężczyzna. - powiedziałam
W tej chwili Leo dał mi do ręki list od tego kogoś. Ja tak zaczęłam czytać. po skończeniu czytania tata powiedział:
-Nie ja jestem w pracy nic mi nie jest. 
-Przeczytałam list, który został dołączony do tych zdjęć. W nim pisze, że mama już nigdy nie wróci do domu i zostanie tam na zawsze. - powiedziałam
-To niemożliwe. - powiedział tata
-Ale tu jest tak napisane. - powiedziałam
-Wyślij mi na email zdjęcie tego listu to go przeczytam. - powiedział tata
-Dobrze wyśle. A co z pieniędzmi? - zapytałam
-Już wysłałem. Bądź spokojna za parę dni przyjdą. - powiedział tata
-To dobrze. - powiedziałam
-Ja już muszę kończyć. W najbliższym czasie zadzwonię. Papa buziaki.
-No papa buziaki... - powiedziałam
Po rozmowie byłam spokojna bo w tle nic nie było słychać. Aż się ucieszyłam, że tacie nic nie jest.
-I co? - zapytał Leo
-Mojemu tacie nic nie jest. Ale się ucieszyłam. - powiedziałam
Charlie akurat wyszedł z łazienki. Z Leo spojrzałam tak na niego i zaczęliśmy się wszyscy śmiać.
-Co się działo jak byłem w łazience? - zapytał Charlie
-A no trochę się działo. - powiedziałam, podając zdjęcia Charliemu
-Co to jest? -zapytał Charlie
-To są zdjęcia z zamachu. Strasznie się bała, że jej tata też już jest zakładnikiem, ale całe szczęście z nim wszystko ok. - powiedział Leo
-Smutne to. - powiedział Charlie.
-Bardzo. Jedynym pocieszeniem jest to, że dostałam jeszcze list od Mary. I przy okazji fajnie śpiewasz pod prysznicem. - powiedziałam ze śmiechem
-Aż tak bardzo było mnie słychać? - zapytał zarumieniony Charlie
-No, ale naprawdę rewelacyjnie śpiewasz. - powiedziałam
-Chodźcie do kuchni zrobimy sobie coś do jedzenia. - powiedział Leo
-No to chodźmy. - powiedziałam
Kiedy zeszliśmy na dół do kuchni zajrzeliśmy do lodówki wyciągnęliśmy parę rzeczy, które mogliśmy przygotować do zjedzenia. Jak zwykle były to kanapki, ale oprócz kanapek zrobiliśmy sałatkę z warzyw w połączeniu z owocami. Wyszła rewelacyjnie. Po zjedzeniu tego wszystkiego Charlie poszedł na chwilę do góry, a ja z Leo posprzątaliśmy. 
-Mam tu parę filmów, więc możemy jakieś obejrzeć. - powiedział Charlie
-A to jakieś horrory czy co? Bo ja horrorów nie cierpię. Znaczy nie to, że ich nie lubię, ale niezbyt lubię je oglądać wieczorem. - zapytałam
-Nie to nie są żadne horrory. - powiedział Charlie
-To dobrze. To wybierzcie coś, a ja przygotuje małe przekąski. - powiedziałam
Po krótkiej chwili przyszłam z przekąskami. I zaczęliśmy oglądać film. Był bardzo ciekawy. Po prawie 2 godzinach siedzenia i oglądania wyłączyliśmy wszystko prócz światła w kuchni. A zostawiliśmy je na wypadek gdyby ktoś z nas obudził się i nie mógł spać. Po czym poszliśmy do pokoju. Szybko umyliśmy zęby i się położyliśmy spać. W środku nocy się obudziłam. Strasznie głęboko oddychałam, a to tylko na skutek tego, że śnił mi się koszmar. Zeszłam na dół i zastanawiałam się dlaczego akurat mnie to musiało spotkać. Z lodówki wyciągnęłam mleko i lekko je podgrzałam, żeby nie było takie zimne. Po podgrzaniu nalałam sobie trochę do szklanki i usiadłam przy stole w kuchni. Gdy tak siedziałam słyszałam jak ktoś schodzi na dół. Kiedy popatrzyłam okazało się, że był to Charlie.
-Jakiś koszmar się śnił, co? - zapytał Charlie
-No. Teraz to już na pewno nie zasnę. - powiedziałam
-Aż tak źle? - zapytał Charlie
-Śniło mi się to co się dzieje w Norwegii. Chodzi mi oczywiście o te zamachy. - powiedziałam
-Spokojnie będzie dobrze. Zaśniesz jeszcze. - powiedział Charlie
-Sama nie wiem. A ty czemu nie śpisz? - zapytałam
-Obudziłem się i zobaczyłem, że cie nie ma to pomyślałem, że będziesz tutaj. - powiedział Charlie
-No i się nie pomyliłeś. Może chcesz mleka? Podobno dobrze robi na sen. - zapytałam
-Jak jest coś jeszcze to poproszę. - powiedział Charlie
Do czystej szklanki nalewam mleko po czym mówię:
-Jeszcze będziemy mieli po trochu. 
-Na pewno to pomoże. - powiedział Charlie
Oboje wypiliśmy w tym samym czasie. Podzieliliśmy resztę mleka z garnuszka na nas dwoje i wypiliśmy. Odstawiliśmy szklanki do zlewu i poszliśmy do pokoju, załatwiliśmy się i położyliśmy się. Szybko zasnęłam i nawet nie wiedziałam, która godzina była....

~**~
Hejka wszystkim. Znów ja, Aneta. No i dzisiaj mój rozdział. Zamyślonej Marzycielki trochę nie będzie, ale ja tu ogarnę wszystko. Już prawie mam skończony następny rozdział i jeszcze dziś zabiorę się za ten kolejny. Rozdział mi się podoba. Zapraszam do kometowania i do zobaczenia za tydzień. Papa ;))

sobota, 26 marca 2016

Rozdział 24: Dobre nastawienie

Następnego dnia rano
Kiedy się obudziłam chłopaków nie było w pokoju, ale usłyszałam odgłosy z dołu. Zeszłam więc na dół i zobaczyłam, że chłopacy zrobili śniadanie. Moje zaskoczenie było aż dziwne, bo nie wiedziałam skąd wiedzieli gdzie co jest, ale uznałam, że jakimś cudem wiedzieli.
-Hej jak się spało? - zapytał Leo
-Hej a dobrze, a Wam jak się spało? - zapytałam
-Dobrze, ale nigdy nie zapomnę tego jak Leo mówił przez sen i lunatykował - powiedział ze śmiechem Charlie
-No ja tak samo - powiedziałam śmiejąc się
-To nie jest śmieszne. - powiedział Leo
-To tak słodko wyglądało - powiedziałam
-No ale przyznaj, że gdyby to był ktoś inny np. Aneta albo ja to byśmy się też śmiali. - powiedział Charlie
-No tak by było. - powiedział Leo
-A tak właściwie to co Was skusiło na zrobienie śniadania? - zapytałam
-No wstaliśmy wcześniej to pomyśleliśmy, że zrobimy bo nic innego nie mieliśmy do roboty.
-To nawet dobrze. No to smacznego. - powiedziałam
Po zjedzeniu śniadania posprzątaliśmy i poszliśmy na góre się ogarniać. Ja się przebrałam i inne te rzeczy zrobiłam. Czekaliśmy aż nadejdzie ten czas pójścia na lotnisko i oczekiwania przylotu samolotu, którym miała mama wrócić. Po paru godzinach poszliśmy na lotnisko i czekaliśmy aż się pojawi informacja o wylądowaniu samolotu. Kiedy samolot wylądował czekaliśmy spory czas aż wszyscy pasażerowie pojawią przy bramkach. Wśród nich nie było mamy. Zaczęłam się strasznie niepokoić co z resztą było po mnie widać. I strasznie się bałam, że mama została tam jeszcze i nawet mnie nie powiadomiła.
-Będzie dobrze. Twoja mama na pewno jest tam gdzieś tylko jej nie widać. - powiedział Charlie
-Przecież byłoby ją widać, a ja jej nie widziałam. Strasznie się o nią martwię. Nawet do mnie nie zadzwoniła czy już wraca czy jeszcze zostaje na dzień lub dwa. - powiedziałam
-Może jeszcze zadzwoni. Nie martw się będzie dobrze. - powiedział Leo
-Mam taką nadzieje. - powiedziałam
W pewnej chwili zaczął dzwonić mój telefon. Zobaczyłam, że dzwoni moja mama. Po odebraniu telefonu usłyszałam dziwny głos.
-Przylecę parę dni później, jeśli możesz zapłacić rachunki to zapłać i jakbyś mogła to zadzwoń do taty, żeby wysłał ci jeszcze pieniądze bo na pewno ci nie starczy. - powiedziała mama
-Mamo, co się z Tobą dzieje? - zapytałam
-Nie mogę teraz rozmawiać. Zadzwonię jak będę miała czas.... - powiedziała mama i się rozłączyła
Po tej rozmowie była strasznie rozbita. Bardziej mnie zastanawiało to co było słychać w tle. To było straszne. Nie miałam na nic siły, bałam się o mamę.
-Co jest? - zapytał Charlie
-To trudne. Po tej rozmowie jeszcze bardziej się boje o nią. - powiedziałam
-Powiedz co się stało. - powiedział Charlie
-Głos mamy się wydał taki dziwny. Na pewno nie była w tym momencie w domu. Podejrzewam, że tata nic nie wie co się z nią dzieje, a sama nie chce mi powiedzieć co się dzieje. - powiedziałam
-Mówiła coś? - zapytał Leo
-Mówiła, że przyleci parę dni później i żebym z tych pieniędzy co przyszły zapłaciła rachunki no i żebym zadzwoniła do taty tylko po to, żeby wysłał mi pieniądze. - powiedziałam
-Czyli jeszcze parę dni sama w domu? - zapytał Leo
-Tak. Zostalibyście ze mną jeszcze te parę dni, a potem się zobaczy co dalej. - powiedziałam
-Oczywiście, że zostaniemy. Nie chcemy, żeby Ci się coś stało. - powiedział Charlie
-Nie wiem co o tym myśleć. - powiedziałam
Mój telefon znowu zaczął dzwonić. Tym razem to był tata. Trochę się zdziwiłam, ale odebrałam telefon.
-Hej. Co u Ciebie? - zapytał tata
-Hej. Nie jest za dobrze. - powiedziałam
-Co się dzieje? - zapytał tata
-Dzwoniłam do mamy bo miała już dawno wylądować, ale okazało się, że coś się z nią dzieje, a jak ją zapytałam o to powiedziała, że nie może rozmawiać. - powiedziałam
-No bo mama normalnie wyszła z domu. Ale okazało się, że tutaj w Norwegii jest jakiś zamach i są wybierani ludzie jako zakładnicy i prawdopodobnie mama została właśnie złapana. - powiedział tata
-Powiedz, że jej się nic nie stanie i że ją za parę dni wypuszczą. - powiedziałam z płaczem
-Tego Ci nie mogę obiecać. Pamiętaj, że masz mnie i Mary. - powiedział tata
-A wiesz kiedy wrócicie do nas, a raczej do mnie? - zapytałam
-Za co najmniej miesiąc, ale to nie jest pewne. - powiedział tata
-To dobrze. Mam jeszcze jedną prośbę. - powiedziałam
-Jaką? - zapytał tata
-Mógłbyś mi wysłać trochę pieniędzy bo obawiam się, że to co zostało akurat pójdzie na rachunki. - powiedziałam
-No dobrze wyślę trochę. Dla Ciebie wyślę jej więcej żeby starczyło jej nawet na przyszły miesiąc. - powiedział tata
-Dziękuje. A co tam u Mary? - zapytałam
-Dobrze. Cały czas siedzi w swoim pokoju, że tak powiem w swoim świecie. - powiedział tata
-To akurat u niej normalne. - powiedziałam
-Będę już kończył, bo pracę mam, a przerwa mi się kończy. To pa. Postaram się zadzwonić jutro. - powiedział tata
-Dobra. Będę czekać. To pa.... - powiedziałam i się rozłączyłam.
Tym razem się uspokoiłam. Wiedziałam, że będzie dobrze.
-I co? - zapytał Leo
-Są tam jakieś zamachy i zbierali zakładników i akurat mamę zabrali. Obiecał mi, że wyśle mi pieniądze. O tatę i Mary też się boje bo nigdy nie wiadomo co takim strzeli do głowy. - powiedziałam
-No nie wiadomo. Ale trzeba uwierzyć, że będzie dobrze. - powiedział Charlie
-Powiedział, że za co najmniej miesiąc wróci z Mary, ale to jeszcze jest nie pewne. - powiedziałam
-Chodźmy do domu. Może weźmiemy te rachunki i pójdziemy to od razu zapłacić i zobaczymy czy nam coś z tego zostanie. - powiedział Leo
-Masz racje. Będzie lepiej jak szybciej rachunki będą zapłacone. - powiedziałam
Po powrocie do domu wzięliśmy rachunki i pieniądze, które przeznaczone są na rachunki. Po zapłaceniu rachunków zostało jeszcze trochę pieniędzy więc poszliśmy do sklepu i za to kupiliśmy artykuły spożywcze i picie. Po powrocie do domu usiedliśmy na kanapie i siedzieliśmy...

~**~
Hej. Z tej strony znowu ja - Aneta. Niestety Zamyślona Marzycielka ostatnio nie zbyt miała się dobrze jeśli mogę to tak określić. Już w przyszłym tygodniu normalnie się pojawi jej rozdział. Choć powinien wyjść tak jakby mój bo wreszcie mam te nieparzyste rozdziały. Muszę się dowiedzieć jak to będzie, a wy zobaczycie kto doda 25 rozdział. A tymczasem rozdział napisany przeze mnie. Trochę włożyłam w to pracy i nawet mi się ten rozdział podoba. Tak więc oczekujcie kolejnego rozdziału.

sobota, 5 marca 2016

Rozdział 23: Początkowy brak poczucia bezpieczeństwa...

Po wyjściu z łazienki popatrzyłam na Charliego, po którym było coś widać. Trochę się zmartwiłam bo nie miałam nadal wiadomości od Mary.
-Mary dzwoniła. - powiedział Charlie
-Dlaczego mnie nie zawołałeś? - zapytałam
-Od razu byś się rzuciła na ten telefon. - powiedział Charlie
-Może i tak, ale bynajmniej byłabym spokojniejsza niż byłam. Ale całe szczęście, że żyje. - powiedziałam z ulgą
-Mówiła coś o tym, że odcięła od wszystkiego bo przez to co się ostatnio stało potrzebowała zmiany. - powiedział Charlie
-Jakiej znowu zmiany? Nie rozumiem jej kompletnie. - zapytałam
-Jeszcze mówiła, że denerwuje się szkoła i chyba się boi, że będzie znowu tak jak było w Polsce. Jeśli mogę wiedzieć to o co chodzi? - zapytał Charlie
-To dla niej był bardzo trudny okres. W szkole była dręczona i się nad nią znęcano czyli tak jak miał Leo. Gdy się poznałyśmy starałam się jej jakoś pomóc... - powiedziałam
-To dużo przeszła. - powiedział Charlie
-No tak, proszę Cię obiecaj, że nie powiesz jej, że Ci o tym mówiłam, bo by mnie zabiła. Ja w sumie też się trochę boje szkoły. Ale będę chodzić do tej samej co Leo to może się tam zaklimatyzuje jakoś. - powiedziałam
-Nie bój będzie dobrze. Zadzwoń do niej bo na pewno się martwi czy coś. - powiedział Charlie
Postanowiłam, że spróbuje zadzwonić do Mary. Jedno pip... Drugie pip... Trzecie pip... Czwarte pip... Kiedy już tak czekałam aż odbierze myślałam co jej powiem. Odebrała i się odezwała
-Halo?
-Cześć Mary nawet nie wiesz jak się martwiłam. Charlie mi powiedział, że dzwoniłaś. Co u Ciebie? - zapytałam
-Hej. Wszystko ok. Myślę, że nie jesteś zła, że miałam wyłączony telefon. - powiedziała Mary
-Nie jestem, ale potwornie się martwiłam. Powiedział mi, że się denerwujesz szkołą. Powiedz co jest. - powiedziałam
-No trochę się boje tego jak sobie poradzę. Sama wiesz co przeżyłam. - powiedziała Mary
-No wiem. Mówiłaś o tym chociaż tacie? - zapytałam
-Mówiłam, powiedział, że w Walii młodzież jest bardzo wyrozumiała i że nie ma gorszych ani lepszych, ale ja powiedziałam, że się nad Leo znęcali. A on powiedział, że nie wiedział. - powiedziała Mary
-No bo nie wiedział - powiedziałam
-Czyli się nie gniewasz na mnie? - zapytała Mary
-Ja się nie umiem na Ciebie gniewać, ale ostatnio jednak trochę kłótni między nami było. - powiedziałam
-No trochę tego było. Może przed rozpoczęciem szkoły się jeszcze spotkamy i spędzimy cały dzień jak kiedyś. - powiedziała Mary
-A gdzie i dokładniej kiedy? - zapytałam
-Może przyjadę do Ciebie na jeden dzień i noc i zrobimy sobie taki babski dzień bez ani jednego chłopaka.- powiedziała Mary
-No oczywiście, że tak. To dobranoc i jutro znowu zadzwonię. - powiedziałam
-Dobranoc ... - powiedziała Mary
Po rozmowie z Mary była spokojniejsza i byłam w stanie normalnie zasnąć. Całą noc przespałam, a na następny dzień wstałam o dziwo wyspana co było dla mnie szokiem w ciągu paru ostatnich dni. Cieszyłam się z tego bo nie miałam za wiele takich dni kiedy się pożądnie wyspałam. Poleżałam jeszcze trochę w łóżku po czym wstałam i poszłam się ogarnąć w łazience. Schodząc do kuchni moja mina trochę była smutna, ale jednak nie dałam tego po sobie poznać. Zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Potem po sprzątałam po sobie i poszłam do siebie. Po godzinie siedzenia samej w pokoju przyszli do mnie chłopacy co mnie bardzo zaskoczyło.
-Hej i jak tam? - powiedział z wielkim uśmiechem Leo
-A dobrze - powiedziałam
-Co jest? Widać, że coś się dzieje. - zapytał Charlie
-Zastanawiam się jak to dalej będzie. Dzisiaj nawet z mamą nie rozmawiałam, a zawsze przy śniadaniu potrafimy ze sobą porozmawiać. Może wy coś wiecie. - powiedziałam
-No wiesz nie zawsze jest dobrze w życiu. Nic nie wiemy. - powiedział Leo
-Wiem, że nie zawsze, ale naprawdę dla mnie to trochę dziwne. Sama nie wiem czy coś się z nią dzieje czy się czymś martwi. - powiedziałam
-Rozumiemy Cię, ale nie martw się będzie dobrze. - powiedział Leo
-I tak się martwię, bo nie wiem co się dzieje. - powiedziałam
-Może pójdziesz do mamy i się zapytasz czy wszystko w porządku? - zapytał Charlie
-Myślisz, że mi powie? - zapytałam
-Możesz spróbować. - powiedział Charlie
-To poczekajcie tu pójdę do kuchni po coś do picia to się zapytam jak tam będzie. - powiedziałam
-Ok - powiedzieli oboje równocześnie
Schodząc na dół słyszałam jak mama z kimś rozmawia od razu się zorientowałam, że rozmawia z tatą. Chodziło coś o pieniądze. Kiedy już zeszłam na dół byłam bardziej smutna bo czułam, że chyba nie mamy pieniędzy. Wzięłam szklanki i butelkę soku po czym poszłam do góry. Kiedy weszłam do pokoju zachciało mi się ryczeć.
-I co? - zapytał Charlie
-Nie wiem czy to jest prawda, ale chyba mama już nie ma pieniędzy bo słyszałam jak rozmawia z tatą. Dlatego jest taka smutna. - powiedziałam
-Na pewno dacie radę. - powiedział Leo
-Sama nie wiem. Tata o tej porze już wysyłał pieniądze i to jest najgorsze, że ich nie ma jeszcze. Boje się, że mama będzie chciała jechać do Norwegii i będzie chciała, żebym została w domu albo pojechała z nią. - powiedziałam
-Zobaczymy jak to będzie wyglądać. - powiedział Leo
W pewnym momencie do pokoju przyszła mama. Popatrzyliśmy się tak wszyscy na siebie i nasza trójka obawiała się co nastąpi.
-Słuchaj nastąpiła taka sytuacja, że musiałabym jechać do Norwegii bo pieniądze, które wysłał tata jeszcze nie dotarły, a trzeba zapłacić za rachunki i chcesz jechać ze mną czy wolisz zostać w domu? - zapytała mama
-A na ile byś tam pojechała? - zapytałam
-Pojechałabym dzisiaj i jutro raczej bym przyjechała z powrotem. - powiedziała mama
-W sumie to bym została, ale boje się trochę być sama w domu. - powiedziałam
-Może my byśmy mogli tą jedną noc u Ciebie przenocować? - zapytał Leo
-A moglibyście zostać? - zapytałam
-No. Ustalilibyśmy to z naszymi rodzicami i byśmy zostali. - powiedział Charlie
-Ja pozwalam Wam tu zostać - powiedziała mama
-A jakby przyszedł na przykład listonosz to mam otwierać? - zapytałam
-Lepiej otwórz bo może się okazać, że to mogą być pieniądze. A w razie czego są przy Tobie chłopacy to Ci pomogą. - powiedziała mama
-No dobrze to od razu do Ciebie zadzwonię jakby się pojawił listonosz - powiedziałam
-Będzie dobrze. - powiedział Charlie
-Mam taką nadzieje. To już zaraz pójdziesz na lotnisko? - zapytałam
-Raczej tak, a coś się stało? - zapytała mama
-Nic się nie stało. Tak tylko zapytałam. - powiedziałam
-A to ok. Odprowadzicie mnie na lotnisko? - zapytała mama
-Oczywiście, że tak. - powiedziałam
-To idę zabrać parę rzeczy i możemy się zbierać. - powiedziała mama
Przez ten czas kiedy mama pakowała parę potrzebnych rzeczy my siedzieliśmy i graliśmy. Po mnie jednak było widać, że jestem trochę smutna i zdenerwowana tym co się dzieje. Byłam jednak dobrej myśli. Po odprowadzeniu mamy na lotnisko i po pożegnaniu się z nią wróciliśmy do domu. Przed domem spotkaliśmy listonosza.
-Dzień dobry. - powiedział listonosz
-Dzień dobry. Jest coś dla nas? - zapytałam
-Jest jedna koperta. Jest ktoś jeszcze w domu? - zapytał listonosz
-Nie ma. Jestem tylko ja i moi przyjaciele. A nie mogę ja pokwitować odebrania? - zapytałam
-Możesz. Tu proszę pokwitować. - powiedział listonosz
Po pokwitowaniu otrzymałam kopertę.
-Miłego dnia. Do widzenia. - powiedział listonosz
-Wzajemnie. Do widzenia. - powiedziałam
Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do mamy z nadzieją, że nie wsiadła jeszcze do samolotu. Jednak okazało się, że już wsiadła, bo nie było zasięgu. Wiedziałam, że tata nie odbierze więc zadzwoniłam do Mary. Kiedy odebrała zaczęła się nasza rozmowa
-Hej Mary i jak tam? - zapytałam
-Hej. Dobrze, a u Ciebie jak? - zapytała Mary
-Dobrze, Mogłabyś przekazać tacie jak wróci do domu, że pieniądze dotarły do nas? - zapytałam
-A czemu nie zadzwonisz do niego? - zapytała Mary
-Bo wiem, że nie odbierze. Przecież w pracy jest. - powiedziałam
-A mama nie może zadzwonić później? - zapytała Mary
-Problem w tym, że mama rozmawiała dzisiaj z tatą i umówili się, że przyjedzie do Was po pieniądze. - powiedziałam
-No dobrze przekaże. A to już leci tym samolotem? - zapytała Mary
-Prawdopodobnie tak, bo próbowałam do niej zadzwonić, ale zgłasza się jakaś kobitka i mówi abonament czasowo niedostępny lub poza zasięgiem sieci czy jakoś tak. - powiedziałam.
