Przez cały następny dzień znów siedziałam w pokoju. Myślałam dlaczego jest tak jak to robiła tutaj Mary. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Pomyślałam, że w sumie mogłabym się iść przewietrzyć trochę. Wybrałam parę rzeczy z szafy po czym się ubrałam. Wzięłam torebkę i zeszłam na dół.
-Mogę iść na spacer? - zapytałam
-Tak sama? - zapytała mama
-Tak. Samemu się fajnie myśli. - powiedziałam
-No dobrze to możesz iść, ale nie bądź tak długo bo trochę zimno. - powiedziała mama
-Dobrze. - powiedziałam
Ubrałam kurtkę i wyszłam z domu. Przez chwilę zastanawiałam się gdzie iść. Poszłam bardziej w stronę parku. Gdy już do niego doszłam stanęłam w miejscu i zaczęłam myśleć. Podeszłam pod jedno z drzew, które zauważyłam i tak stałam pod tym drzewem. Myślałam tak co zrobić. Już nie miałam ochoty na nic. Nic mnie nie cieszyło. Tak myśląc nie zauważyłam, że ktoś przyszedł. Był to Leo
-No hej co się dzieje? - zapytał Leo
-A co ma się dziać? - zapytałam
-Bo smutna jesteś i taka trochę zamyślona. - powiedział Leo
-Sama nie wiem czy jest ok czy jest inaczej. A gdzie Charlie? - zapytałam
-No wiesz jest u Ciebie w domu i rozmawia z Mary. - powiedział Leo
-Czyli dalej próbuje odzyskać dawną przyjaciółkę. - powiedziałam
-A ty czemu nie próbujesz? - zapytał Leo
-Bo wiem że i tak nie chce się pogodzić to po co się starać jak mogę sobie odpuścić. - powiedziałam
-No ale powinnaś spróbować. - powiedział Leo
-Na początku chciałam, ale to i tak nie ma sensu. - powiedziałam
-Chodź do domu bo zimno jest. - powiedział Leo
-No i żeby ich oglądać jak gadają? - zapytałam
-No wiem, że nie chcesz, ale zimno jest, a nie chcę żebyś była chora. - powiedział Leo
-Mnie to już obojętne no ale dobra już pójdę. - powiedziałam
W drodze do domu chciałam zawrócić, ale było zimno i jednak wolałam być zdrowa. Po wejściu zrobiło mi się ciepło, ale czułam, że jeszcze jest mi zimno.
Poszłam z Leo do kuchni i zrobiłam nam herbaty. Cały czas myślałam jak to będzie wszystko wyglądać i bałam się, że Charlie będzie z nami spędzał coraz mniej czasu. Gdy już herbata była zrobiona usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać tv. W pewnym momencie na dół zeszła mama.
-Ja jadę do szpitala do Mary. - powiedziała mama
-A kiedy wychodzi ze szpitala? - zapytałam
-Jeszcze dokładnie nie wiadomo, ale dzisiaj już chyba będzie wiadomo. - powiedziała mama
-Aha no dobra to jedź do niej bo będzie myśleć, że nie przyjedziesz do niej - zapytałam
Kiedy mama wyszła z domu w moich oczach stanęły łzy i nie wytrzymałam. Podeszłam do okna i zaczęłam myśleć co by było gdyby... Odrzucałam te myśli od siebie, ale łzy poleciały. Leo to zauważył.
-Co się dzieje? - zapytał
-Teraz wszystko się kręci wokół niej. Kompletnie ich nie rozumiem. Nawet Charliego. - powiedziałam
-Ja też tego nie rozumiem. Dla mnie to jest głupota, żeby nie powiedzieć o tym, że się nosi okulary. - powiedział
-Jeszcze Charlie tak bardzo walczy o tą przyjaźń. - powiedziałam
-Sam to zauważyłem, że z Nami mało czasu spędza. - powiedział
-Mnie się aż serce łamie jak widzę, że rozmawiają ze sobą, ale widzę, że Mary nie chce z nim gadać. Uważam, że nie potrzebnie sobie nadziei zrobił, ale już zostawiam to bez wypowiedzi. A to że tęskniłam to było prawdą. - powiedziałam
-W zupełności Cię rozumiem. Sam teraz jestem tego zdania, że jak nie chce się pogodzić to lepiej sobie odpuścić. - powiedział
Do domu po jakiejś godzinie przyszedł Charlie. Z jednej strony byłam na niego wściekła, a z drugiej cieszyłam się, że go widzę. Sama nie wiedziałam co myśleć. Poszłam do pokoju, usiadłam przy biurku i zaczęłam ze smutkiem przeglądać zdjęcia z chłopakami. Po chwili poczułam na swoich policzkach łzy. Nawet nie usłyszałam tego jak Charlie wchodzi do mojego pokoju
-Aneta - powiedział Charlie
-Co nagle Mary nie chce z Tobą gadać? - zapytałam
-Nie o to teraz chodzi. - powiedział Charlie
-A o co niby? - zapytałam
-Wiem, że ostatnio z Tobą i Leo spędzałem mało czasu, ale chce to jakoś naprawić. - powiedział Charlie
-A co z Mary? Z nią już nie chcesz gadać i spędzać czasu? - zapytałam
-Mary sama powiedziała, żebym teraz z Wami spędzał czasu. - powiedział Charlie
-To miłe z jej strony, ale nie zmienia to faktu, że nadal jestem na nią obrażona. - powiedziałam
-To może wymyślimy, żeby razem we trójkę? - zapytał Charlie
-Czyli chcesz, żebym ci wybaczyła to, że mało z nami czasu spędzałeś? - zapytałam
-Tak chce. - powiedział Charlie
-Ja się na Ciebie i na Leo nie umiem długo gniewać, ale ostatnio to Leo dużo ze mną siedział. Ale wybaczę ci to bo jednak jesteśmy przyjaciółmi. - powiedziałam
-Chodź przytul się do mnie na przeprosiny. - powiedział
Podeszłam i się przytuliłam. W głębi serca poczułam to co czułam na początku kiedy poznałam chłopaków i się z tego cieszyłam.
-Wiesz jak Mary nie chce być z Tobą przyjaciółmi to daj jej spokój. Ma tego swojego przyjaciela w Norwegii i widać nie potrzebuje nikogo innego. - powiedziałam
-Masz racje. Wolę teraz z Wami spędzić więcej czasu i odpuścić pewne rzeczy. - powiedział Charlie
Do końca wieczora bawiliśmy się tak dobrze, że zapomnieliśmy o tym wszystkim co się do tej pory wydarzyło...
~**~
Hej tu Aneta. Rozdział wyszedł mi tak sobie. Mnie się średnio podoba. Widać, że relacje Anety z Charliem się poprawiają. Zobaczymy co się będzie działo dalej. A tymczasem zapraszam do komentowania. No i do za tydzień.
-Mogę iść na spacer? - zapytałam
-Tak sama? - zapytała mama
-Tak. Samemu się fajnie myśli. - powiedziałam
-No dobrze to możesz iść, ale nie bądź tak długo bo trochę zimno. - powiedziała mama
-Dobrze. - powiedziałam
Ubrałam kurtkę i wyszłam z domu. Przez chwilę zastanawiałam się gdzie iść. Poszłam bardziej w stronę parku. Gdy już do niego doszłam stanęłam w miejscu i zaczęłam myśleć. Podeszłam pod jedno z drzew, które zauważyłam i tak stałam pod tym drzewem. Myślałam tak co zrobić. Już nie miałam ochoty na nic. Nic mnie nie cieszyło. Tak myśląc nie zauważyłam, że ktoś przyszedł. Był to Leo
-No hej co się dzieje? - zapytał Leo
-A co ma się dziać? - zapytałam
-Bo smutna jesteś i taka trochę zamyślona. - powiedział Leo
-Sama nie wiem czy jest ok czy jest inaczej. A gdzie Charlie? - zapytałam
-No wiesz jest u Ciebie w domu i rozmawia z Mary. - powiedział Leo
-Czyli dalej próbuje odzyskać dawną przyjaciółkę. - powiedziałam
-A ty czemu nie próbujesz? - zapytał Leo
-Bo wiem że i tak nie chce się pogodzić to po co się starać jak mogę sobie odpuścić. - powiedziałam
-No ale powinnaś spróbować. - powiedział Leo
-Na początku chciałam, ale to i tak nie ma sensu. - powiedziałam
-Chodź do domu bo zimno jest. - powiedział Leo
-No i żeby ich oglądać jak gadają? - zapytałam
-No wiem, że nie chcesz, ale zimno jest, a nie chcę żebyś była chora. - powiedział Leo
-Mnie to już obojętne no ale dobra już pójdę. - powiedziałam
W drodze do domu chciałam zawrócić, ale było zimno i jednak wolałam być zdrowa. Po wejściu zrobiło mi się ciepło, ale czułam, że jeszcze jest mi zimno.
Poszłam z Leo do kuchni i zrobiłam nam herbaty. Cały czas myślałam jak to będzie wszystko wyglądać i bałam się, że Charlie będzie z nami spędzał coraz mniej czasu. Gdy już herbata była zrobiona usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać tv. W pewnym momencie na dół zeszła mama.
-Ja jadę do szpitala do Mary. - powiedziała mama
-A kiedy wychodzi ze szpitala? - zapytałam
-Jeszcze dokładnie nie wiadomo, ale dzisiaj już chyba będzie wiadomo. - powiedziała mama
-Aha no dobra to jedź do niej bo będzie myśleć, że nie przyjedziesz do niej - zapytałam
Kiedy mama wyszła z domu w moich oczach stanęły łzy i nie wytrzymałam. Podeszłam do okna i zaczęłam myśleć co by było gdyby... Odrzucałam te myśli od siebie, ale łzy poleciały. Leo to zauważył.
-Co się dzieje? - zapytał
-Teraz wszystko się kręci wokół niej. Kompletnie ich nie rozumiem. Nawet Charliego. - powiedziałam
-Ja też tego nie rozumiem. Dla mnie to jest głupota, żeby nie powiedzieć o tym, że się nosi okulary. - powiedział
-Jeszcze Charlie tak bardzo walczy o tą przyjaźń. - powiedziałam
-Sam to zauważyłem, że z Nami mało czasu spędza. - powiedział
-Mnie się aż serce łamie jak widzę, że rozmawiają ze sobą, ale widzę, że Mary nie chce z nim gadać. Uważam, że nie potrzebnie sobie nadziei zrobił, ale już zostawiam to bez wypowiedzi. A to że tęskniłam to było prawdą. - powiedziałam
-W zupełności Cię rozumiem. Sam teraz jestem tego zdania, że jak nie chce się pogodzić to lepiej sobie odpuścić. - powiedział
Do domu po jakiejś godzinie przyszedł Charlie. Z jednej strony byłam na niego wściekła, a z drugiej cieszyłam się, że go widzę. Sama nie wiedziałam co myśleć. Poszłam do pokoju, usiadłam przy biurku i zaczęłam ze smutkiem przeglądać zdjęcia z chłopakami. Po chwili poczułam na swoich policzkach łzy. Nawet nie usłyszałam tego jak Charlie wchodzi do mojego pokoju
-Aneta - powiedział Charlie
-Co nagle Mary nie chce z Tobą gadać? - zapytałam
-Nie o to teraz chodzi. - powiedział Charlie
-A o co niby? - zapytałam
-Wiem, że ostatnio z Tobą i Leo spędzałem mało czasu, ale chce to jakoś naprawić. - powiedział Charlie
-A co z Mary? Z nią już nie chcesz gadać i spędzać czasu? - zapytałam
-Mary sama powiedziała, żebym teraz z Wami spędzał czasu. - powiedział Charlie
-To miłe z jej strony, ale nie zmienia to faktu, że nadal jestem na nią obrażona. - powiedziałam
-To może wymyślimy, żeby razem we trójkę? - zapytał Charlie
-Czyli chcesz, żebym ci wybaczyła to, że mało z nami czasu spędzałeś? - zapytałam
-Tak chce. - powiedział Charlie
-Ja się na Ciebie i na Leo nie umiem długo gniewać, ale ostatnio to Leo dużo ze mną siedział. Ale wybaczę ci to bo jednak jesteśmy przyjaciółmi. - powiedziałam
-Chodź przytul się do mnie na przeprosiny. - powiedział
Podeszłam i się przytuliłam. W głębi serca poczułam to co czułam na początku kiedy poznałam chłopaków i się z tego cieszyłam.
-Wiesz jak Mary nie chce być z Tobą przyjaciółmi to daj jej spokój. Ma tego swojego przyjaciela w Norwegii i widać nie potrzebuje nikogo innego. - powiedziałam
-Masz racje. Wolę teraz z Wami spędzić więcej czasu i odpuścić pewne rzeczy. - powiedział Charlie
Do końca wieczora bawiliśmy się tak dobrze, że zapomnieliśmy o tym wszystkim co się do tej pory wydarzyło...
~**~
Hej tu Aneta. Rozdział wyszedł mi tak sobie. Mnie się średnio podoba. Widać, że relacje Anety z Charliem się poprawiają. Zobaczymy co się będzie działo dalej. A tymczasem zapraszam do komentowania. No i do za tydzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz