niedziela, 1 listopada 2015

Rozdział 6: Znowu droga.

Podróż... Przeprowadzka... Znowu? Tak. Cieszysz się? Tym razem tak.

Rano. Godzina 2:00.
Nagle zerwałam się z łóżka. Zaczęłam nerwowo rozglądać się po pokoju. Cholera... Czyli znowu koszmar. Wyjęłam z pod poduszki telefon i sprawdziłam godzinę. 2 nad ranem. Super... Niby mam jeszcze 2 godziny, ale jak zasnę to mnie nie obudzą. Powoli wstałam i otworzyłam szafę. Zostawiłam w niej tylko to co chcę dzisiaj ubrać, czyli typowo czarne długie spodnie dresowe, bluzę z kapturem również czarną, czarną koszulkę, czarne trampki i z dodatków to co zwykle, czyli moją czapkę, bransoletkę i wisiorek. Z tym zestawem poszłam do łazienki gdzie szybko się ogarnęłam. Mam czasem wrażenie, że ten wyjazd to będzie dopiero druga szansa. Druga szansa na coś lepszego, ale wolę nie krakać. Gotowa wyszłam z łazienki i zaczęłam znosić moje rzeczy na dół. Jak się okazało czekała tam na mnie Oliwia.
- Nie śpisz już Mary?
- Nie.
- Czemu?
- Tak jakoś... - no przecież nie powiem jej o tym, że jestem psychopatyczną pesymistką, której od lat śnią się koszmary!
- Chcesz coś zjeść? Czeka was długa podróż.
- Wiem, ale nie jestem głodna.
- Ok - poddała się lekko smutna. Teraz zostało mi tylko czekać...

3 godziny później
Jesteśmy już w samochodzie. Jak na razie podróż przebiega.... Miło. Trochę smutno było żegnać się z Anetą...
"Już miałam wyjść z domu gdy nagle Aneta zbiegła po schodach i rzuciła mi się na szyję.
- Będę tęsknić Mary... Będę do Ciebie pisać i miło by było gdybyś odpisała...
- Ok - lekko odwzajemniłam uścisk - Together Forever..."
Nie lubię pożegnań, ale to zaczęło dla mnie w pewnym sensie nowe lepsze życie. Fajnie by było gdyby Marcin miał zostać w Norwegii na dwa lata. Zostałabym z nim, a później wróciłabym do Polski na studia. Ta... Marzenia... Przeważnie się nie spełniają, ale kto wie. Może moje za, którym jadę do Norwegii się spełni. Moje rozmyślania przerwał Marcin.
- Nad czym tak myślisz Mary?
- Nad niczym. Tak sobie myślę... Na ile zostajemy w Norwegii?
- A jeszcze nie wiem. Zależy na ile dostanę pracę. A co? Nie chcesz tam długo siedzieć?
- Wręcz przeciwnie. Bardzo chcę. Mogła bym być bliżej Polski....
- Tęskno Ci do Katowic?
- Nie do Katowic. Do kraju . Tam się wychowałam... I w ogóle...
- W ogóle... Jasne... Pewnie chodzi o tych całych YouTuberów.
- Po części. Bo gdy mieszkaliśmy w Polsce miałam szanse, może minimalne, ale szanse żeby ich spotkać, a teraz jest to niemożliwe - posmutniałam... Ale co robić? Prawda zawsze boli.
- Możliwe. Tylko musisz w to uwierzyć...

Dzień później
- Mary wstawaj. Już jesteśmy na miejscu.
- Co? Ale jak? - byłam zaskoczona. Przecież pamiętałabym, że zasnęłam.
- Zasnęłaś chwilę po tym jak skończyliśmy rozmawiać. Chodź - powoli wysiadłam z samochodu. Po chwili zobaczyłam śliczne miasto. Bardzo blisko niego były góry. Poznałam je ze zdjęć. Widok był nie do opisania. Nie znałam tylu słów na opisanie go. To było... Przepiękne... Najpiękniejsze miejsce jakie jest na ziemi - pięknie prawda?
- Bardzo - odpowiedziałam nieprzytomnie.
- Może chcesz się przejść?
- Tak. Z chęcią. Sama.
- Domyślam się, że sama. Możesz zdjąć soczewki i założyć okulary. Znajomi Cię nie zobaczą - zaśmiał się, a ja ruszyłam w drogę. Postanowiłam wdrapać się na jakieś wzniesienie. Najlepiej takie na, którym jest jakieś drzewo. Gdy tak szłam w górę czułam się coraz bardziej wolna. Nikt nie mówił mi co mam robić i jak się zachowywać. Było idealnie. Po 10 minutach wchodzenia znalazłam się w miejscu idealnym... Niby słońce świeciło, ale było dużo cienia. Jedynym drzewem na wzniesieniu była wierzba płacząca. W skale była jakaś dziwna kratka, co w sumie troszeczkę mnie przeraziło. Postanowiłam zadzwonić do przyjaciółki.
- Hej Aneta.
- Mary! Jak tam?
- Normalnie.
- Co ty taka szczęśliwa.
- Znalazłam się w miejscu idealnym.
- Chcę zdjęcie tego Twojego miejsca idealnego - zaśmiała się trochę sztucznie.
- Pewnie. A ty co robisz?
- Nic ciekawego w sumie. Czekam na chłopaków.
- Aż tak się zaprzyjaźniliście?
- No! Są świetni.
- To się cieszę. Nie będę już przeszkadzać.
- Nie przeszkadzasz.
- Mów se co chcesz ja i tak swoje wiem. Do usłyszenia.
- Do usłyszenia - po jej słowach rozłączyłam się. Wyjęłam z torby laptopa i weszłam na YouTube. Zobaczyłam, że Eleven dodał nowy odcinek z The Binding of Isaac Rebirth. Szybko weszłam w ten odcinek i zobaczyłam, że trwa on ponad godzinę. Czyli na najbliższą chwilę mam co robić...

~***~
Dzień dobry. Tak wiem. Rozdział to totalna tragedia, w której nie wiadomo o co chodzi. No ale co mam poradzić? Zawsze jak się śpieszę z dokończeniem czegoś tak już jest. Jak widać Mary i Aneta się rozstały z czego Mary w pewnym sensie się cieszy, ale czemu to jeszcze do końca nie wiadomo. Od razu mówię, że ta kratka w skale to takie jakby drzwi. I nie z nimi nie będzie się działo. Po prostu taki sobie dekor i już. Znaczy na razie. Nie będę już przedłużać. Przepraszam, że rozdział z takim opóźnieniem, ale mam na prawdę dużo zajęć, a czasu za mało. Gdyby doba trwała 36 godzin było by mniej spóźnień z mojej strony.
Papa!
Zamyślona Marzycielka :)
P.S. Zapraszam do komentowania! To na prawdę bardzo motywuje i dodaje chęci!
P.S.2. PRZEPRASZAM ZA TAK KRÓTKI ROZDZIAŁ! Ale jak już wspomniałam na wszystko brakuje mi czasu, bo jestem 3 gimnazjum :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz