środa, 30 marca 2016

Rozdział 25: Zły sen

Po obejrzeniu paru serialu w telewizji. Poszliśmy do pokoju. Cała nasz trójka chciała się odświeżyć. Postanowiliśmy się jakoś podzielić.
-No to ja mogę iść do łazienki w pokoju Mary - powiedziałam
-Ja moge się tutaj. - powiedział Leo
-Natomiast ja poczekam aż któraś się zwolni. - powiedział Charlie
-No coś ty łazienki w sypialni rodziców jest jeszcze. - powiedziałam
-Ale ja serio moge poczekać - powiedział Charlie
-No jak tam chcesz. - powiedziałam
Po zabraniu piżamy i ręcznika poszłam do łazienki w pokoju Mary. Po 15 minutach już wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju. Charlie jeszcze siedział i czekał aż się łazienka zwolni.
-Idź do łazienki w Mary pokoju. - powiedziałam
-A nie będzie zła jak wróci? - zapytał Charlie
-Na razie się nie zapowiada, żeby wróciła. A poza tym nie wiadomo czy w ogóle wróci. - powiedziałam
-No dobrze to ja pójdę do tej łazienki już. - powiedział Charlie
-No ok. - powiedziałam
Usiadłam na łóżku i myślałam co jest z mamą. Nie dawało mi to spokoju co wczoraj od niej słyszałam i to w tle. Nie wiedziałam czy w ogóle wróci do domu. Nie zauważyłam tego jak Leo wyszedł z łazienki
-Gdzie Charlie? - zapytał Leo
Ja nadal nie zauważając go w pokoju myślę co będzie jak nie wróci. W pewnej chwili poczułam sturchnięcie i popatrzyłam co się dzieje.
-Co się dzieje? - zapytał Leo
-Myślę o tej wczorajszej rozmowie z mamą. - powiedziałam
-Boisz się, że nie wróci do domu? - zapytał znowu
-Boje się i to bardzo. Jestem z nią bardzo zżyta i nie przeżyłabym gdyby się jej coś stało. - powiedziałam
-Będzie dobrze. Musisz mieć dobre myśli. - powiedział Leo
-W takiej sytuacji nie da się mieć dobrych myśli. Gdybyście słyszeli co się dzieje w tle to też byście się bali. - powiedziałam
-Domyślam się, że może być Ci ciężko, ale zobaczysz, że będzie wszystko wporządku i twoja mama wróci cała i zdrowa. - powiedział Leo
-Miejmy nadzieje, że tak będzie. - powiedziałam
W chwili ciszy usłyszałam dzwonek do drzwi zastanawiałam się kto to może być. -Pójdziesz ze mną zobaczyć kto to bo sama się boje? - zapytałam
-Tak. Chodź pójdziemy sprawdzić. - powiedział Leo
Po zejściu na dół zauważyłam coś ciemnego, ale takie też niebieskawe. Pomyślałam, że może być to listonosz. Po otwarciu drzwi się nie pomyliłam.
-Dzień dobry. Czy ty jesteś Aneta? - zapytał listonosz
-Tak, a o co chodzi? - zapytałam
-Mam dla Ciebie dwa listy. - powiedział listonosz
-Do mnie? - zapytałam
-Tak. Proszę tu pokwitować. - powiedział listonosz
-A wiadomo od kogo one są? - zapytałam pokwitując
-Niestety nie wiem. - powiedział listonosz
-Dobrze dziękuje i do widzenia. - powiedziałam
-Do widzenia - powiedział listonosz
Po zamknięciu drzwi popatrzyłam na te dwie koperty. Ręce strasznie mi się trzęsły. Miałam najgorsze myśli.
-Boisz się je otworzyć? - zapytał Leo
-Zdecydowanie tak. Jakoś mam złe przeczucia, że w tych kopertach nie ma nic dobrego. - powiedziałam
-Założe się, że nic złego w tych kopertach nie ma. - powiedziała Leo
-No dobrze. Chodź do góry i je otworze. - powiedziałam
Po wejściu do góry i dotarciu do pokoju usiadłam na łóżko. Odłożyłam jedną koperte i zaczęłam macać tą co miałam w rękach. Była bardzo miękka. Kiedy otworzyłam i zobaczyłam zawartość poczułam ulgę. Były tak takie małe drobiazki i krótki liścik. Było to od Mary. Bardzo się uspokoiłam. Po sięgnięciu po drugą kopertę znów mi się ręce trzesły i bałam się otworzyć. Po otwarciu spełniły się moje najgorsze myśli. W kopercie były zdjęcia z tego zamachu, który był i nadal trwał w Norwegii. Na zdjęciach była mama. Zastanawiałam się skąd ten ktoś kto to wysłał miał nasz adres.
-Co to jest? - zapytał Leo
-To są zdjęcia z tego zamachu w Norwegii. - powiedziałam
-Okropne. - powiedział Leo
-No bardzo ja nie mogę na to patrzeć. - powiedziałam
-Daj te zdjęcia i nawet ich nie oglądaj już. - powiedział Leo
-Poczekaj to jeszcze nie wszystkie zdjęcia. - powiedziałam
Gdy tak oglądałam w pewnym momencie zauważyłam znajomą twarz, ale nie byłam pewna czy to co mam na myśli jest prawdą. Postanowiłam zadzwonić. Dzwoniłam do taty. Po paru sygnałach telefon został odebrany.
-Hej tato. Dostałam zdjęcia z tego zamachu. Czy ty też zostałeś wzięty jako zakładnik? - zapytałam
-Nie skarbie. Ja jestem w pracy. Jakie zdjęcia? - zapytał tata
-Niedawno przyszedł listonosz i dał mi listy. Jeden był od Mary, a drugi nie wiem nawet od kogo.
-A czemu tak nagle zadzwoniłaś i pytasz czy już jestem zakładnikiem? - zapytał tata
-No bo na jednym ze zdjęć jest taki podobny do ciebie mężczyzna. - powiedziałam
W tej chwili Leo dał mi do ręki list od tego kogoś. Ja tak zaczęłam czytać. po skończeniu czytania tata powiedział:
-Nie ja jestem w pracy nic mi nie jest. 
-Przeczytałam list, który został dołączony do tych zdjęć. W nim pisze, że mama już nigdy nie wróci do domu i zostanie tam na zawsze. - powiedziałam
-To niemożliwe. - powiedział tata
-Ale tu jest tak napisane. - powiedziałam
-Wyślij mi na email zdjęcie tego listu to go przeczytam. - powiedział tata
-Dobrze wyśle. A co z pieniędzmi? - zapytałam
-Już wysłałem. Bądź spokojna za parę dni przyjdą. - powiedział tata
-To dobrze. - powiedziałam
-Ja już muszę kończyć. W najbliższym czasie zadzwonię. Papa buziaki.
-No papa buziaki... - powiedziałam
Po rozmowie byłam spokojna bo w tle nic nie było słychać. Aż się ucieszyłam, że tacie nic nie jest.
-I co? - zapytał Leo
-Mojemu tacie nic nie jest. Ale się ucieszyłam. - powiedziałam
Charlie akurat wyszedł z łazienki. Z Leo spojrzałam tak na niego i zaczęliśmy się wszyscy śmiać.
-Co się działo jak byłem w łazience? - zapytał Charlie
-A no trochę się działo. - powiedziałam, podając zdjęcia Charliemu
-Co to jest? -zapytał Charlie
-To są zdjęcia z zamachu. Strasznie się bała, że jej tata też już jest zakładnikiem, ale całe szczęście z nim wszystko ok. - powiedział Leo
-Smutne to. - powiedział Charlie.
-Bardzo. Jedynym pocieszeniem jest to, że dostałam jeszcze list od Mary. I przy okazji fajnie śpiewasz pod prysznicem. - powiedziałam ze śmiechem
-Aż tak bardzo było mnie słychać? - zapytał zarumieniony Charlie
-No, ale naprawdę rewelacyjnie śpiewasz. - powiedziałam
-Chodźcie do kuchni zrobimy sobie coś do jedzenia. - powiedział Leo
-No to chodźmy. - powiedziałam
Kiedy zeszliśmy na dół do kuchni zajrzeliśmy do lodówki wyciągnęliśmy parę rzeczy, które mogliśmy przygotować do zjedzenia. Jak zwykle były to kanapki, ale oprócz kanapek zrobiliśmy sałatkę z warzyw w połączeniu z owocami. Wyszła rewelacyjnie. Po zjedzeniu tego wszystkiego Charlie poszedł na chwilę do góry, a ja z Leo posprzątaliśmy. 
-Mam tu parę filmów, więc możemy jakieś obejrzeć. - powiedział Charlie
-A to jakieś horrory czy co? Bo ja horrorów nie cierpię. Znaczy nie to, że ich nie lubię, ale niezbyt lubię je oglądać wieczorem. - zapytałam
-Nie to nie są żadne horrory. - powiedział Charlie
-To dobrze. To wybierzcie coś, a ja przygotuje małe przekąski. - powiedziałam
Po krótkiej chwili przyszłam z przekąskami. I zaczęliśmy oglądać film. Był bardzo ciekawy. Po prawie 2 godzinach siedzenia i oglądania wyłączyliśmy wszystko prócz światła w kuchni. A zostawiliśmy je na wypadek gdyby ktoś z nas obudził się i nie mógł spać. Po czym poszliśmy do pokoju. Szybko umyliśmy zęby i się położyliśmy spać. W środku nocy się obudziłam. Strasznie głęboko oddychałam, a to tylko na skutek tego, że śnił mi się koszmar. Zeszłam na dół i zastanawiałam się dlaczego akurat mnie to musiało spotkać. Z lodówki wyciągnęłam mleko i lekko je podgrzałam, żeby nie było takie zimne. Po podgrzaniu nalałam sobie trochę do szklanki i usiadłam przy stole w kuchni. Gdy tak siedziałam słyszałam jak ktoś schodzi na dół. Kiedy popatrzyłam okazało się, że był to Charlie.
-Jakiś koszmar się śnił, co? - zapytał Charlie
-No. Teraz to już na pewno nie zasnę. - powiedziałam
-Aż tak źle? - zapytał Charlie
-Śniło mi się to co się dzieje w Norwegii. Chodzi mi oczywiście o te zamachy. - powiedziałam
-Spokojnie będzie dobrze. Zaśniesz jeszcze. - powiedział Charlie
-Sama nie wiem. A ty czemu nie śpisz? - zapytałam
-Obudziłem się i zobaczyłem, że cie nie ma to pomyślałem, że będziesz tutaj. - powiedział Charlie
-No i się nie pomyliłeś. Może chcesz mleka? Podobno dobrze robi na sen. - zapytałam
-Jak jest coś jeszcze to poproszę. - powiedział Charlie
Do czystej szklanki nalewam mleko po czym mówię:
-Jeszcze będziemy mieli po trochu. 
-Na pewno to pomoże. - powiedział Charlie
Oboje wypiliśmy w tym samym czasie. Podzieliliśmy resztę mleka z garnuszka na nas dwoje i wypiliśmy. Odstawiliśmy szklanki do zlewu i poszliśmy do pokoju, załatwiliśmy się i położyliśmy się. Szybko zasnęłam i nawet nie wiedziałam, która godzina była....

~**~
Hejka wszystkim. Znów ja, Aneta. No i dzisiaj mój rozdział. Zamyślonej Marzycielki trochę nie będzie, ale ja tu ogarnę wszystko. Już prawie mam skończony następny rozdział i jeszcze dziś zabiorę się za ten kolejny. Rozdział mi się podoba. Zapraszam do kometowania i do zobaczenia za tydzień. Papa ;))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz