Czemu ludzie, którzy kiedyś byli dla nas tak bliscy po zerwaniu wszystkich więzi nie dają nam spokoju...
Musiała. Musiała się wmieszać! Po co ona tu przyjeżdża? Skoro wyjechała to chyba jasne, że nie chcę się z nią widzieć. Jeszcze Oliwia kazała mi ją odebrać. Świetnie! Niestety dzisiaj nie dość, że musimy jechać autobusem to Mateusz nie może jechać ze mną. Chociaż tyle dobrego, że do mnie przyjdzie. Tak. Powiedziałam mu, że Aneta przyjeżdża. Zapytał się rodziców czy może mnie trochę przenocować. Zgodzili się. Tak samo Marcin. W sumie to ją rozumiem. Chce pobyć trochę z tatą. Nie zabronię jej, ale niech nawet nie próbuje się ze mną komunikować. Jak tylko wrócę do domu to się spakuję i poczekam na Elka. Wracając do teraz. Jestem na lotnisku i czekam aż jej samolot wyląduje. Tak bardzo nie chce mi się tu być. No, ale Marcin prosił żebym ją odebrała i poczekała do jego powrotu. Gdyby zrobiła to tylko Oliwia olała bym to totalnie. Nie jest dzieckiem i dałaby sobie radę, ale nie. Po co? Lepiej męczyć wszystkich w koło, bo ją musi ktoś odebrać. Trudno. Dam radę. Taki tego pożytek, że wyjdę z domu gdzieś dalej niż do Elevena.
30 minut później
W końcu wylądowali! Z 20 minutowym opóźnieniem, ale udało się. Teraz czekam na nią. Tak bardzo nie chcę, ale czasem trzeba się przemóc i być silnym. Zobaczyłam tłum ludzi przechodzących przez bramki, a wśród nich Anetę. Podeszła do mnie. Uśmiechnęłam się sztucznie co chyba zauważyła, bo zrobiła to samo.
- Po co tu jesteś? - zapytałam wściekła.
- Chcę się z Tobą pogodzić.
- To daj sobie spokój. Odkąd oni się w Twoim życiu pojawili liczą się tylko oni i ty. Nie wypieraj tego.
- Ale to zrobię. Nie tu, ale w domu...
Dom ojca Anety
Właśnie weszłyśmy do domu. Już mam jej dość. Nie chce mi się z nią rozmawiać bardziej niż kiedykolwiek. Usiadłam na kanapie.
- No już. Na lotnisku chciałaś wyprzeć moje słowa. Proszę bardzo.
- Dlaczego uważasz, że odkąd w moim życiu pojawili się chłopaki liczę się tylko ja i oni.
- A nie? Kiedy od zostania Bambino naprawdę się mną zainteresowałaś - cisza. - Właśnie! Gdy już chciałam Ci się wygadać ty miałaś wylane, bo oni!
- Wiesz co dla mnie zrobili...
- Tak, tak! Milion razy słyszałam historię o tym jak to oni Cię wielce uratowali. Mam już tego wszystkiego dosyć. Powinnaś brać pod uwagę, że też jestem człowiekiem i mam uczucia. A ty nie dość, że ciągle ich chwaliłaś to jeszcze kłamałaś, że tęskniłaś.
- To ty pierwsza mnie okłamałaś! Nie powiedziałaś, że nosisz okulary!
- Czy ty siebie dziewczyno słyszysz?
- Lepiej niż myślisz.
- Chyba nie. Jesteś wielce obrażona księżniczka, bo nie powiedziałam Ci o takiej głupocie.
- Przyjaciółki nie opowiadają sobie kłamstw.
- Ja Cię w życiu nie okłamałam. Nigdy nie zaprzeczałam, że noszę okulary. Nie noszę ich w dzień, bo wiesz jak mnie w szkole traktowali i bez nich. Poza tym nigdy nie pytałaś czy mam jakąś wadę. Nie uważam, że wada wzroku to jest coś czym należy się chwalić na prawo i lewo.
- I tak mogłaś mi powiedzieć.
- Boże, ale ty jesteś głupia. Czy do tego Twojego mózgu nic nie dociera?! Po co miałam się tym chwalić? Czy ty rozgłaszasz na wszystkie strony wszystko? - spuściła wzrok. - Właśnie.
- Ale ty o niczym mi nie mówisz. Nigdy. Wiesz, że ja i chłopaki...
- Nic mi o nich nie mów. Już i tak zmarnowali za dużo mojego czasu. Kiedyś jak i kiedyś. Teraz i ty go marnujesz. Także wybacz, ale ja dzwonię do mojego przyjaciela, bo mam Cię dość.
- Masz nie dzwonić! Nie pozwalam Ci!
- Kim ty niby jesteś żeby mi pozwalać czy nie?
- Twoją siostrą.
- Ja nie mam siostry.
- To nie dzwoń po niego, bo to będzie nie fair. Was będzie dwójka, a ja jedna.
- Aha czyli jak ty jesteś jedna to nieuczciwe, ale jak ja byłam sama a was trójka to było ok.
- Tak. Jesteś starsza.
- Wiesz co... Mam Cię dość. Idę do siebie i dzwonię po niego. Nie waż się mi przeszkadzać - syknęłam i poszłam do siebie. Matko jedyna, ale ona jest powalona. Serio chciałabym cofnąć czas i wtedy być z rodzicami, albo zabronić im jechać. Tak bardzo chciałabym skończyć te 18 lat i się uwolnić. Wyjechać, pójść do pracy, zacząć żyć po swojemu. Dobra. Mary skończ marzyć i dzwoń do Elka.
- Halo?
- Cześć Mateusz.
- Hej M. Już w domu.
- Niestety... Możesz przyjechać? Nie wytrzymam tu do przyjazdu Marcina.
- Zaraz będę.
- Ale to nie problem? Bo w końcu jesteś tu, bo tu są Twoi rodzice.
- Spokojnie. Są w pracy. Poza tym z tego co pamiętam dopóki Aneta nie wyjedzie masz nocować u mnie.
- Tak. Myślałam, że już nie chcesz i w ogóle...
- Przestań, bo jak Cię dopadnę to oberwiesz, a teraz wybacz, bo muszę wychodzić.
- Do zaraz.
- Do zaraz - po jego słowach usłyszałam już tylko pikanie. Postanowiłam zejść na dół zrobić jakieś przekąski. W salonie natknęłam się na nią. Rozmawiała przez telefon.
- Jest ok. Serio. Nie musicie się martwić... Tak od razu! Ona i miła. Ciekawe jakim cudem... Zaraz pewnie przyjdzie ten jej cały przyjaciel... A jak mam się nie bać? Pewnie styrają mnie po całości, ale nie dam im się. Nie mogę... Dobra idź, bo Simon i Charlie Cię zatłuką... Hej - skończyli gadać. Serio się boi? Matko jakie ona ma o nim zdanie. Przecież nie raz go oglądała. A może nie wie, że moim przyjacielem jest Eleven? Nie... Na pewno wie. Przecież Charlie to jest taka pleciuga, że większej to i rok się nie znajdzie. Zabrałam naszykowane jedzenie i picie do pokoju. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam w tamtą stronę i otworzyłam je. Stał za nimi Mateusz. Od razu go przytuliłam.
- Aż tak się stęskniłaś?
- Nawet bardziej.
- Idziemy już do mnie czy jak?
- Nie mogę. Marcin uznał, że ktoś musi z nią zostać.
- Oj biedna ty.
- Tak. Chodź.
Później...
Cały dzień spędziłam z Elevenem u mnie. O dziwo nie nudziło nam się co jest na prawdę dużą nowością gdyż w nic nie graliśmy i ogólnie ominęliśmy tematykę gier i komputerów. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi wejściowe. Tak! W końcu przyjechał i mogę sobie iść. Wzięłam uprzednio spakowaną niedużą torbę i wraz z przyjacielem zeszłam na dół. Tam zobaczyłam Anetę witającą się z Marcinem. Gdy już się od siebie oderwali odezwałam się.
- Cześć.
- Cześć Mary - powiedział niby spokojnie, ale jednak coś mi nie pasowało.
- To ja już będę szła.
- Nie zapomniałaś o czymś? - zapytał zdziwiony. O co mu chodzi?
- Nie. Spakowałam wszystko.
- Ale nie możesz dzisiaj iść - torba, którą trzymałam wypadła mi z ręki. Telefon z resztą też.
- Że co?!
- Nie krzycz. Aneta ma urodziny dzisiaj urodziny. Wypadałoby żebyś też była.
- Chyba sobie ze mnie kpisz. Myślisz, że zrezygnuję z kilku dni spędzonych z Mateuszem dla niej?!
- Tak. To Twoja siostra i...
- Ja nie mam siostry! Czy wy nie możecie tego zrozumieć? Od zawsze byłam jedynaczką, a później stałam się sierotą. Do mnie to już dotarło czemu do was nie może?!
- Co się ostatnio z Tobą dzieje dziewczyno? Odkąd wróciła z Anglii źle się z Tobą dzieje.
- Bo dowiedziałam się, że ktoś kogo miałam za siostrę oszukiwał mnie odkąd się tylko w Norwegii pojawiłam i przeszłość znów mnie odnalazła. Odnalazły mnie wspomnienia, o których przez większość życia usiłowałam zapomnieć! Ma prawo się to wszystko ze mną źle dziać! Mam tej dziewczyny dosyć! Myślałam, że mogę jej ufać, a ona okłamała mnie! Udawała wielce stęsknioną, a tak naprawdę miała mnie w dupie. Ale po co ja Ci to mówię. Ona jest Twoją córką, a ja to obca dziewczyna wzięta z litości - powiedziałam wszystko co mi na sercu leżało, wzięłam swoje rzeczy z podłogi i wyszłam z tego powalonego domu. Słyszałam, że za mną wyszedł Mateusz, ale teraz mało mnie to interesowało. Poza miejscem, w którym spędzałam z Elevenem znałam jeszcze jedno. Takie do, którego nikt nie znaj dojścia... Tylko ja...
~***~
Hejo. Jak się rozdział podoba? Mi tak całkiem całkiem. Powiem szczerze, że myślałam, że dzisiaj już go nie dodam, bo ostatnio coś weny nie mam, a tu jebut. Udało mi się :) Wybaczcie mi, że taki krótki, ale chyba lepszy taki niż żaden. Nie? Dobra nie będę już wam przedłużać i po prostu zakończę tu. To widzimy się za dwa tygodnie.
Do następnego!
Papa!
Zamyślona Marzycielka :)
Ohoo <3 Cudowny rozdział! <3 Czekam na next ♥ W wolnej chwili zapraszam też do siebie ♥ - http://littleprincessbam.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńxx