niedziela, 28 lutego 2016

Rozdział 22: Głupi telefon


Przez ludzi nie można płakać... Nie są tego warci...

- I jak było? - zapytał od razu gdy wyszłam Elek.
- Em... Dziwnie. Nie chcę o tym gadać.
- Ok, ale pamiętaj, że na mnie zawsze możesz liczyć M.
- Pamiętam i jestem Ci za to bardzo wdzięczna - przytulił mnie. W tym momencie to tak wiele dla mnie znaczyło. Gdy już się od siebie osunęliśmy skierowaliśmy się do domu Mateusza. Tam byli jego rodzice.
- Dzień dobry - przywitałam się z nimi.
- Cześć Mary - odpowiedziała bardzo miło jego mama. Nie za bardzo miałam nastój do rozmowy dlatego poszłam do pokoju gościnnego. Położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć.
Już niedługo Eleven wraca do Polski. Co ja wtedy zrobię? Jechać z nim nie mogę i nawet nie chcę. Powrót do Walii też chyba najmądrzejszy nie jest, bo tam są chłopaki, a ich widzieć nie chcę. Poza tym jak Aneta wyjedzie to ja wrócę do domu Marcina i nie chcę go zostawiać. Muszę od tego odpocząć. Wyłączyć się. Jestem w końcu sierotą i powinnam siedzieć jeszcze dwa lata w sierocińcu, a później wyjechać i zacząć nowe lepsze życie. Cóż... Tak nie jest i muszę się już z tym pogodzić.

Tydzień później
Od wyjazdu Anety minął jakiś tydzień. Nie poszłam wtedy na lotnisko. Nie byłam w stanie. Rozmów z Marcinem i spotkać z Mateuszem unikam jak ognia. Bardzo owocnie, bo odkąd wróciłam do domu nie widziałam żadnego z nich. Eleven wyjeżdża na początku sierpnia. Jeszcze pozostał tydzień do jego wyjazdu, a ja dalej nie wiem co powinnam zrobić. Mam tak wielką ochotę wrócić do Walii, ale wiem że nie mogę. To nie jest moje miejsce. W końcu już kiedyś tam mieszkałam co prawda nie za długo, ale jednak.  Może moje pogodzenie się z Anetą to był jakiś znak? Nie... To nie możliwe. Chłopaki mnie nienawidzą z wzajemnością zresztą, Oliwia też czasem mam wrażenie, że za mną nie przepada, z Anetą to sama nie wiem co jest. Jedyną pewną dla mnie osobą w tej rodzinie jest Marcin. Czasami mam wrażenie, że jestem dla nich wszystkich tylko ciężarem. Jako dziecko byłam inna. Tak bardzo pragnę aby to wszystko wróciło do momentu, w którym mieszkałam w Bristolu. Gdyby nie to, że moi rodzice musieli wyjechać do Port Talbot, a później do Polski teraz miałabym ich i przyjaciela, a może i nawet dwóch. 
Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Eleven wie, że potrzebuję teraz samotności, a Marcin powinien być w pracy.
- Mary! Zejdź tu natychmiast! - usłyszałam krzyk ojca Anety. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół.
- O co chodzi?
- O co chodzi? Serio?
- Tak. Pytam serio.
- Od tygodnia siedzisz w pokoju i nie ma z Tobą żadnego kontaktu. Wydzwania do Ciebie Aneta, Oliwia i z tego co słyszałem nawet Leo i Charlie próbowali się kilka razy dodzwonić.
- Mam wyłączony telefon. Potrzebuję w samotności przemyśleć parę spraw.
- Tak ważnych, że nie możesz się z nikim skontaktować? Chyba nie ma nic aż tak ważnego.
- Jeżeli sens tego po co jeszcze żyję nie jest aż tak ważny do odcięłam się dla głupoty.
- Mary co się dzieje?
- Nic.
- Twoje poprzednie zdanie świadczy, że to nic to bardzo wielkie coś. Chodzi o to, że tak mało czasu Ci poświęcam?
- Nie... Po prostu nie rozumiem do czego wam jestem potrzebna. Nie jesteście moją rodziną ani nic takiego. Jestem właściwie bezużyteczna.
- Nie mów tak Mary. Ja i Oliwia kochamy Cię jak własną córkę.
- Ty może jeszcze tak, ale ona raczej wątpię. Bardzo często mam wrażenie, że traktuje mnie z góry jak kogoś gorszego.  Od jakiegoś czasu coraz częściej żałuję, że nie pojechałam wtedy z rodzicami.
- Dlaczego? Co się dzieje w Twoim życiu? Nie jestem jasnowidzem, a ty nic mi nie mówisz.
- Odkąd poszłam do szkoły była wyzywa i znęcano się nade mną. Wszyscy mają mnie za śmiecia. Tyle dobrego, że nie są w stanie mnie uderzyć.
- Tak było?
- Tak. Wiem, że macie swoje problemy dlatego nie zawracałam wam swoimi głowy.
- Powinnaś nam powiedzieć, a jak nie nam to przynajmniej mi. Zrobiłbym coś.
- Co? Przeniósł do innej szkoły, w której nic by się nie zmieniło?
- Może chcesz wrócić do Walii? Z tego co słyszałem młodzież jest bardzo wyrozumiała i nie ma w szkole ani gorszych ani lepszych.
- Tak słyszałeś? To niby jakim cudem znęcali się w szkole nad Leo?
- Przyjacielem Anety?
- Tak!
- Nie wiedziałem.
- Domyślam się. Dlatego w ogóle nie chcę chodzić do szkoły, ale niestety muszę skoro chcę iść na studia. A co do propozycji powrotu to kategorycznie odmawiam. Nie chcę być jeszcze bardziej sama i zdołowana - odwróciłam się od niego i wróciłam do pokoju. Świetnie Mary... Zraniłaś także jego.

Następny dzień
Obudziłam się o 5 w wyjątkowo dobrym humorze. Czy to możliwe, że dlatego, bo powiedziałam Marcinowi co leżało mi na sercu? Słyszałam, że zawsze lepiej się wygadać, ale nie myślałam, że to tyle daje. Postanowiłam w końcu włączyć telefon. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to miliony wiadomości i nieodebranych telefonów. Postanowiłam przeczytać kilka sms'ów.

Od: Aneta
Hej Mary

Od: Aneta
Żyjesz tam?

Od: Aneta
Ej! Martwię się!

Od: Aneta
Mary! Znowu jesteś za coś zła?

Od: Aneta
Halo?! Martwię się o Ciebie!

Od: Aneta
Jeżeli zaraz się nie odezwiesz przysięgam, że jak tylko Cię dopadnę to zginiesz.

Od: Aneta
Jeżeli to ma być jakiś żart to nie jest śmieszny.

Od: Aneta
Aha... Potrzebujesz mnie... Wolisz się odciąć od świata niż ze mną pogadać. Dziękuję za zaufanie...

Czyli się obraziła. Zarąbiście. Nie rozumiem tylko czemu uznała, że odcięcie się od świata jest złe. To zajebista rzecz. Ona się raczej o tym nie przekona, bo jest od telefonu i wszystkich portali społecznościowych uzależniona. Ok. Też mam FaceBooka, Instagram i Twittera, ale dwóch pierwszy prawie w ogóle nie używam. Wolę Twittera i, i tak wchodzę raz kiedyś. Uzależniłam się tylko od yt, ale to dobre uzależnienie. Postanowiłam do tej panikary zadzwonić i wytłumaczyć czemu postąpiłam tak, a nie inaczej. Jedno pip... Drugie pip... Trzecie pip... Odebrała!
- Cześć Aneta. Wybacz, że się odcięłam od wszystkiego i nie powiedziałam Ci, ale przez to co się ostatnio dzieje potrzebowałam takiej zmiany. Sama wiesz...Powoli denerwuję się szkołą, i że znowu będzie tak jak było w Polsce.
- Pudło. Tu Charlie. Aneta w łazience.
- Charlie?! Nie nauczyłeś się, że nie odbiera się cudzych telefonów?! Mogłeś chociaż coś powiedzieć! - myślałam, że trafi mnie szlag. Czemu on musiał odebrać. Nie mógł po prostu olać jej telefony?!
- Nie chciałem Ci przerywać. Zmieniając temat. Co się działo w Polsce?
- Nic Ci do tego.
- Biorąc pod uwagę, że już trochę mi powiedziałaś to jednaj coś mi do tego.
- Myślałam, że mówię to Anecie.
- A właśnie. Jeżeli o nią chodzi. Ciekawe co zrobi jeżeli się dowie, że powiedziałaś to wszystko mi, a nie jej.
- Nie ośmielisz się.
- Skąd ta pewność?
- Bo nie jesteś podły.
- Ale skąd to wiesz. W końcu masz mnie za najgorszą osobę na świecie. Mogę Ci w końcu dać podstawy żebyś miała prawo mnie za taką osobę uważać.
- Jesteś w moich oczach jedynie pustą gwiazdeczką, która myśli, że może pomiatać ludźmi takimi jak ja. Goń się frajerze - nie czekając na jego odpowiedź rozłączyłam się. Świetnie. Teraz mogę iść się utopić, bo jeżeli kiedykolwiek pojadę do Walii nie będę miała życia... Tylko nie płacz...

~***~
Hejka. Tak wiem, że rozdział bardzo krótki, ale cieszcie się, że w ogóle jest. Nie miałam totalnie weny i ciut przymusiłam się żeby go dokończyć. Podoba wam się? Mi średnio. Mało treściwy i w ogóle jakiś nudny. Swoje opinie zostawiajcie w komentarzach.
Do następnego!
Papa!
Zamyślona Marzycielka :)

3 komentarze:

  1. Boże!! Twój blog jest świetny!!!! SZTOS! ♥♥ Kocham go a tak wgl kiedy next?
    Pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy o kogo następny pytasz. Mój będzie w przyszłym tygodniu a Anety w tym. No chyba że się nie wyrobi to jej będzie w przyszłym a mój za dwa :)

      Usuń
  2. Super, super i super!
    Czekam na nexta!
    Paa!
    ~A

    OdpowiedzUsuń