-To ty sama jesteś w domu? - zapytała Mary
-Nie. Jestem z chłopakami, bo sama to ja bym się bała zostać w domu i wolałabym lecieć z mamą, ale wtedy by nikt nie odebrał koperty. - powiedziałam
-Aha, chyba się już nie boisz nie? - zapytała Mary
-No coś ty. Jest lepiej niż myślałam. I wierzę, że tak będzie do jutra póki mama nie przyleci z powrotem. - powiedziałam
-A jak Ci mijały dni jak wróciłaś do domu? - zapytała Mary
-Dobrze, tylko brakuje mi Ciebie i strasznie za Tobą tęsknie. - powiedziałam
-Domyślam się. U mnie też dobrze mijają dni, ale gdy tak siedzę z Elkiem to myślę też o Tobie. Elek czasem się domyśla, że o kimś myślę i się pyta o kim. No, a ja mu mówię, że o Tobie. - powiedziałam
-To ja też się zamyślam jak siedzę z chłopakami. Oni to od razu się domyślają, że o Ciebie chodzi. - powiedziałam
-Muszę już kończyć. To jutro się zdzwonimy. I się nie bój będzie dobrze. Dobranoc. - powiedziała Mary
-Nie boje się. No ok. Dobranoc... - powiedziałam
Po tej długiej rozmowie z Mary zrobiło mi się lepiej. Postanowiliśmy, że wyjdziemy do sklepu na małe zakupy więc wzięliśmy trochę kasy i poszliśmy. W sklepie wybieraliśmy tańsze produkty, z których moglibyśmy zrobić i obiad i kolacje. Za całe zakupy zapłaciliśmy nie dużo. Po powrocie do domu zaczęliśmy robić mini obiad dla nas. Po przygotowaniu obiadu usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść.
-Nieźle nam poszło - powiedział Leo
-No, a obiad wyszedł rewelacyjnie. - powiedziałam
-Ciekawe czy nadarzy się jeszcze okazja taka jak ta. - powiedział Charlie
-Może jeszcze jakaś będzie. - powiedziałam
Po zjedzeniu obiadu posprzątaliśmy i usiedliśmy na kanapie włączając tv. Obejrzeliśmy parę seriali i poszliśmy do mnie. Każdy po kolei poszedł się umyć i przez resztę wieczora siedzieliśmy oglądając u mnie tv. Ja zadzwoniłam jeszcze do mamy z nadzieja, że wreszcie doleciała. Na całe szczęście był już normalny sygnał. Po paru sekundach mama odebrała.
-Hej. Co się stało, że wcześniej dzwoniłaś? - zapytała mama
-Hej. No właśnie jak wróciliśmy do domu to listonosz był i pieniądze przyszły. - powiedziałam
-To fajnie, Na obiad z lodówki chyba nic nie wykorzystaliście bo za dużo to tam nie było. - powiedziała mama
-No nie wykorzystaliśmy i wzięliśmy trochę kasy i poszliśmy na małe zakupy. Braliśmy te tańsze produkty, żeby za dużo nie wydać. - powiedziałam
-To dobrze. Ja jeszcze poproszę tatę, żeby dał trochę pieniędzy to nam starczy na dłużej. - powiedziała mama
-No ok. Dzwoniłam do Mary i mówiłam, żeby przekazała tacie, że już pieniądze przyszły, ale to już raczej nie potrzebne, - powiedziałam
-No nie. Ale to już tylko jakaś godzina i tata wróci do domu to porozmawiam z nim. U Was już jest późny wieczór nie? - zapytała mama
-No i tak już myślimy, żeby się położyć. - powiedziałam.
-Dobrze to dobranoc i śpijcie spokojnie. - powiedziała mama
-Dziękujemy Tobie i tacie też życzymy spokojnych snów. - powiedziałam
-No pa. - powiedziała mama
-Pa... - powiedziałam
Po całym dniu miałam uśmiech na twarzy. Byłam szczęśliwa, że już wszystko jest w porządku. Obejrzeliśmy jeszcze jeden film i poszliśmy spać. Przez całą noc było dosyć spokojnie. W środku nocy się obudziłam i usłyszałam jak Leo mówi przez sen. Zauważyłam, że Charliego nie ma obok Leosia. Zeszłam na dół do kuchni się napić czegoś i spotkałam Charliego.
-Obudziłaś się? - zapytał Charlie
-No. Słyszałeś jak Leo mówi przez sen? - zapytałam
-Słyszałem. Zasnąć nie umiem. - powiedział Charlie
-Ja chyba też teraz nie zasnę. - powiedziałam
-To co robimy? - zapytał Charlie
-No, a masz jakieś pomysły? - zapytałam
-Może pójdziemy do pokoju i posłuchamy jak Leo mówi przez sen, a potem się coś wymyśli. - powiedział Charlie.
-No ok tylko wezmę trochę przekąsek i picia. - powiedziałam
Po zabraniu tego co chciałam wziąć poszliśmy do pokoju i usiedliśmy na moim łóżku. O dziwo Leo nadal mówił przez sen. My zaczęliśmy jeść przekąski, które zabrałam i dalej słuchaliśmy. W pewnej chwili zobaczyliśmy jak Leo zaczął lunatykować.
-On tak zawsze lunatykuje? - zapytałam
-Zdarzają się takie momenty, że tak. - powiedział Charlie
-To co robimy? Jak wyjdzie z pokoju i pójdzie w stronę schodów to prędzej z nich spadnie niż przejdzie przez nie spokojnie. - zapytałam
-Wiemy, że lunatyków nie można budzić. Trzeba zobaczyć co zrobi i spróbować uchronić go od wszelkich upadków. - powiedział Charlie
Po tym wstaliśmy z łóżka i poszliśmy za Leo. Wyszedł z pokoju. Udaliśmy się za nim i dotarliśmy do pokoju Mary. Wydało się na to podejrzane, ale poszliśmy dalej. W pokoju po zapaleniu światła okazało się, że na biurku Mary była jakaś paczka. Na paczce była kartka, na której pisało "Dla Anety". Leo się obudził i z zaskoczeniem popatrzył na nas.
-Co ja tu robię? - zapytał Leo
-Lunatykowałeś -  powiedziałam razem z Charliem
-Patrzcie na to - powiedziałam
-Ciekawe co tam jest. - powiedział Leo
-Może to otworzymy? - zapytał Charlie
-Otworzyć nie zaszkodzi. - powiedziałam
Po otwarciu było pudełko, które wydało się jeszcze bardziej podejrzane niż sama kartka. Zajrzałam do pudełka i w pudełku był album ze zdjęciami, ale nie z byle jakimi zdjęciami. Bo ze zdjęciami moimi i Mary. Wydało mi się to takie słodkie, że się wzruszyłam. Na końcu była mini kartka, na której pisało "To dla Ciebie. Pamiętaj o mnie i nigdy nie zapominaj" Domyśliłam się, że to zrobiła Mary, ale kiedy to nawet nie wiem. Może zrobiła to w Norwegii wysłała to tutaj, a odebrała to mama i zostawiła to w pokoju Mary.. Po tym zdarzeniu poszliśmy spać...

~**~
Hejka to ja Aneta. No może pora trochę późna, ale jeszcze potrzebowałam czasu na dokończenie rozdziału. Tym razem odnosze wrażenie, że rozdział mi bardzo podoba. Sama nie wiem dlaczego tak jest. Ale to takie moje dziwne odczucie. Tymczasem zapraszam do komentowania i do zobaczenia za 2 tygodnie i za tydzień rodział Zamyślonej Marzycielki. No i miłego wieczorka. ;***